Ksiądz, politycy i cenzor z czasów PRL. Pamiętacie aferę Stella Maris?
Stella Maris.
Potoczna nazwa afery, która wybuchła w 2002 roku, pochodzi od nazwy wydawnictwa Stella Maris, które działało przy Archidiecezji Gdańskiej. Śledztwo w tej sprawie ujawniło, że zewnętrzne podmioty podpisywały umowy z powiązanym z kurią wydawnictwem, przy czym zamawiane usługi miały być fikcyjne. Powiązane z wydawnictwem osoby miały więc korzystać bezprawnie ze zwrotów podatku, bo spółka była zwolniona z płacenia podatku dochodowego od osób prawnych, wykorzystując zapisy o przeznaczaniu środków na cele statusowe kościoła. Zdaniem prokuratury w latach 1997-2001 pod pozorem fikcyjnych usług konsultingowych miało dojść mdo "wyprania" ponad 67 mln zł pochodzących od ponad 20 spółek.
Zamieszani księża, politycy, a nawet były cenzor z czasów PRL
Na różnych etapach śledztwa zarzuty postawiono ponad 40 osobom. Były to osoby - przynajmniej teoretycznie - z bardzo różnych środowisk, bo w tym gronie można były znaleźć księdza, byłego cenzora z czasów PRL, później przedsiębiorcę, a nawet polityków związanych z SLD. Warto tu jednak zaznaczyć, że duża część z tych zarzutów nie utrzymała się - część ze względu na przedawnienie, a część ze względu na ostatecznie rozstrzygnięcia sądów. Baron SLD" uniewinniony, ale kolejny proces trwa
Na przykład jedna z najwcześniej skazanych osób, polityk SLD, Jerzy Jędykiewicz, został w 2019 roku uniewinniony po apelacji i ponownym rozpatrzeniu sprawy przez sąd. Co ciekawe, sprawą zajął się później Sąd Najwyższy, który uwzględnił wniosek prokuratury o kasację. Aktualnie kolejny proces w tej sprawie toczy się przed sądem w Gdańsku.
W czasie wybuchu afery Jędykiewicz był prezesem Energobudowy, która faktycznie przelała pieniądze na konto spółki konsultingowej powiązanej ze Stella Maris. Sąd, który uniewinnił polityka SLD uznał jednak, że nie ma żadnych dowodów, aby "wyprane" pieniądze trafiły później do niego. Teraz, kolejny już skład sędziowski, znów bada tę sprawę.
6 lat głównego procesu
Główni aktorzy afery zostali jednak przez sąd skazani, a wyroki te stały się prawomocne. Do ich skazania doszło równo 10 lat temu.
Najważniejsi oskarżeni zostali skazani. Oskarżeni: były szef wydawnictwa i były kapelan metropolity gdańskiego arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego - ks. Z.B. (sąd. odczytując wyrok, pozwolił jedynie na podanie inicjałów), a także były pełnomocnik Stella Maris - T.W. oraz dwóch właścicieli firm konsultingowych: J.B. i K.K. - nie pojawili się w ławach.
Z.B., czyli "mózg" malwersantów (podczas procesu przyznał się do winy, wnosił nawet o samoukaranie, jego zeznania okazały się bardzo pomocne dla sądu) został skazany na 3 lata i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 9 lat oraz grzywnę w wysokości 55 tys. zł.
T.W. (także współpracował z organami ścigania podczas śledztwa) został skazany na 3 lata i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 8 lat i 120 tys. zł grzywny.
J.B. został skazany na 4,5 roku więzienia i 432 tys. zł grzywny, a K.K. na 3 lata więzienia i 144 tys. zł grzywny.
Treści z artykułu na trojmiasto.pl z 29 września 2024 r. , link https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ksiadz-politycy-i-cenzor-z-czasow-PRL-Pamietacie-afere-Stella-Maris-n193942.html tytuł z artykuły w Gazecie Wyborczej
Inne tematy w dziale Społeczeństwo