Ostatnie problemy personalne i frakcyjne w PiS mają spory potencjał polityczny, pozytywny lub negatywny. Być może właśnie przechodzimy przez węzłowy, przełomowy punkt, który określi spory kawał przyszłości polskiej prawicy. Rysują się dwa skrajne, ale możliwe, przeciwstawne scenariusze:
1. PiS się rozłamuje i pogrąża się głównie w bratobójczych, publicznych swarach. W takim wypadku politycy, którzy w ten, czy inny sposób opuszczają PiS, skupiają się głównie na atakowaniu macierzystej partii i jej lidera. Zdegustowani wyborcy, którzy potrzebują, jak kania dżdżu dobrej merytorycznej debaty o stanie państwa, zamiast kłótni do kwadratu, odwracają się od obu frakcji PiS. Partia Donalda Tuska może pogrążać się dalej w gnuśności, podsłuchach, kreatywnej księgowości, rozrzutności, odwracaniu sojuszy międzynarodowych. Pisowskie "gołębie" kończą w gustownych nierdzewnych klateczkach zdobiących gabinety premiera Tuska, prezydenta Komorowskiego, marszałka Schetyny i rzecznika Grasia. To scenariusz straganu i zupy jarzynowej:
- Spójrz na rzepę, ta jest krzepka.
Groch po brzuszku rzepę klepię:
- Jak tam rzepką? Coraz lepiej.
- Dzięki, dzięki panie grochu,
jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka - z tą jest gorzej,
blada, chuda, spać nie może.
- A to feler - westchnął seler.
Burak stroni od cebuli,
a cebula doń się czuli.
- Mój buraczku, mój czerwony,
czy byś nie chciał takiej żony?
Burak tylko nos zatyka
- Niech no pani prędzej zmyka,
ja chcę żonę mieć buraczą,
bo przy pani wszyscy płaczą.
- A to feler - jęknął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
- Gdzie się pani tu gramoli?
- Nie bądź dla mnie taka wielka - odpowiada jej brukselka.
- Widzieliście jaka krewka -
zaperzyła się marchewka.
- Niech rozsądzi nas kapusta,
- Co? Kapusta? Głowa pusta.
A kapusta rzecze smutnie.
- Moi drodzy, po co kłótnie,
po co wasze spory głupie -
wnet i tak zginiemy w zupie.
- A to feler jęknął seler.
2. Drugi scenariusz, to scenariusz, który mogliby zrealizować poważni, odpowiedzialni politycy z krwi i kości. Drodzy politycy PiS i ci, którzy go właśnie opuszczacie. Fakt, że się wam nie udało utrzymać spójności i wielogłosu partii jest niedobry. W tym momencie, zmniejsza siłę polityczną waszego środowiska, pogarsza jakość reprezentacji prawicy, nie jest wykluczony scenariusz, w którym w najbliższych wyborach otrzymacie trzeci, po PO i SLD wynik w wyborach do sejmików samorządowych. Grozi wam, że roztrwonicie zafanie ludzi, którym bliski jest światopogląd prawicowy. Grozi wam, że wartości, o które chcecie walczyć, stracą reprezentacje. Ale tak być nie musi.
Jeśli zdołacie skupić się na tym, co ważne dla państwa i obywateli: na skutecznej obronie jakości państwa, piętnowaniu patologii władzy (a te są aż nazbyt liczne) i godnej reprezentacji idei ważnych dla obywateli skłaniających się ku prawicy, a zaniechać skupianiu się na sobie nawzajem, to możecie zdobyć za to sporą polityczną premię: wzrost znaczenia i możliwości politycznych prawicy, szacunek, poparcie. Obywatele wcale nie kochają Platformy Obywatelskiej, ta partia wcale nie jest tak silna, jak się może zdawać. Autentyczne, uczciwe poszerzenie oferty programowj i personalnej (chodzi o liderów) na prawym skrzydle może zapoczątkować proces urealniania oceny jakości rządów Platformy, spadku poparcia wyborców. Sama obecność konkurencyjnego ugrupowania centroprawicowego, nie naznaczonego wdrukowanym w głowy stygmatem "kaczyzmu", winna wymusić na rządzie większą dbałość o państwo i utemperować bezczelność obecnie panującej partyjnej jednowładzy Platformy.
Do tego, by drugi scenariusz się mógł ziścić, potrzeba wielkiego wysiłku, by rozum zdominował emocje, by racja stanu zwyciężyła nad małostkowościa, by troska o państwo i idee pokonała krókoterminowy interes emocjonalny i osobiste ambicje. Myślę, że w tym sporze, obie strony mają znaczące racje. "Gołębie" odpowiadają na zaklinowanie się układu politycznego, w którym PiS znalazł się w narożniku, w głębokiej defensywie, bez szans na zwycięstwo wyborcze w najbliższych latach. Mają żal, za marnowanie potencjału politycznego, który, ich zdaniem, zdołaliby zrealizować z Jarosławem Kaczyńskim odsuniętym na margines, jak to było w czasie kampanii prezydenckiej. Mniejsza teraz z tym, czy to oceny realistyczne, wierzę jednak, że dokonywane w dobrej wierze. Jarosław Kaczyński i PiS właściwy racje mają jeszcze silniejsze: w tak trudnej, pod każdym względem sytuacji, w jakiej PiS znalazł się po katastrofie smoleńskiej, należałoby oczekiwać od odpowiedzialnych członków partii lojalności i troski o spójność ugrupowania. Nie chcę wartościować tego, kto tu zawinił bardziej względem kogo. Odradzam to też politykom PiS: to bezsensowne marnowanie energii, którą należy przeznaczyć na aktywność państwową i tworzenie poważnej oferty politycznej dla obywateli.
PiS to partia Jarosława Kaczyńskiego, dopóki on ma na to ochotę. Z drugiej strony, politycy PiS, którzy tę partię opuszczają, także pracowali na jej sukcesy (i porażki). Spróbujcie szanować się wzajemnie za to, co razem zrobiliście. Spróbujcie znaleźć wspólne cele państwowe i ideowe. Przedstawcie dwie drogi do ich realizacji. Szczególnie ważna jest tu postawa polityków opuszczających PiS, którzy winni pamiętać, że przez lata całe korzystali z tarczy i wehikułu politycznego jakim była i wciąż jest marka "Kaczyński".
Racja stanu i poważna polityka, albo stragan i zupa jarzynowa.
Macie wybór, jeśli wybierzecie źle, to naród Wam zacytuje słowa Marszałka:
Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić.
Wciąż macie wybór.
Powodzenia!
Inne tematy w dziale Polityka