Dziś autentycznie osłupiałem. Miałem zamiar ulokować część oszczędności, kupując interesujący produkt finansowy w pewnym banku. Kwota nie była całkiem mała, ale też nie największa. To nie była pierwsza taka operacja, ale po raz pierwszy otrzymałem do wypełnienia ankietkę z takim pytaniem. Było to jedno z kilku pytań, wszystkie pytania oprócz tego jednego, dotyczyły moich zwyczajów inwestorskich. Ostatnie pytanie tej ankietki brzmiało:
"Czy ma pan/pani polityka w rodzinie?"
Widząc moje uniesione wysoko brwi i niezbyt mądry wyraz twarzy, życzliwa i uśmiechnięta pani wyjaśniła mi, że banki muszą teraz to sprawdzać, ale, oczywiście, nie muszę odpowiadać na to pytanie. Niestety, byłem zbyt oszołomiony, by dopytać, kto bankom kazał zadawać takie pytania. Liczba mnoga, użyta przez miłą panią, wskazuje jednak na to, że obowiązek pytania o polityka w rodzinie nałożyła na banki władza państwowa. Z polityką nie mam nic wspólnego, ale na to pytanie nie odpowiedziałem.
Wracając myślami do tego wydarzenia, zastanawiam się, co, komu i na czyje polecenie, raportują o nas nasze banki?
Czy ktoś wie, co miała na myśli ta miła pani, twierdząc, że teraz banki muszą pytać klientów o polityków w rodzinie?
Inne tematy w dziale Polityka