Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
425
BLOG

Palikot na zimno

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 15

Ruch Palikota to udany gambit środowiska i zaplecza Platformy Obywatelskiej.

      Platforma Obywatelska z Gowinem i Radziszewską z jednej strony, a Palikotem z drugiej, była partią coraz bardziej ostentacyjnie niewiarygodną. Platforma podzielona na centroprawicę i socliberałów zyskuje na spójności każdej z nowych części i zyskuje potencjał do działań na skrzydłach. Ten aksamitny, może nawet pozorowany rozłam, to dla dwu nowych cząstek PO transakcja win-win. Tusk i Schetyna zyskują stabilność wewnętrzną Platformy właściwej (Platformy Władzy), potencjał do walki o konserwatywny i katolicki elektorat oraz zyskują potencjalnego koalicjanta i straszak na SLD. Palikot zyskuje swobodę,  uwagę mediów i rozgłos, staje się swoim własnym szefem i ma szanse na rządowe stanowiska. Platforma niewiele straci na swoim lewym skrzydle, a to co straci, może sobie odbić na skrzydle prawym. Partia Palikota może odebrać parę procent elektoratu SLD i pozyskać parę procent niezdecydowanych, kontestujących obecny (coraz bardziej męczący i zdegenerowny) układ polityczny. Biorąc pod uwagę serię kompromitacji rządu Tuska (np. tę budżetową), tych zniechęconych kontestatorów może być  niemało. Platforma Władzy Tuska i Lewa Platforma Palikota prawdopodobnie zyskają razem więcej głosów w wyborach 2011, niż zyskałaby Platforma Obywatelska zjednoczona, ale niespójna. A jeśli Palikot przegra z kretesem, to i straty Platformy Władzy będą małe.

    Ludzie Palikota poważnymi politykami państwowymi nie są. Sam Palikot - człowiek, który jest w polityce od dobrych kilku lat, a jedynym, co mu dobrze wychodzi jest skandalizowanie. Znudziło go wyraźnie funkcjonowanie jako specjalisty Platformy od czarnego PiaRu wobec Kaczyńskich i odkrył w sobie powołanie na poważnego szefa partii i polityka rządowego. Przypuszczam, że będzie w tym tak samo powierzchowny i hałaśliwy, jak do tej pory, mimo nałożenia poważnych okularów. Pani Środa - neomarksistka, etyczka Kalego, kochana przez niektóre feministki, ale, jak przypuszczam,  dla zdecydownej większości Polaków zbyt lewicowa, niespójna i  irytująca. Pani Gretkowska, pan Kutz - żywe dowody na troskę pana Palikota o ludzi kultury... lewicowo-postępowej. Prawdziwej substancji politycznej - brak.

     Program Palikota zawiera głównie elementy obyczajowe, w powiązaniu z ogólnikami na temat ułatwień dla biznesu, których nie wdrożył jako poseł większości parlamentarnej w ramach inicjatywy "Przyjazne Państwo", więc nie wdroży i w przyszłości. Kwestie obyczajowe są chwytliwe, niewymagające, tworzą czytelną linię podziału między Platformą Władzy i Lewą Platformą. Linię podziału bezpieczną: bez osobistych animozji (bo Tuska i Schetyny kwestie obyczajowe w zasadzie nie interesują), bez konfliktów interesów, bez niewygodnych i niebezpiecznych sporów o wydatki publicznych pieniędzy. Mocną, antykościelną retoryką ugrupowanie Palikota może przyciągnąć ludzi młodych, zbuntowanych, niektórych sympatyków SLD, część środowiska lewicowej inteligencji, środowiska feministyczne z tych równościowych, czyli neomarksistowskich, czytelników "Nie". Mimo, że sam Palikot, jak mi się zdaje, traktuje kwestie ideologiczne instrumentalnie, to mówiąc to, co ci wyborcy chcą usłyszeć, może pozyskać ich zaufanie i głosy. Skupienie na kwestiach obyczajowych, hałaśliwość i pozycja kontestatora to jego największe atuty w walce o ten elektorat.

   Największe słabości tego nowego ruchu / partii:

-prawdopodobna nieautentyczność i fasadowość - spór ideowy z Platformą Władzy wydaje się być pozorowany; antykościelne ciągotki absolwenta KUL-u to chyba jakieś jego nowe powołanie;

-słabość kadr, brak struktur, brak ludzi do pracy;

-niska wiarygodność lidera, który dał się poznać jako zwykły skandalista, a nie uczciwy, pracujący dla państwa polityk;

-niespójności programowe w kwestiach gospodarczych: spora część potencjalnych zwolenników biznesmena Palikota to entuzjaści socjalizmu, etatyzmu i redystrybucji.

    Całość inicjatywy oceniam jako bardzo zręczną i dość niebezpieczną dla państwa próbę przejęcia przez środowisko Platformy Obywatelskej całej władzy państwowej, dzięki instrumentalizacji kwestii obyczajowych. Niebezpieczeństwo wynika z widocznej słabości rządów Platformy, zręcznie maskowanej pozorowanym działaniami i z perspektywy dalszej degeneracji tych rządów. SLD i PiS, jeśli nie chcą zostać zmarginalizowane na 4 lata, muszą wykazać profesjonalizm polityczny najwyższej klasy. PiS winien się przygotować na wzrost pobożności Platformy Władzy, SLD - na krzykliwość Lewej Platformy i zarzuty sprzyjania Kaczyńskiemu. Przewiduję spychanie debaty publicznej przez obie Platformy na teren ideologiczny i odwracanie uwagi od konkretów rządzenia. Sądzę, że jeśli PiS i SLD nie zdołają klarownie wykazać słabości merytorycznej rządów PO i skupią się wyłącznie na kwestiach światopoglądowych, to przegrają. Z drugiej strony, jeśli nie zdołają zdecydowanie (ale spokojnie) obronić swoich pozycji  wiarygodnej i uczciwej reprezentacji środowisk konserwatywno-narodowego i lewicowego - to przegrają także. Dlatego czeka ich piekielnie trudna kampania. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka