AI
AI
CzarownicaAla CzarownicaAla
133
BLOG

Dziady

CzarownicaAla CzarownicaAla Święta, rocznice Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?...." A. Mickiewicz "Dziady"

Dziady (jesienne) to słowiański obrzęd, w którym nawiązuje się relacje z duszami przodków powracających do swoich domów, które zamieszkiwali za życia. Uwspółcześniono, że Dziady są obchodzone z 31 października na 1 listopada.

Ale ci pierwsi Słowianie obchodzili je przez tydzień albo i dwa. Nie używali nazwy "Dziady", to było bardziej "Welesowe święto". Przygotowywali oczywiście jedzenie: "typowy zestaw obrzędowy": chleb, orzechy, jajka, sery, groch, bób, kutię – typowy słowiański przysmak.

No, i dzbany z napojami: woda, mleko. Słowianie zbierali się np. w środku osady albo poza nią, na rozstaju dróg. Rozpalali ognisko, a żerca odprawiał modły do Boga Welesa, władcy zaświatów. Słowo "dziad" u Słowian oznacza przodka.

W innych regionach Dziady nazywano Radecznicą i Zaduszkami. Po przyjęciu chrześcijaństwa (X wiek) również przygotowywano specjalne uczty w domach i na cmentarzach. Ucztujący "specjalnie" przypadkiem upuszczali jedzenie czy wylewali picie, żeby dusze mogły pojeść.

Zestaw obrzędowy się nie zmienił, którym raczono duchy. W czasie, gdy obchodzono Dziady, zakazywano szycia, ponieważ można było zaszyć dusze i nie mogłyby wrócić z powrotem. Zakazywano też głośnego zachowania przy stole oraz nagłego wstawania.

Bo dusza mogłaby się wystraszyć, uciec, a potem zabłądzić. Wodę po umyciu naczyń należało wylać przez okno, żeby nie oblać ducha, który stał w drzwiach. Swoim przodkom należało umożliwić umycie się i ogrzanie.

Dlatego na rozstaju dróg i we wsi rozpalano ogniska, żeby duchy mogły się ogrzać i nie zabłądziły do swoich. Ogień również chronił przed demonami i złymi duszami tych, którzy zmarli śmiercią samobójczą.

Dla ochrony używano też masek Karaboszek, które były wykonywane z drewna. Można było zasłonić nią twarz albo poukładać wokół domu. Do wsi wtedy zapraszano żebraków, nazywanych dziadami; wierzono, że to oni są łącznikami między światami.

Karmiano ich poświęconym chlebem , proszono ich o błogosławieństwo i modlitwę za dusze zmarłych. Taki zwyczaj był praktykowany aż do lat 30. XX wieku. Po przyjściu z cmentarza gospodarz obchodził trzykrotnie dom z bochenkiem chleba.

Gospodyni, stojąca przy oknie, pytała: – Kto idzie? – Sam Bóg – odpowiadał gospodarz. – Co niesie? – Boski dar. Wtedy gospodarz wchodził do domu i zasiadano do stołu. Jeśli ktoś przy stole upuścił łyżkę czy inny sztuciec, nie należało ich podnosić.

Ponieważ dusze przodków już ją porywały, były głodne. Jeśli już musiano podnieść łyżkę, trzeba było w miejscu, gdzie upadła, zostawić np. kromkę chleba. Takie właśnie obrzędy białoruskich dziadów stały się inspiracją dla Adama Mickiewicza do II części "Dziadów".

Tam głównym punktem jest przywoływanie duchów zmarłych przez guslarza w kaplicy. Mickiewicz mocno podrasował otoczkę, łącząc chrześcijaństwo z pogaństwem. Dziś Dziady są wypierane przez Halloween.

Celtyckie święto Samhain, święto zmarłych, wcześniej było bardzo podobne do Dziadów. Również zakładano maski i łachmany, ponieważ wierzono, że demony, zobaczywszy siebie jakby w odbiciu lustra, przeraziłyby się i uciekły.

Reformacja w Anglii zniszczyła zarówno chrześcijańskie, jak i pogańskie święta, a jednocześnie pozwoliła na Halloween jako formę zabawy.


Jestem taka jak Ty. Czasami więcej widzę, czasami więcej słyszę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Kultura