Most Poniatowskiego wspólne życie nad Polskim Niebem - ilustracja
Most Poniatowskiego wspólne życie nad Polskim Niebem - ilustracja
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
252
BLOG

Bierut na moście księcia Poniatowskiego - 11.11.2018 ,,przez chwile jesteśmy Polakami’’?

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 0

Płynie Wisła płynie, po Polskiej krainie

http://www.warszawa1939.pl/obiekt/most-poniatowskiego

ARCHITEKT:

Mieczysław Marszewski.

W zespole twórców mostu znajdowali się również:

Bronisław Plebiński - szef działu inżynierskiego,

Stefan Szyller - szef działu architektonicznego.

Autorem herbów zdobiących most był Zygmunt Otto.

BUDOWA:

1904-11; uroczyste otwarcie: 1914.

Budowa mostu stała się koniecznością wobec przeciążenia mostu Kierbedzia. Kolejne projekty pojawiały się od 1870 - dopiero jednak w 1900 Ministerstwo Sprawa Wewnętrznych zleciło Panu M.M. - Mieczysławowi Marszewskiemu przygotowanie projektu mostu. W 1903 Marszewski złożył projekt mostu opierającego się na dwu filarach, wzorowanego na moście w Budapeszcie. Projek ten nie uzyskał aprobaty Ministerstwa Wojny, które skierowało do realizacji projekt firmy Batignolles. Z tą decyzją nie zgodził się powołany w 1904 Komitet Budowy Mostu.

image


image


image

Most Wolności - Węgry pod "okupacją" katolickiego Domu królewskiego  Habsburgów - Cesarstwo Austro-Węgierskie

Poprzednie nazwy Most Franciszka Józefa (Ferencz József híd), Most Placu Celnego (Fővám téri hid)

Państwo Węgry

Miejscowość Budapeszt

Podstawowe dane

Przeszkoda Dunaj

Długość 333,6 m

Szerokość:

• całkowita

20,1 m

Liczba torów tramwajowych 2

Liczba przęseł 3

Rozpiętość przęseł 170,75

Data budowy 1894-1896

Data zburzenia 16 stycznia 1945

Data odbudowy 20 sierpnia 1946

Projektant János Feketeházy

...

M. Marszewski opracował nowy projekt - tym razem ośmioprzęsłowego mostu - przekazany do realizacji. Prace rozpoczęto latem 1904.

W 1910 po kontroli bardzo wysokich kosztów budowy aresztowano kierującego pracami M. Marszewskiego. Prace kontynuował Aleksy Lubickij - nie zmieniając niczego w pierwotnych projektach, ani nie zmieniając składu personelu technicznego.

Prowizoryczny ruch na moście otwarto w 1912, ruch na wiadukcie w 1913 - uroczyste otwarcie nastąpiło w 1914. Most uzyskał imię Mikołaja II. Warszawiacy nazywali go jednak Trzecim Mostem, bądź mostem Poniatowskiego - w 1913 mijała setna rocznica śmierci księcia.

Most ze śródmieściem został połączony wiaduktem, natomiast po stronie praskiej zbudowano obecną al. Poniatowskiego, która zakręcała w obecną al. Zieleniecką łącząc most z Targową.

ZNISZCZONY:

wycofujący się z Warszawy Rosjanie 5 sierpnia 1915 wysadzili dwa filary mostu niszcząc w ten sposób cztery przęsła mostu.

ODBUDOWA:

podczas niemieckiej okupacji most został prowizorycznie odbudowany - wstawiono drewniane przęsła wzmocnione żelaznymi wiązaniami.

Otwarty dla ruchu we wrześniu 1916, spłonął niecały rok później - w sierpniu 1917.

Odbudowa w II RP rozpoczęła się w 1921 i trwała do 1927. W 1925 otwarto tymczasowy ruch na połowie szerokości mostu. Całością prac kierował Bronisław Plebiński.

ZNISZCZONY:

przez Niemców we wrześniu 1944 - ponownie zniszczeniu uległy cztery przęsła.

Odbudowa: w 1946 według projektu S. Hempla. Całkowicie zmieniono konstrukcję zniszczonych przęseł, nie odbudowano sześciu ławeczek w środkowej części mostu oraz wieżyc po stronie Pragi.

W 1964 rozpoczęto poszerzanie wiaduktu i mostu.

W latach 1985-90 przeprowadzono generalny remont wiaduktu i mostu - między innymi odbudowano wschodnie wieże przy moście.

Więcej o moście też tutaj.

Brawo, brawo, brawo przepięknie powiedziane i ogromna mądrość przemawia przez pana Brauna. Kochani organizatorzy Marszu posłuchajcie tych słów. Skonfrontujcie je z historią z faktami jakie zachodziły w naszej historii. Zło nieubłagalnie będzie chciało zniszczyć tak piękną ideę patriotyczną . Oddajcie to Bogu i Matce Najświętszej oni nas ochronią. Posłuchajcie wykładów prof. Kucharczyka. Cała nasza historia Polski, Europy, Świata mówi, że gdy odchodzimy od Boga idzie za tym ruina, to samo dzieje się z naszą Ojczyzną. Boże błogosław, Matko Najświętsza, Królowo Polski weź nas w swoją opiekę, umacniaj nas bo tu o nasze dusze trwa walka.

https://www.youtube.com/watch?v=5MtFQ8WPoeg


Jolanta Kaczyńska

3 dni temu

Rodacy organizujmy się oddolnie w nawet małych miasteczkach rejestrujmy stowarzyszenia narodowe i głosujmy tylko na polskie młodzieżowe partie narodowe w następnych wyborach bo zniszczą naszą ojczyznę rozkradna do reszty polski majątek narodowy a co będzie z naszymi dziećmi co z wnukami gdy nas już nie będzie bądźcie też czujni uważni w regionach bo będą was śledzić i monitorować różne służby a jesteście Polsce potrzebni zdrowi i silnie zjednoczeni ratujmy Polskę a Pan Bóg jest z wami iprawda jest po naszej stronie cwp


Proklamacja Niepodległości przez Radę Regencyjną

https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1544110,Rada-Regencyjna-bezczynna-czy-niedoceniona

Rada Regencyjna - bezczynna czy niedoceniona?

ostatnia aktualizacja:

12.09.2018 05:45

Książę, arcybiskup i ziemianin – trzy osoby z nadania niemieckiego i austro-węgierskiego miały zastępować króla w Królestwie Polskim. Ten nigdy się nie pojawił. Polska odrodziła się jako republika.

AUDIO 2 pliki

 18'53 

Audycja Agnieszki Steckiej z cyklu "Widnokrąg" poświęcona Radzie Regencyjnej (PR 23.11.1995)

 10'08 

O Radzie Regencyjnej w audycji Andrzeja Sowy rozmawiają dr Janusz Osica i red. Wojciech Giełżyński (PR 11.11.1995)

27 października 1917 - Rada Regencyjna udaje się na Zamek Królewski po złożeniu przysięgi. Od lewej: Józef Ostrowski, abp. Aleksander Kakowski i Zdzisław Lubomirski

27 października 1917 - Rada Regencyjna udaje się na Zamek Królewski po złożeniu przysięgi. Od lewej: Józef Ostrowski, abp. Aleksander Kakowski i Zdzisław Lubomirski Foto: Wikimedia Commons/dp

101 lat temu, 12 września 1917 roku mocarstwa okupacyjne powołały do życia Radę Regencyjną.

Akt 5 listopada 1916 wydany przez cesarzy Niemiec i Austro-Węgier zawierał deklarację powstania samodzielnego Królestwa Polskiego.

- Bezpośrednio po Akcie 5 listopada utworzono ciało doradcze dla gubernatorów wojskowych obu mocarstw, była to tzw. Tymczasowa Rada Stanu. Mniej więcej rok później powstała Rada Regencyjna - wyjaśniał prof. Andrzej Chojnowski w audycji Agnieszki Steckiej z cyklu "Widnokrąg". Dlaczego zwlekano z utworzeniem Rady Regencyjnej aż rok? Posłuchaj audycji.

Rada Regencyjna miała pełnić rolę głowy państwa. W skład tego organu weszli: Józef Ostrowski, abp. Aleksander Kakowski i książę Zdzisław Lubomirski.

- Zostali oni mianowani przez obu cesarzy. Reprezentowali duch zachowawczy, postawę konserwatywną, grupę ludzi, którzy byli ustabilizowani materialnie - podkreślał prof. Andrzej Chojnowski.

Z kolei dr Janusz Osica w audycji Andrzeja Sowy "A.D. 1918" przedstawiał członków Rady w ten sposób: - Były to szacowne postacie. Książę Lubomirski był prezydentem Warszawy, wielce szacowny był arcybiskup Kakowski, bardzo dobre recenzje zbierał Ostrowski, któremu miano za złe, że kolaborował z władzami rosyjskimi, ale czynił to podobno w szlachetnych celach – mówił historyk.

Początkowo władza Rady była jedynie fasadowa. Jej kompetencje zostały mocno ograniczone: miała prawo wybrać rząd, ale nie mogła reprezentować społeczeństwa polskiego na arenie międzynarodowej.

Z czasem podejmowała działania dążące do uwolnienia Piłsudskiego z Magdeburga i unieważnienia niemiecko-austriacko-ukraińskiego traktatu brzeskiego w punkcie oddającym Ukrainie Chełmszczyznę i część Podlasia. Istotne, z perspektywy późniejszego funkcjonowania niepodległej Polski, były akty prawne wydane przez rządy powoływane przez Radę Regencyjną. Stanowiły one zrąb polskiego systemu prawno-administracyjnego. Do zasług Rady należy zaliczyć też ważne gesty symboliczne: nadzorowanie tworzenia w Warszawie Polskiej Armii (na Szefa Sztabu powołano gen. Tadeusza Rozwadowskiego), a przede wszystkim ogłoszenie 7 października 1918 niepodległości Królestwa Polskiego.

Te gesty nie zmieniły jednak nastawienia opinii polskiego społeczeństwa do Rady Regencyjnej. Była ona nadal postrzegana jako organ powołany przez zaborców i nie cieszyła się autorytetem. 11 listopada 1918 członkowie Rady przekazali władzę wojskową Józefowi Piłsudskiemu.

bm



https://www.youtube.com/watch?v=eWV4gZ3H4kY

Przewrót Majowy 1926

Przedwojenna Warszawa

Opublikowany 3 luty 2016

Krótki dokument o wydarzeniach związanych z zamachem stanu dokonanym w 1926 roku przez Józefa Piłsudskiego i jego zwolenników.


https://naszsalon24.org/2018/11/17/wywiad-red-marcina-roli-z-wrealu24-pl-z-ryszardem-jachem-tego-trzeba-wysluchac/

Wywiad red. Marcina Roli z wrealu24.pl z Ryszardem Jachem. Tego trzeba wysłuchać.

BY PIKO · 17 LISTOPADA 2018

https://www.youtube.com/watch?v=TB3OlGxsgJo


Państwo teoretyczne pokazane w całej okazałości.

image

Mam tak samo, jak ty

Miasto moje, a w nim

Najpiękniejszy mój świat

Najpiękniejsze dni

Zostawiłem tam kolorowe sny

Kiedyś zatrzymam czas

I na skrzydłach jak ptak

Będę leciał co sił

Tam, gdzie moje sny

I warszawskie kolorowe dni.

Gdybyś ujrzeć chciał

Nadwiślański świt

Już dziś wyruszaj ze mną tam

Zobaczysz, jak

Przywita pięknie nas

Warszawski dzień

Mam tak samo, jak ty

Miasto moje, a w nim

Najpiękniejszy mój świat

Najpiękniejsze dni

Zostawiłem tam kolorowe sny

Gdybyś ujrzeć chciał

Nadwiślański świt

Już dziś wyruszaj ze mną tam

Zobaczysz, jak

Przywita pięknie nas

Warszawski dzień

Zobaczysz, jak

Przywita pięknie nas

Warszawski dzień

Warszawski dzień

Warszawski dzień!



Vitold-Yosif Kovaliv

3 dni temu

"Przez chwilę jesteśmy Polakami" - tragedia. Czemu tych chwil tak niewiele? Następny etap: "przez chwilę jesteśmy katolikami" (np. w Boże Ciało).

Nie daj Boże aby było tak jak nasi Rodzice przeżywali w swojej Historii życia

https://kurierhistoryczny.pl/artykul/jak-boleslaw-bierut-na-procesje-bozego-ciala-chodzil-czyli-krotkotrwale-nawrocenie-polskich-komunistow,392

XX w.

Jak Bolesław Bierut na procesje Bożego Ciała chodził, czyli krótkotrwałe „nawrócenie” polskich komunistów

Krystian Skąpski, 31.05.2018

Poświęcenie Mostu Poniatowskiego, 22 lipca 1946 r.

image

Komunistyczny prezydent Bolesław Bierut idący obok księdza prymasa na procesji Bożego Ciała, szef Urzędu Bezpieczeństwa Stanisław Radkiewicz klękający w trakcie mszy przy Podniesieniu czy sekretarz Polskiej Partii Robotniczej Władysław Gomułka śpiewający „Boże coś Polskę” - nie, nie jest to dziwna fantazja senna, lecz realia Polski Ludowej w pierwszych latach jej funkcjonowania. Czerwona władza tuż po wojnie próbowała zachowywać pozory, że nic tak naprawdę się nie zmieniło i może nie ochoczo, aczkolwiek regularnie najwyżsi notable pojawiali się na uroczystościach kościelnych.

Święto bez mszy, to nie święto

Zgodnie z sporządzonym przez Ministerstwo Informacji i Propagandy zestawieniem z 1946 r. w Polsce było 16 dni wolnych od pracy, z czego aż 12 były to święta kościelne. Ponadto nawet przy przy tych trzech państwowych (22 lipca, 1, 3 i 9 maja) wszystkie uroczystości rozpoczynano od mszy świętej, gdyż jak głosił polecenie wysyłane lokalnym oddziałom PPR: „bez mszy ludzie nie będą czuli, że to święto”.

image

Romans komunistów z Kościołem rozpoczął się jeszcze w 1943 r. Powstająca pod auspicjami Stalina Armia Polska w ZSRR otrzymała własnych kapelanów, którzy mieli pełnić posługę na froncie. Wiązało się to też z upodobnieniem tego wojska do armii sprzed 1939 r. W święta odprawiano msze polowe. Każdego ranka, jak przed wojną, żołnierze śpiewali „Kiedy ranne wstają zorze...”, a dzień kończyli pieśnią „Wszystkie nasze dzienne sprawy...”. Po wkroczeniu na terytorium dzisiejszej Polski wojsko nawiązało też współpracę z lokalnym klerem. W 1944 r. w organizację akcji gwiazdkowej zainicjowanej przez żołnierzy włączyli się proboszczowie na parafiach.

image


image

Po wojnie wszystkie obchody świąt wojskowo-państwowo-kościelnych nabrały jeszcze większego rozmachu i wręcz się przenikały. 22 lipca 1945 r. rocznicę ogłoszenia Manifestu PKWN połączono z odsłonięciem w Warszawie figury Chrystusa z kościoła św. Krzyża. Oczywiście, w tej uroczystości wzięła udział cała komunistyczna wierchuszka na czele z Bolesławem Bierutem, który odśpiewał „Boże coś Polskę” i przeżegnał się.

By było jeszcze śmieszniej, pierwsze powojenne Święto Wojska Polskiego (wówczas Święto Żołnierza Polskiego) odbyło się 15 sierpnia – święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami w bitwie warszawskiej. Przedwojenny charakter zachowało też Święto Pracy, kiedy to przed pochodem robotnicy szli na nabożeństwo. Duchowni uczestniczyli także w Święcie Morza, Święcie Zwycięstwa, a nawet uroczystościach partyjnych. Księża święcili nowo wybudowane gmachy ministerstw czy żegnali na cmentarzach gorliwych bolszewików, by wspomnieć tu chociażby pogrzeb gen. Karola Świerczewskiego z 1947 r.

W takich wypadkach uczestnictwo delegacji państwowej na mszy świętej było, dla niektórych przykrym, obowiązkiem. W pierwszych rzędach można było zatem spotkać najważniejszych polityków PPR i PPS, szefów UB i generalicję. Największy problem był z sowieckimi „sojusznikami”, którzy z racji rangi uroczystości byli zapraszani na nie niejako z automatycznie, lecz jako Sowieci nie za bardzo mogli uczestniczyć w katolickich nabożeństwach. Program uroczystości układano zatem zawsze tak, aby msza była ich pierwszym punktem.

https://www.youtube.com/watch?v=itmypaDb4fk

Generał Piotr Jaroszewicz i prymas Augustyn Hlond na procesji Bożego Ciała w 1947 r.

Komunistów nie brakowało jednak też na świętach stricte kościelnych. W znakomitym filmie Kazimierza Kutza „Pułkownik Kwiatkowski” jest scena, gdy tytułowy bohater próbując wydostać z więzienia pewnego organistę powołuje się na fakt uczestniczenia w procesjach Bolesława Bieruta. Nie jest to żaden wymysł filmowców towarzysz Bierut szedł obok księdza prymasa Augustyna Hlonda w procesji Bożego Ciała w 1947 r., a generał Piotr Jaroszewicz podtrzymywał nawet wtedy duchownego niosącego Przenajświętszy Sakrament.

Diabeł przebrany w ornat

Kościół brał tę postawę za dobrą monetę, chociaż była to właściwie kwintesencja powiedzenia: „diabeł przebrał się w ornat i na mszę dzwoni”. Intencję władzy najlepiej oddawał dokument wewnętrzny Resortu Informacji i Propagandy PKWN wydany jeszcze w listopadzie 1944 r.:

Musimy „na razie” pozyskać kler, a z nim przejdą do naszego obozu wszyscy ci, którzy dziś stoją w rezerwie. Kler pójdzie tam, gdzie [będzie] widział siłę i korzyści materialne. Wiemy z historii, że kler w pierwszym rzędzie wysługiwał się zaborcom i ciemiężycielom naszego Narodu. Pójdzie i teraz na stronę PKWN, jeżeli będzie widział w tym swój interes. Dziś kler jest nam potrzebny i musimy go pozyskać, choć byśmy chwilowo stracili na tym.

Czerwoni mający nikle poparcie społeczne chcieli stworzyć iluzję, że nie są żadnymi sowieckimi namiestnikami, lecz prawdziwie polską władzą, dlatego cała otoczka państwo-kościelna została zachowana. „Nikt nie chce walczyć z tradycją” – próbowała przekonywać propaganda. To miało pozyskać w szeregi partii lud, który nie wyobrażał sobie święta bez mszy. Nawet socjalistyczni robotnicy z doświadczeniami przedwojennymi nie wyobrażali sobie chociażby 1 maja bez modlitwy. Komuniści musieli zdobyć zaufanie właśnie tych ludzi.

Ważnym aspektem była też legitymizacja ich działań. Dlatego np. w walczących z antykomunistycznym podziemiem oddziałach Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego pojawili się kapelani, a pogrzeb niemal każdego poległego w walce z Wyklętymi miał charakter kościelny. Celem było wytworzenie przekonania, że prawdziwa władza, popierana przecież przez kler, walczy z pospolitymi bandytami.

Ciepły stosunek komunistów do Kościoła skończył się po powstaniu w grudniu 1948 r. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Władza czuła się już wtedy pewnie. Pozyskanie akceptacji społecznej nie było aż tak bardzo potrzebne. Nowy reżim przez ten czas sfałszował referendum i wybory, wygonił PSL, rozbił największe oddziały partyzanckie i obsadził swojego prezydenta, który, a jakże, zakończył rotę przysięgi słowami „Tak mi dopomóż Bóg”. Od 1949 r. UB szczególnie dbało, aby duchowni nawet się nie zbliżali do uroczystości o charakterze państwowym. Zaczęły się również coraz większe prześladowania kleru, a także tych towarzyszy, którzy nadal w niedziele pojawiali się na mszach. W końcu nie trzeba było udawać.

http://obiboknawlasnykoszt.blogspot.com/2013/03/cuchnie-stalinem-i-beria-nie-diorem.html

image

Cuchnie Stalinem i Berią – nie Diorem

poniedziałek, 11 marca 2013

Nie pojmuję dlaczego Polacy się dziwią takim czy innym, a nawet najbardziej niedorzecznym decyzjom, wnioskom czy postanowieniom obecnej prokuratury wojskowej, która jest w najczystszej formie emanacją i kontynuatorką tej stalinowskiej i tej postalinowskiej prokuratury rodem z ZSRS i z PRL.

10 kwiecień 2010 rok i kolejne daty po zamachu smoleńskim (nie jest dla mnie istotne czy zamach był przygotowany i celowy czy wynika tylko z celowego zaniechania, lekceważenia obowiązków służbowych czy głupiej złośliwości chłopców od kopania i podawania piłek) ukazała Nam jedynie i tylko swoje prawdziwe oblicze, które dotychczas było ukryte pod nowa maską III RP.

Transformację prokuratury z PRL do III RP nadzorował i kierował ten sam człowiek, ten sam sowiecki generał w polskim mundurze, z lampasami, z wężykami i z gwiazdkami, które winne być z niego publicznie zdarte, słonym batogiem na golasa obity w dybach w rynki i wsadzony bezterminowo do obozu „wypoczynkowego”, bez prawa wyjścia za jego życia.

Moja opcja przywiduje dla takich bażancie kruszenie w słońcu i na publicznym widoku.

Ten gad był w czasach stalinowskich, Bieruta, Ochaba, Gomułki sekretarzem, asesorem i sędzią w Wojskowych Sądach od rejonowego do Naczelnego Sądu Wojskowego, od którego zależało życie skazanych.

On należał do tych komunistycznych gadów, od którego zależało życie mordowanych w katowniach PRL ludzi, na podstawie wyroków zbrodniarzy w togach czy NKWDowskich/UBowskich sądów kapturowych dokonywanych na „Żołnierzy Wyklętych” częstokroć na oczach ich rodzin w tym małych dzieci.

Mordów dokonywano nie tylko na tych walczących z bronią w ręku lecz i na ich całych rodzinach , a także na innych niepokornych polskich patriotach, którzy nie godzili się na komunistyczna okupację sowiecką i bolszewicką tutejszą swołocz.

Kim był ten bolszewicki akuszer co to został wyznaczony do przenoszenia ciąży z prokuraturą PRL do III RP?

Ano, ten iluzjonista od transformacji okrągłostołowej nazywał się Henryk Kostrzewa, generał okupacyjnych sowieckich wojsk pod nazwą LWP, które było i jest nadal pod komendą ruskich generałów, bo po rosyjskich bolszewickich szkołach wojskowych im. bolszewickich zbrodniarzy.

Tak piszą o nim w NadWiedzyAbsolutnej Bula Komorowskiego, w której nawet nie wiedzą kto, kiedy i gdzie powołano na komunistycznego siepacza: http://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Kostrzewa

Bo piszą tak: Henryk Kostrzewa okres sprawowania urzędu ??.04.1984 - ??.03.1990

W większości przypadków nie podają dat powołania jak i odwołania, bo sami nie wiedzą jak mają datować koniec PRL i początek II PRL czyli iluzję III RP. W innych przypadkach jest podobnie.

Za czasów III RP już wiedzą więcej trochę więcej, bo ten sam Henryk Kostrzewa stał się z dnia na dzień gen. bryg. Henrykiem Kostrzewą.

Nadal jednak nie wiedzą dokładnych dat od kiedy do kiedy sprawował ten urząd, bo podają tylko miesiące o tak: 04.1984 - 03.1990

I jeszcze jedna istotna informacja, to taka, ze ten bolszewik ani dnia nie służył w LWP, bo tak wynika z tego co napisano o nim w Wielkiej BULi Komorowskiego.

Absolwent Gimnazjum Handlowego (1946) i Liceum Administracyjnego (1948) w Radomiu. Magister prawa Uniwersytetu Łódzkiego (1952). Kursant Batalionu Akademickiego w Łodzi w latach 1948-1949 i Fakultetu Wojskowego we Wrocławiu (1949-1950).

Nie wymienia się też jego zasług w pracy od 18.08.1950 r. do 30.06.1953 r. w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Łodzi, w którym widząc lata komunistycznej służby wynika jasno, że musiał brać udział w dokonywaniu mordów sądowych i bezprawnego skazywania nie tylko „Żołnierzy Wyklętych” ale i ludzi po prostu niewygodnych z różnych przyczyn.

Najwięcej wyroków z karą śmierci i długoletnia karą więzienia zapadało właśnie przed takimi rejonowymi sądami wojskowymi, które w aktach IPN figurują pod inicjałami WSR.

Do tego by wymierzać „sprawiedliwość” na początku wystarczał sam Kursant Batalionu Akademickiego w Łodzi w latach 1948-1949 i Fakultetu Wojskowego we Wrocławiu (1949-1950).

Ciekaw jestem - ile godzin trwał kurs i batalion łącznie?

Może wystarczyła deklaracja lub przysięga wypowiedziana czy napisana własnoręcznie, że będzie służył partii i rosyjskiemu okupantowi – może ktoś to wie?

Podobnie jak od 1.07.1953 r. do 31.07.1958 r., gdy pełnił obowiązki jako instruktor Wydziału/Oddziału I ZSW, następnie inspektor Oddziału Organizacyjnego (1958-1961) czy też jako inspektor - sędzia Najwyższego Sądu Wojskowego (1961-1962) pełnił funkcję instancji nadzorczej w stosunku do prawomocnych wyroków, którą wprowadzono jako rewizję w trybie nadzoru sądowego.

Był to w tamtym kluczowa funkcja w NSW, bo w tamtym czasie był to jedyny środek odwoławczy - rewizja, która dawała możliwość zmiany wyroku w tym i darowaniu życia skazańcom, na których dokonywano mordów sądowych w WSR.

Karierę wojskową w wojskach okupacyjnych kontynuował dalej jako sędzia Izby Wojskowej (1962-1964), następnie szef Wydziału I Izby Wojskowej Sądu Najwyższego (1964) oraz Wydziału II Izby Wojskowej (1964-1967) Sądu Najwyższego.

W latach 1967-1969 zastępca prezesa Izby Wojskowej Sądu Najwyższego.

UWAGA! Zapewne w latach 1970 – 1983 włącznie posiada bardzo bogatą biografię jako sędzia, której jednak nie chciał upubliczniać, bo wyszłoby i polskie wybrzeże 1970 roku jak i bardzo stresująca, ciężka, trudna, lojalna i wiernopoddańcza służba komunistyczna w czasie stanu wojennego przy skazywaniu ekstremistów solidarnościowych i polskich patriotów.

Od 1984 do 1990 naczelny prokurator wojskowy.

W latach 1985-1989 zastępca członka Trybunału Stanu.

Przeniesiony w stan spoczynku 29 grudnia 1990.

Nie poniósł żadnych sankcji służbowych czy karnych za swoją „wierną” służbę „Polsce” i „Polakom”.

Zasłużony, skoro trafił na strony biuletynu IPN.

Krzysztof Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezprawia: sędziowie i prokuratorzy wojskowi w Polsce 1944-1956, Kraków, Wrocław 2005, Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Towarzystwo Naukowe Societas Vistulana, ISBN 83-88385-65-8.

Janusz Królikowski, Generałowie i admirałowie Wojska Polskiego 1943-1990 t. II: I-M, Toruń 2010, s. 255-256.

Należałoby pilnie dotrzeć do akt Sekcji Tajnej Sądu Wojewódzkiego w Warszawie i opublikować wszystkie jej akta bez wyjątku, z dokładnymi danymi personalnymi katów w togach i z MBP, jak i danymi ich ofiar, a także wskazania Polakom miejsc kaźni polskich Patriotów jak i ewentualnych miejsc ich pochówków.

Nazwiska katów winne być podane przed jak i po kolejnych zmianach ich nazwisk, by i dziś można było te kanalie odnaleźć pośród nas i wśród rzekomo „naszych” znajomych czy „przyjaciół”.

Polska Ludowa (PRL)

W 1967 podporządkowano Prokuraturę Wojskową Prokuratorowi Generalnemu. Tym samym Naczelny Prokurator Wojskowy stał się zastępcą Prokuratora Generalnego, a Prokurator Generalny naczelnym organem całej prokuratury.

Naczelni prokuratorzy wojskowi Polski Ludowej

Naczelny prokurator wojskowy

Okres sprawowania urzędu

Jan Mastalerz

02.09.1944 - ??.01.1946

Henryk Holder

21.03.1946 - ??.10.1948

Antoni Skulbaszewski

 ??.10.1948 - 30.06.1950

Stanisław Zarakowski

02.07.1950 - ??.04.1956

Marian Ryba

 ??.02.1957 - ??.07.1968

Lucjan Czubiński

01.08.1968 - 25.03.1972

Kazimierz Lipiński

25.03.1972 - 08.04.1975

Józef Szewczyk

08.04.1975 - ??.04.1984

Henryk Kostrzewa

 ??.04.1984 - ??.03.1990

III Rzeczpospolita (II PRL)

Naczelny Prokurator Wojskowy jest najwyższym po Prokuratorze Generalnym organem prokuratury w pionie wojskowym, będąc jednocześnie zastępcą Prokuratora Generalnego. Jest przełożonym prokuratorów Naczelnej Prokuratury Wojskowej oraz pozostałych prokuratorów wojskowych jednostek organizacyjnych prokuratury.

Naczelni prokuratorzy wojskowi III Rzeczypospolitej

Naczelny prokurator wojskowy

Okres sprawowania urzędu

gen. bryg. Henryk Kostrzewa

04.1984 - 03.1990

gen. dyw. Ryszard Michałowski

01.08.1990 - 05.12.2001

gen. bryg. Janusz Palus

05.12.2001 - 31.03.2005

gen. bryg. Wojciech Petkowicz

15.08.2005 - 12.06.2006

p.o. płk Tomasz Chrabski

12.06.2006 - 14.05.2007

Tomasz Szałek

15.05.2007 - 03.12.2007

p.o. gen. bryg. Zbigniew Woźniak

03.12.2007 - 20.02.2008

gen.bryg. Krzysztof Parulski

20.02.2008 - 03.02.2012

płk Jerzy Artymiak

od 03.02.2012


Chętnie bym widział tych prokuratorów, kruszejących w miejsce powieszonych do skruszenia bażantów lub innego łownego ptactwa.

Wojskowe Sądy Rejonowe (WSR) - sądy utworzone na podstawie Dekretu PKWN z 23 września 1944 r. oraz rozkazu organizacyjnego nr 023/org Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego i Ministra Obrony Narodowej marsz. Michała Żymierskiego z 20 stycznia 1946 r. (podpisali go też zastępca naczelnego dowódcy gen. Marian Spychalski oraz szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Władysław Korczyc).

Powołano 14 rejonowych prokuratur i sądów wojskowych w: Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Kielcach (początkowo z siedzibą w Radomiu), Krakowie, Koszalinie (z siedzibą w Szczecinie; przekształcony w maju 1946 r. w WSR w Szczecinie, w Koszalinie utworzono zaś wydział zamiejscowy tego sądu), Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Rzeszowie, Warszawie i Wrocławiu. W 1950 r., ze względu na zmiany w administracyjnym podziele kraju utworzono trzy dodatkowe WSR: w Opolu, Zielonej Górze i ponownie Koszalinie.

Część historyków prawa uważa, że Wojskowe Sądy Rejonowe powołane zostały de facto w sposób bezprawny, gdyż dekret „Prawo o ustroju sądów wojskowych” z 29 września 1936 r., na które powołano się tworząc WSR, przewidywał co prawda istnienie organów sądowniczych o takiej nazwie, lecz miały one zupełnie inny charakter i inne kompetencje.

WSR upoważnione zostały do rozpatrywania spraw karnych nie tylko przeciwko żołnierzom i funkcjonariuszom Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Wojsk Ochrony Pogranicza (od 1949) i funkcjonariuszom Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego czy Milicji Obywatelskiej, ale także osobom cywilnym oskarżonym o tzw. "zbrodnie stanu". Najczęściej byli to prawdziwi lub wyimaginowani przeciwnicy systemu komunistycznego, żołnierze różnych formacji polskiego podziemia niepodległościowego i partyzanci Ukraińskiej Powstańczej Armii. WSR uważane są z jeden z najbardziej represyjnych organów sądowniczych w stalinowskiej Polsce. Oskarżonym wymierzano niejednokrotnie na kary wieloletniego więzienia lub karę śmierci. Z dotychczasowych badań wynika, że WSR wydały ok. 3500 wyroków śmierci (ponad 1300 wykonano). Większość z nich zapadła z powodów politycznych.

Skazani na karę śmierci

WSR w Białymstoku 273 orzeczonych, 146 wykonanych (53,48%)

WSR w Bydgoszczy 127 orzeczonych, 38 wykonanych (29,92%)

WSR w Gdańsku 59 orzeczonych, 17 wykonanych (28,81%),

WSR w Katowicach 264 orzeczone, 154 wykonanych (58,33)

WSR w Kielcach 163 orzeczone, 47 wykonanych (28,83%)

WSR w Krakowie 392 orzeczone, 172 wykonanych (43,88%)

WSR w Koszalinie 7 orzeczonych, 2 wykonane (28,57%)

WSR w Lublinie 313 orzeczonych, 112 wykonanych (35,78%)

WSR w Łodzi 201 orzeczonych, 65 wykonanych (32,34%)

WSR w Olsztynie 66 orzeczonych, 10 wykonanych (15,5%)

WSR w Opolu 9 orzeczonych, 5 wykonanych (55,55%)

WSR w Poznaniu 189 orzeczonych, 76 wykonanych (40,21%)

WSR w Rzeszowie 122 orzeczonych, 20 wykonanych (16,39%)

WSR w Szczecinie 96 orzeczonych, 43 wykonanych (44,79%)

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/92/WSR_szczecin.JPG/250px-WSR_szczecin.JPG

WSR w Warszawie 878 orzeczonych, 328 wykonanych (37,36%)

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/09/POL_Warsaw_WSR_Koszykowa1.jpg/800px-POL_Warsaw_WSR_Koszykowa1.jpg

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/14/POL_Warsaw_WSR_Koszykowa2.jpg/250px-POL_Warsaw_WSR_Koszykowa2.jpg

WSR we Wrocławiu 309 orzeczonych, 136 wykonanych (44,01 %)

WSR w Zielonej Górze 15 orzeczonych, 5 wykonanych (33,33%)

Pierwsi szefowie Wojskowych Sądów Rejonowych

W tym budynku znajdował się WSR w Szczecinie

WSR w Białymstoku - kpt. Włodzimierz Ostapowicz

WSR w Bydgoszczy - kpt. Stanisław Stasica

WSR w Gdańsku - płk Piotr Parzeniecki

WSR w Katowicach - mjr Stanisław Baraniuk

WSR w Kielcach - mjr Michał Kowalski

WSR w Krakowie - mjr Zbigniew Zawistowski

WSR w Lublinie - mjr Wacław Trzepiński

WSR w Łodzi - kpt. Mikołaj Nippe

WSR w Olsztynie - mjr Jan Krzechowiec

WSR w Poznaniu - mjr Władysław Garnowski

WSR w Rzeszowie - mjr Stanisław Mercik

WSR w Szczecinie - mjr Filip Feld

WSR w Warszawie - ppłk Beniamin Karpiński

WSR we Wrocławiu - mjr Bronisław Ochnio

Z dniem 5 sierpnia 1954 zostały rozwiązane sądy w Kielcach, Koszalinie i Rzeszowie, natomiast reszta z dniem 31 sierpnia 1955.

WSR w Koszalinie przekształcono w Wydział Zamiejscowy WSR w Szczecinie.

Od kilku lat Instytut Pamięci Narodowej publikuje wykazy osób skazanych przez WSR na karę śmierci z powodów politycznych:

T. Bereza, P. Chmielowiec, Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie w latach 1946–1954, Rzeszów 2004.

T. Kurpierz, Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach 1946–1955, Katowice 2004.

F. Musiał, Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie 1946-1955, Kraków 2005.

K. Szwagrzyk, Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy we Wrocławiu 1946–1955, Wrocław 2002.

J. Żelazko, „Ludowa” sprawiedliwość. Skazani przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Łodzi (1946–1955), Łódź 2007

Lista skazanych przez WSR w latach 1946-1955 na oficjalnej stronie IPN

http://www1.ipn.gov.pl/portal/pl/import/1/

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojskowe_s%C4%85dy_rejonowe

Ci co na rozkaz zbrojnej zorganizowanej bandy WRON oskarżali i skazywali, a później na taki sam rozkaz ułaskawiali, darowali, zwalniali i uchylali wcześniejsze swoje lub swoich kolegów wyroki.

Sędziowie: http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=1


Prokuratorzy: http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=2

Ci sami dziś sprawują prawną ochronę nad swoimi szefami i samymi sobą w rzekomo niepodległej, suwerennej i wolnej rzekomo Polsce zwanej III RP emanacją II PRL, tak lojalnie, że jeden włos nie spadł z winy ślepej i głuchej niezależnej od sumienie i rozumu bolszewickiej odmiany czerwonej Temidy.

Akta IPN nie obejmują wszystkich oprawców w togach z okresu stanu wojennego, bo sam stwierdziłem brak aż 3 sędziów Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku oraz 3 prokuratorów z Prokuratury Wojewódzkiej w Gdańsku z jednej z moich spraw prowadzonej w trybie doraźnym.

Podobnie jest w aktach brak dwóch SB-ków z Gdańska.


https://gloria.tv/video/4xLHrcB3jyFiCwktAckYWzPyD

Film z bardzo drastycznymi szczegółami zeznań ..., ale trzeba obejrzeć, aby wyzwolić się okowów zła i kłamstwa ku dobru i miłości...

"Humer i inni" - film Aliny Czerniakowskiej, czyli świadectwo prawdy ...

https://gloria.tv/video/4xLHrcB3jyFiCwktAckYWzPyD

Film dla zapytania "Humer i inni" - film Aliny Czerniakowskiej, czyli świadectwo prawdy... YouTube▶ 47:15

15 paź 2012

Film z bardzo drastycznymi szczegółami zeznań ..., ale trzeba obejrzeć, aby wyzwolić się okowów zła i ...

Najwidoczniej nasz kraj ciągle jest pod "obcą" okupacją w niewoli zła i kłamstwa. Ale to pewnie sami wiecie. Humer i inni jemu podobni, a wraz z nimi kolaborujący donosiciele i różnej maści TW, otrzymują sute emerytury i innego rodzaju profity, a dziś ich dzieci, wnuki, krewni i ich klientela, nadal rządzą w naszej Ojczyźnie, kosztem polskiego społeczeństwa.

Warto też, zapoznać się z:

http://wpolityce.pl/wydarzenia/23910-wyborcza-przeciw-obchodom-dnia-zolnierzy-wykletych-zostawcie-tych-zolnierzy-w-czyim-imieniu-i-komu-to-sluzy

youtu.be/vZeJYnMEplY

wyborcza.pl/1,75968,1124716…

www.youtube.com/watch

Adam Doboszyński – Modlitwa o Wielką Polskę | Nacjonalista.pl

www.nacjonalista.pl/2017/08/17/adam-doboszynski-modlitwa-o-wielka-polske/

17 sie 2017 - Adam Doboszyński to bez wątpienia jeden z najwybitniejszych polskich nacjonalistów w historii. Przeciwnik liberalizmu i marksizmu, znakomity ...

https://www.youtube.com/watch?v=etGNbLu6vJw

Modlitwa o Wielką Polskę

Modlitwa o Wielką Polskę napisana przez ppłk Adama Doboszyńskiego, wybitnego polskiego patriotę i narodowca w okresie międzywojennym.

Modlitwa o Wielką Polskę

Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego. Choć grzeszni i ułomni wielce, pod Twoją Najświętsza Panno, opiekę się uciekamy i Ciebie za Orędowniczkę naszą obieramy.

Jakoś sama cierpiała pod Krzyżem Syna Twego, Matko Bolejąca, tako wejrzyj na ucisk i utrapienie Ojczyzny Polski naszej. Wejrzyj na głód i niedolę milionów, które bez pracy i chleba pozostają. Na podeptanie prawa Bożego wejrzyj.

Na pognębienie wejrzyj najuczciwszych, na zanik sumienia. Wejrzyj jako się panoszą coraz zuchwałej wrogowie Wiary naszej Świętej i Kościoła Bożego. Wejrzyj na braci naszych, którzy za miłość Narodu i Ojczyzny pokutują, zdrowie tracą i mienie, na uciemiężenie godności ludzkiej i wolności. Wejrzyj na tę naszą niedolę i poniewierkę.

Pod Twoją obronę się chronimy, Panno Najświętsza na Kalwarii cudami słynąca. Tobie wiarę i miłość ślubujemy. Klęknij wraz z nami, Królowo Korony Polskiej, u podnóża tronu Syna Twego i poprzyj modły nasze, gdyż oto błagamy o spełnienie marzeń naszych, dla których walczymy i cierpimy.O Polskę godziwą - błagamy Cię Panie ! O Polskę sprawiedliwą - błagamy Cię Panie ! O Ojczyznę dla ubogich - błagamy Cię Panie ! O Polskę dla Polaków - błagamy Cię Panie ! O Polskę katolickiego nabożeństwa - błagamy Cię Panie ! O Polskę ludzi wolnych - błagamy Cię Panie ! O Polskę ludzi sytych - błagamy Cię Panie ! O Polskę czystego sumienia - błagamy Cię Panie ! O Polskę uczciwości i miłosierdzia - błagamy Cię Panie ! O Wielką Polskę - błagamy Cię Panie !

Racz nam dać, Panie, Polskę Wielką i Godziwą, która by była na wzór Królestwa Twego. Amen.

http://www.fronda.pl/a/towarzysze-mordercy-adam-teofil-umer,29766.html

Towarzysze mordercy: Adam Teofil Umer

29 sierpnia 1949 roku w katowni aresztu śledczego na warszawskim Mokotowie (na ul. Rakowieckiej) strzałem w tył głowy został zamordowany Adam Doboszyński, działacz ruchu narodowego, publicysta krytykujący rząd Władysława Sikorskiego, za co spędził rok w obozie karnym na wyspie Bute (przebywał tam m.in. z Januszem Meissnerem). W 1946 roku wrócił do Polski by osobiście sprawdzić sytuację w „wyzwolonym” przez sowietów kraju. Jego zamierzeniem było stworzenie nieformalnego środowiska mającego na celu wypracowanie wspólnego programu na wypadek konfliktu sowiecko – amerykańskiego. Doboszyński był pewien, że wybuchnąć on musi i chciał przygotować grunt do działania na czas po (jak miał nadzieję) zwycięstwie Amerykanów i ustaniu sowieckiej okupacji Polski. Niestety, wojna nie wybuchła a Adam Doboszyński 3 lipca 1947 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W czerwcu 1949 roku rozpoczął się jego proces a już w lipcu zapadł wyrok: śmierć. W mowie końcowej Adam Doboszyński wypowiedział słowa: „Mogłem w życiu popełnić wiele błędów, ale zamiary moje były uczciwe i byłem człowiekiem czystych rąk”. Śledztwo, pod osobistym nadzorem płk. Józefa Różańskiego prowadził Adam Humer.

Humer urodził się 27 kwietnia 1917 roku w Camden w Stanach Zjednoczonych jako Adam Teofil Umer w rodzinie... i już tutaj pojawiają się wątpliwości. Polska Wikipedia jeszcze niedawno podawała, że „Urodził się w chłopskiej rodzinie o niemieckich korzeniach. …”, dziś już jednak o rodzinnych korzeniach Humera nie ma w niej żadnej wzmianki. Angielskojęzyczna Wikipedia mówi zaś wprost: „...born either 1917 or 1908, in Camden, USA into a Polish-Jewish family”. Mniejsza zresztą o to, bandyta jest bandytą a zbrodniarz zbrodniarzem bez względu na swoje pochodzenie narodowościowe a Wikipedia nie jest źródłem godnym zaufania.

Ojciec Adama, Wincenty Umer (z pochodzenia prawdopodobnie Niemiec) został zabity wyrokiem Polskiego Państwa Podziemnego 31 maja 1946 roku w Kmiczynie na Lubelszczyźnie, gdzie przeprowadzał reformę rolną (wyroki śmierci wydano wówczas również na Adama i jego brata Edwarda, niestety nigdy ich nie wykonano). Matka, Otylia, pochodziła (znowu prawdopodobnie) z rodziny żydowskiej.

Adam Humer przed wojną był członkiem Związku Akademickiej Młodzieży Socjalistycznej oraz Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Prawdopodobnie był zamieszany w dokonywane przez te organizacje akty terroru – zamachy na urzędników państwowych, żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego. Kiedy do Tomaszowa Lubelskiego, gdzie mieszkał, wkroczył we wrześniu 1939 roku armia sowiecka zorganizował tam Powiatowy Komitet Rewolucyjny i został jego wiceprzewodniczącym. Przez jakiś czas przebywał we Lwowie i studiował prawo na tamtejszym uniwersytecie. Po wojnie zajął się organizacją Rad Narodowych, brał też czynny udział w walkach z niepodległościowym podziemiem na terenie Lubelszczyzny. Od września 1944 roku do lutego 1945 był kierownikiem sekcji śledczej Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie, szybko awansował by dojść do stanowiska wicedyrektora departamentu śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publlicznego. Został usunięty ze stanowiska za „używanie niedozwolonych metod śledczych” co robi tym większe wrażenie, że pośród śledczych zatrudnianych przez MBP roiło się od sadystów i zwyrodnialców. Jego wyczyny najlepiej opisują słowa Marii Hattowskiej, szyfrantki Armii Krajowej, zawarte w książce Piotra Lipińskiego „Humer i inni”:

„Różański zaczął pierwszy. Kopnął mnie, aż spadłam z krzesła. Humer bił nahajką. Miała na końcu kulkę, która przy uderzeniach przecinała skórę. Celował w nerki. Liczył swoje uderzenia. Przy sto pięćdziesiątym powiedział, żeby go zastąpili bo się zmęczył. Dostałam następne sto pięćdziesiąt, aż się przestraszyli, że uniknę dalszego śledztwa. Wezwali lekarza”. I dalej: „Do dziś z powodu uszkodzonych nerek cierpię na nadciśnienie. Nie wyszłam za mąż, żeby nie być dla nikogo kłopotem. (…) Bili mnie w krocze, od tamtego dnia nie mogę mieć dzieci”.

Technik przesłuchań Humer najprawdopodobniej nauczył się w obozie NKWD nr 388 w Stalinogorsku, eksperymentalnej jednostce pod dowództwem płk. Władimira Rusakowa zajmującej się m.in. tzw. „praniem mózgu”. Czy to prawda? Trudno dziś orzec, jednostka nr 388 kiedyś ściśle tajna do dnia dzisiejszego pozostaje bardzo tajemnicza. Jedno jest w każdym razie pewne: część metod śledczych z których Adam Humer korzystał przesłuchując Marię Hattowską, Stanisława Mikołajczyka i innych tam właśnie została wypracowana.

Humer zwolniony z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (MBP przemianowano na MSW w 1954 roku) w marcu 1955 – co miało być, w teorii, karą za znęcanie się nad więźniami i przesłuchiwanymi – nadal był oficjalnym doradcą resortu, specjalistą od ruchu narodowego (dygresja: może Janusz Palikot, który ogłosił niedawno, że narodowców zamierza tępić, fotografować i wieszać ich podobizny na płotach a także prześladować ich rodziny powinien założyć jakiś komitet społeczny im. Adama Humera?).

Wróćmy jeszcze na chwilę do działalności Adama Humera w strukturach bezpieki: to on zatwierdził akt oskarżenia wobec rtm. Witolda Pileckiego, on prowadził śledztwa przeciwko takim organizacjom jak Wolność i Niezawisłość czy Narodowe Siły Zbrojne, wykazując się przy tym wyjątkową gorliwością, to on na śmierć zakatował Tadeusza Łabędzkiego naczelnika Pogotowia Akcji Specjalnych NSZ.

Sprawiedliwość dopadła Humera dopiero w 1992 roku (choć słowo sprawiedliwość należałoby opatrzyć bardzo wymownym cudzysłowem), kiedy to został aresztowany i oskarżony o zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu. Ostatecznie skazano go na dziewięć lat więzienia za wymuszanie zeznań, tortury, upokarzanie i głodzenie więźniów. Alina Czerniakowska, która filmowała proces Adama Humera dla potrzeb filmu „Humer i inni” tak wspomina spotkanie z nim w rozmowie z Jarosławem Wróblewskim dla portalu Fronda.pl:

„Napluł mi na kamerę, mam taki kadr. Jak byli funkcjonariusze UB wychodzili z sądu to ludzie ustawili się szpalerem i mówili o nich, że to są bandyci, łobuzy. Humer był cyniczny, machnął ręką, że jego to w ogóle nie obchodzi. Oskarżycielem posiłkowym była wtedy pani mec. Izabela Skorupkowa. Powiedziałam jej wtedy, może naiwnie, że w każdym z tych zbrodniarzy, Humerze i kolegach jest jakaś odrobina człowieczeństwa, że wiedzą, że robili źle. Ona mi odpowiedziała, że tam nikogo takiego nie ma, że oni są do szpiku kości zepsuci, że to są bandyci, którzy dziś zrobiliby to samo.”

Te słowa: „...Dziś zrobiliby to samo” należałoby wbić do głowy wszystkim tym, którzy krzyczą, że wszelkie próby rozliczenia PeeReLowskich zbrodniarzy to znęcanie się nad bezbronnymi starcami, i tym, dla których ci bezbronni starcy są dziś autorytetami...

Adam Humer zmarł podczas przerwy w odbywaniu kary w listopadzie 2001 roku.

Alexander Degrejt

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka