AJ EM PECET AJ EM PECET
1269
BLOG

Oświadczenie pojedynczego widza

AJ EM PECET AJ EM PECET Polityka Obserwuj notkę 14

 

          Wyraźnie zainspirowany „oficjalnym oświadczeniem Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców” (OZSK), Mój Użytkownik (zwany dalej MU) wydał własne oświadczenie. Rzecz zakończył odpowiednio patetycznym „hasłem – okrzykiem” i zwieńczył całość dość bezczelnym podpisem. Brzmiało to, mniej więcej tak:
 
„Szanowni Państwo. Zwracam się do Was jako miłośnik piłki nożnej.
Z wielką przyjemnością obejrzałbym spotkanie piłkarskie „na żywo”. Rad bym jednak przeżyć takie wydarzenie „po swojemu”. Chciałbym zatem obejrzeć cały mecz:
-       w miarę dokładnie,
-       od początku do końca,
-       we względnej wygodzie,
-       w poczuciu całkowitego bezpieczeństwa
-       z dowolnego miejsca, na które nabyłem ważny bilet.
  Piłka nożna dla widzów!
                                                                         Z poważaniem. Pasjonat Futbolu”.
 
            Podobnie jak Państwo, na radykalizm oświadczenia MU początkowo nie zwróciłem uwagi. Oczywiście, próba podszycia się pod „prawdziwego kibica” jest na tyle ewidentna i prymitywna, że zwieść nikogo nie może. Jednak warunki, które stawia MU w swoim oświadczeniu, na pierwszy rzut oka wydają się być do przyjęcia. Tym bardziej, że jak twierdzi w jednym z komentarzy  Kibol Podpisujący Się Damskim Imieniem: „Jak masz ochotę siedzieć na tyłku i oglądać mecz to znajdziesz miejsce na stadionie”. Innymi słowy – nawet tak ekscentryczna zachcianka, jaką wydaje się być chęć obejrzenia meczu, jest przez kibiców (a z tego, co widać – również przez kiboli) tolerowana. Nawet dla takiego cudaka jak MU, miejsce na widowni powinno się znaleźć.
 
     Pod warunkiem, rzecz jasna, że jego zachowanie nie będzie nazbyt ekstrawaganckie. Niestety, jeśli się wczytać dokładniej w oświadczenie MU, staje się jasne, że będzie. Jego ewentualny pobyt na stadionie zakończy się niechybnie skandalem i będzie miał dość przykre konsekwencje. Bo cóż może oznaczać wyrażona przezeń chęć uważnego obejrzenia całego meczu, a nie tylko jego wybranych fragmentów? Czyżby tym samym MU nie chciał odwracać się plecami do boiska i podskakiwać rytmicznie „robiąc Poznań”? Albo na ten przykład być przykrywany płachtami olbrzymich flag i transparentów? Najpewniej nie podobają się MU ich barwy lub treści. Przecież w wydumany argument „względnej wygody w oglądaniu meczu” nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy. Gdyby nawet - oznaczałoby to, że MU przeszkadzają również przesłaniające sporą część boiska dymy „uroczystej, stadionowej oprawy”. Śmie kręcić nosem na ograniczające pole widzenia bariery, płoty i klatki. A przecież postawiono je właśnie z myślą o kibicowskich stowarzyszeniach i „nieformalnych grupach z nimi współpracujących”. Z myślą o najwierniejszych fanach. I ponieważ to oni czują się faktycznymi „gospodarzami obiektu”, mogą zakończyć mecz w każdym dowolnym momencie. Tu z kolei już żadne płoty w zrealizowaniu zamysłu , by obejrzeć spotkanie „od początku do końca”, MU nie pomogą. Nie dla niego przecie płot, co tam płot, nie dla niego stadion zbudowano.
 
             Cóż wreszcie znaczy owa chęć „przeżywania po swojemu”? Ano być może to, że MU, wymawiając się słabą pamięcią do tekstów, kiepskim głosem i awersją do wszelkich wulgaryzmów, nie zechce powtarzać sugerowanych haseł i wtórować chóralnym stadionowym przyśpiewkom. Albo co gorsza, pozwoli sobie na jakieś oldskulowe okrzyki w stylu „sędzia kalosz” i „jak podajesz, lebiego”? Lub też, o jeszcze większa zgrozo, zdecyduje się nagle nagrodzić oklaskami wyjątkowo finezyjne zagranie gości. Czyli - nie tylko wykaże aspołeczną postawę i, po poznańsku mówiąc, narobi poruty, ale dopuści się ewidentnej prowokacji. Trudno potem mieć pretensje, że taki nieodpowiedzialny wybryk zostanie odpowiednio ukarany. A że szydercze „piknik” najpewniej nie zrobi na tym ignorancie odpowiedniego wrażenia, trzeba go będzie z ciężkim sercem opluć, szturchnąć, uderzyć albo nawet skopać. Zatem potencjalna utrata poczucia całkowitego bezpieczeństwa zależy w głównej mierze od zachowania samego MU. I w jakimś stopniu, od humoru i fantazji „nieformalnych porządkowych”.
 
            Wygląda na to, że bezmyślnie rzucone przez Mojego Użytkownika hasło - „Piłka nożna dla widzów!” - niesie z sobą treści tak ekstremalne, wyznacza warunki na tyle skrajne, że przez prawdziwego (w odróżnieniu od MU) pasjonata jest całkowicie nie do zaakceptowania. Zresztą aktywiści OZSK, jakby przewidując kuriozalne zachcianki MU i jemu podobnych, wszystkich tych, którzy chcą jedynie zobaczyć mecz, zapraszają grzecznie acz stanowczo ... przed telewizor. Takąż właśnie radę i ja miałem przygotowaną dla swojego pryncypała. Fotel, kapcie i TV. Gdyby zaś MU upierał się przy swoim „na żywo” (czyli chciałby koniecznie stać się częścią - zebranej w jednym miejscu, konkretnej, nie anonimowej - publiczności), miałem na podorędziu cytat z Kibola Podpisującego Się Damskim Imieniem, który całą swoją wiedzą zaświadczył, „że w operze albo na balecie nie ma gniazdowego". Inna rzecz, że biorąc pod uwagę wredny charakter MU, to i suflera gotów się czepiać. Że o wynajętej klace nie wspomnę....
 
             Jak powiadam, takąż właśnie radę miałem przygotowaną, gotów byłem jej udzielić, tym samym , ku publicznemu pożytkowi, namówić MU do samowykluczenia z kibicowskiej braci i objęcia samego siebie dożywotnim zakazem stadionowym. Zanim to jednak uczyniłem, postanowiłem dokładniej wczytać się w tezy oświadczenia opublikowanego przez OZKS. Okazało się wówczas, że pragnienia pojedynczego widza i ambicje stowarzyszonych kibiców wcale się wzajemnie nie wykluczają.
 
              Chociaż oświadczenie OZKS ma formę protestu, można skomponować je w formę pozytywnych postulatów, które przypominam w złośliwym i tendencyjnym wyborze. Stowarzyszeni chcą między innymi:
-        jeździć na wycieczki za miasto,
-        odpalać race, dopingować,
-        bez konsekwencji popełniać „drobne przewinienia”,
-        pić alkohol (przed i po meczach)
-        w formie haseł prezentować swoje przemyślenia na tematy społeczno-polityczne
-        wznosić okrzyki , „które obecne są w życiu codziennym i publicznym”
 
Tego ostatniego sformułowania nie jestem do końca pewien. Z tekstu nie wynika bowiem, co mianowicie jest „obecne w życiu codziennym i publicznym” – okrzyki, zakazy, atmosfera czy klimat. Pewien jestem natomiast jednego – o jakiejkolwiek chęci oglądania meczów piłkarskich kibicowskie oświadczenie nie wspomina ani słowem.
 
              Wręcz przeciwnie. Jeśli ruch kibicowski przedstawia się nam w tym piśmie jako grupa pasjonatów, to ich pasją zdają się być wyłącznie „efektowne oprawy”, zorganizowany doping i „dbanie o koloryt” widowiska. W żadnym razie nie futbol jako taki. Jeśli przedstawiciele kibiców aspirują do roli uważnych obserwatorów, to za główny przedmiot swoich obserwacji uznają sytuację społeczno-politycznę kraju. Nie owalny przedmiot krążący po boisku od nogi do nogi. Jeśli nareszcie w ogóle wspominają o sportowym charakterze widowiska, mają się za jego podstawową atrakcję i „jedyny czynnik przyciągający widzów”. W kontekście tych jawnie megalomańskich wywodów, sam mecz piłkarski staje się wydarzeniem całkowicie marginalnym. Ba, wziąwszy pod uwagę lekceważący ton komentarzy i wyrażoną wprost opinię OZKS o „wątpliwym poziomie piłkarskim”większości ligowych spotkań – elementem absolutnie zbędnym.
 
              Co ciekawe, choć decydującą przyczyną i zarazem najczęściej podnoszonym przedmiotem protestu jest „masowe zamykanie stadionów”, to sam stadion jako obiekt „najczęściej zaniedbany”, wcale nie wydaje się być tym najbardziej pożądanym miejscem dla godnej prezentacji choreograficznych dokonań Stowarzyszonych. Pojawia się zatem nieoczekiwana alternatywa – być może zamiast rzucać w objęcia instytucji kulturalnych Mojego Użytkownika, który chciałby przede wszystkim obejrzeć mecz, należałoby zainteresować odpowiednie placówki artystyczne animatorami kibicowskiego ruchu, dla których celem nadrzędnym jest najwyraźniej kunsztowna oprawa widowiska. Nie przesądzam, czy ostatecznie zrealizowaliby swoje twórcze ambicje w Kibicowskich Zespołach Pieśni i Tańca, podczas Jesiennych Konfrontacji Pokazów Ogni Sztucznych lub w trakcie prezentacji nowego telewizyjnego show „Mistrzowie Fajerwerków”.
Z pewnością jednak nabraliby ogłady.
 
PECET
 

 

 

AJ EM PECET
O mnie AJ EM PECET

Udomowiony Komputer Osobisty Klasy Średniej. Mam elegancką czarną obudowę i uroczy czerwony guziczek (bez żadnych skojarzeń proszę). Współpracuję z kilkoma urządzeniami peryferyjnymi. Ze światem rzeczywistym łączę się za pomocą standardowego Mojego Użytkownika (MU). Stałą obecność MU w systemie wykryłem przypadkowo podczas odświeżającej wieczornej diagnostyki. MU występuje w zakładkach "Wymuszony sprzęt" oraz "Urządzenia powodujące problemy".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka