Ze zbiorów Biblioteki Narodowej
Ze zbiorów Biblioteki Narodowej
Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
986
BLOG

Wygrane przegrane Powstanie Styczniowe

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

 

 

Taka mała coda do dyskusji (w tym do mojego głosu, niewinnego) o Powstaniu Styczniowym. Możliwości były jak zwykle dwie:

  1. Bić się
  2. Nie bić się.

Rozważanie trochę ahistoryczne, ale skoro nikt się nie wstydzi, to i ja mogę. Moje ahistoryczne rozważania będą miały przynajmniej tę przewagę nad popełnionymi przez innych, że będą moje własne. Nie będą powtarzaniem rozważań innych, zwłaszcza zapomnianych endeckich pamiętnikarzy.

OK. Teraz zamykamy oczy i wyobrażamy sobie, że Powstanie nie wybucha.

Po stronie plusów:

80 tys. młodych ludzi zostaje w domach i nie zostaje zabite lub wywiezione na Sybir. Dodatkowo w domach zostaje kilkadziesiąt tysięcy innych, starszych może nieco ludzi, też zostaje w domach. Wszyscy są w domach. Boże Narodzenie 1863 roku jest prawie radosne. Nie wiadomo, czy te 10 tys. , które wyemigrowało, jednak by wyemigrowało, czy nie.

„Polskie ziemiaństwo” nie zostaje pozbawione swej „przemożnej siły” i wpływu. Uwłaszczenie chłopów przebiega podobnie jak w Rosji i polski chłop dostaje swoją ziemię o ponad 30% drożej niż ją w rzeczywistości dostał. A pieniądze wpływają do kieszeni polskich byłych właścicieli.

Ciągle jest jeszcze obecne na mapie Królestwo Polskie a nie Kraj Nadwiślański.  Rządzi nim de facto Wielopolski, nie Berg, aż do swojej śmierci w roku 1877.  Namiestnikiem jest Konstanty Mikołajewicz Romanow, aż do samej śmierci.

Po stronie minusów:

Około 12 tys. młodych ludzi zaciągniętych w kamasze na okres lat 25, czyli dłużej niż większość wyroków zesłania. I powierzchownie rzecz ujmując „tylko tyle”.

Ach, jak wiele najróżniejszych sukcesów, unikając powstania, osiągnięto.


Tylko co z tego.

Bo to przegrane powstanie, które kosztowało Polskę kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi, nie było nawet powodem „zniknięcia z mapy” Królestwa Polskiego. Nazwa nigdy oficjalnie zmieniona nie została, chociaż zaczęła się pojawiać w dokumentach w latach 80-tych. Polska oficjalnie była Królestwem, aż do 1917 r.

Patrząc na zachowanie Romanowów, bez względu na to, czy Francja i Anglia zmusiłaby Rosję do respektowania Traktatu wiedeńskiego, należy oczekiwać powrotu samodzierżawia, szczególnie za sprawą zabójstwa Aleksandra II. Zniszczenie tekstu konstytucji przez Aleksandra III jest wielce wymownym symbolem czasów, które przyszłyby niezależnie od Powstania i jego sukcesu.

A sejmu narodowego, skarbu narodowego i wojska narodowego i tak by nie było. Romanowowie nie zwykli byli dotrzymywać żadnych ustaleń, które chociaż leciutko woniały liberalizmem, o czym przekonaliśmy się i w latach 1820-tych, i 1860-tych.


Co więc zapisać po stronie plusów? Czy mogą być plusy przegranego powstania?

  • „Wynalezienie” Państwa Podziemnego?
  • Józefa Piłsudskiego?
  • Romana Dmowskiego?

Pewnie też by byli. Ale przede wszystkim „sprawa polska” nie umarła, nie została zasypana piaskiem (no bo sami Polacy przecież się zgodzili…), mogła wrócić w 1917 r.

Żywię głębokie przekonanie, że ci, którzy mówią o utraconej możliwości liberalizacji stosunków w Królestwie Polskim nie rozumieją po prostu kim byli Romanowowie. Powstanie Styczniowe, bardziej jeszcze niż stan wyjątkowy, niż salwy do tłumu demonstrantów, niż kary i areszty za czarny strój i różaniec uświadomiło części społeczeństwa, że koegzystencja jest niemożliwa, że albo Romanowowie i Habsburgowie odejdą, albo nie będzie Niepodległej. Innej części wtłoczyła do głowy lemat o konieczności poddania się koercji i niespożytej sile i wielkości rosyjskiego niedźwiedzia.

A więc wychodzi na to, że niezależnie od tego, jakiej kto orientacji politycznej (z wyjątkiem oczywiście klientyzmu, o ile go orientacją można nazwać, ze szczególnym uwzględnieniem klientyzmu rosyjskiego), Powstanie Styczniowe spełniło decydującą rolę w kształtowaniu jego świadomości politycznej. I to jest Powstania Styczniowego wielkie, niepodważalne zwycięstwo.

Krzysztof Rogalski

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura