Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
258
BLOG

Politycy (mężowie stanu) i politykierzy

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 0

Aby Rzeczypospolita nie była okrętem bez steru i żagla ,KAPITANA i DZIELNYCH ŻEGLARZY

W roku 2018 2 października żegnaliśmy: pogrzeb Admirała Józefa Unruga i Jego Żony Zofii




Wrzód na niemieckiej dupie - Józef Unrug. Historia Bez Cenzury.


Inna historia związana z Józefem Piłsudskim

https://en.wikipedia.org/wiki/Erich_Ludendorff


Erich Friedrich Wilhelm Ludendorff (9 April 1865 – 20 December 1937) was a German general, the victor of the Battle of Liège and the Battle of Tannenberg. From August 1916, his appointment as Quartermaster general (German: Erster Generalquartiermeister) made him the leader (along with Paul von Hindenburg) of the German war efforts during World War I. The failure of Germany's great Spring Offensive in 1918 in quest of total victory was his great strategic failure and he was forced out in October 1918.[1]

image

After the war, Ludendorff became a prominent nationalist leader, and a promoter of the Stab-in-the-back myth, which posited that the German loss in World War I was caused by the betrayal of the German Army by Marxists, Bolsheviks, and Jews who were furthermore responsible for the disadvantageous settlement negotiated for Germany in the Treaty of Versailles. He took part in the failed Kapp Putsch (coup d’état) with Wolfgang Kapp in 1920 and the Beer Hall Putsch of Adolf Hitler in 1923, and in 1925, he ran unsuccessfully for the office of President of Germany against his former superior Hindenburg.

First Quartermaster-General of the

German General Staff

In office

29 August 1916 – 26 October 1918

Serving with Paul von Hindenburg (as Chief of the German General Staff)

Personal details

Born Erich Friedrich Wilhelm Ludendorff

9 April 1865

Kruszewnia, Province of Posen in the Kingdom of Prussia, a part of the German Confederation

(now Kruszewnia, Poland)

Died 20 December 1937 (aged 72)

Munich, Nazi Germany

Political party NSDAP

Other political

affiliations DVFP

NSFB

Spouse(s) Margarethe Schmidt

(m. 1909; div. 1925)

Mathilde von Kemnitz (m. 1925)

Parents August Wilhelm Ludendorff (father)

Klara Jeanette Henriette von Tempelhoff (mother)

Relatives Hans Ludendorff (brother)

Heinz Pernet (Stepson)

Signature

Military service

Allegiance German Empire

 Kingdom of Prussia

Service/branch Kaiserstandarte.svg Imperial German Army

 Prussian Army

Years of service 1883–1918

Rank General der Infanterie

Battles/wars World War I

German Revolution

Awards Pour le Mérite

Iron Cross First class

From 1924 to 1928, he represented the German Völkisch Freedom Party in the Reichstag (legislature). Consistently pursuing a purely military line of thought after the war, Ludendorff developed the theory of "Total War", which he published as Der totale Krieg (The Total War) in 1935. In this work, he argued that the entire physical and moral forces of the nation should be mobilized, because peace was merely an interval between wars.[2] Ludendorff was a recipient of the Grand Cross of the Iron Cross and the Pour le Mérite.

a inni z zewnątrz współcześnie jak marszałek Ludendorff mieli projekty w realizacji wobec Polski trzeba możliwie pilnie przecinać "wrzody zakłamania" i niedomówiena w sprawach nie tylko afer ekonomicznych-politycznych jak AmberGold ale i afer moralnych jak eksmisja pokrzywdzonych w wyniku transformacji ustrojowych w miastach "na bruk" (Państwowe Gospodarstwa Rolne, Andrzej Leper) klasa robotnicza (GDZIE BYŁ KOR i inteligencja?) .


Nikt tych decydentów nie potępił i postawił przed sądem, nawet wtedy Kiedy wołanie o Sprawiedliwość krzyczało z każdego kąta.

KLUCZ DO WYJAŚNIENIA TRAGEDII NARODOWYCH W TYM RÓWNIEŻ SMOLEŃSKIEJ LEŻY NIE W RĘKACH PUTINA, MIEDWIEDIEWA OBAMY (PETREAEUSA) ale W POLSKICH RĘKACH TUSKA, SIKORSKIEGO, KACZYŃSKIEGO, MACIEREWICZA, ZIOBRY.

Po tragedicznym LOSIE nie tylko Prezydenta Pawła Adomowicza ale i wielu ludzi Dobrej Woli może powstania na bazie PRAWDY o Smoleńsku KOMISJA SEJMOWA PRAWDY i POJEDNANIA tak jak miało to miejsce w wielu krajach Świata.

Inaczej wrzód smoleński zarazi cały organizm a cierpieniu wielu ludzi nie będzie miało swojego końca w ukojeniu.

Dlaczego Polski Czerwony Krzyż i Caritas Polska został zmarginalizowany a brał udział w wyjaśnianiu zbrodni w Katyniu i w pomocy Ofiarom I i II Wojny Światowej przez Wielką Orkiestrę Świętecznej Pomocy Fundacja Jerzego Owsiaka !.


Na charyźmie jednego Człowieka Jerzego Owsiaka, ale przy tym i jego przebiegłości w biznesie charytatywnym, przyszłości POMOCY SPOŁECZNEJ POTRZEBUJĄCYM I LECZNICTWA POLSKIEGO się nie zbuduje. Można tylko empatią Ludzi Dobrej woli, Dzieci i Młodzieży "łatać dziury".

Jaś doczeka operacji ratującej życie lub nie doczeka.

Brak pieniędzy, ludzi, sprzętu ! Brak woli politycznej  odbudowy służby zdrowia !!!

Minister kardiolog nie postawi z powrotem polskiej kardiologii z głowy na nogi  jeśli o zamknięciu klinik kardiologicznych będą decydowali politycy nawet z Pis-u (obecnie z PiSu - pisowskiego nadania)

https://fakty.interia.pl/polska/news-wine-za-to-co-sie-stalo-ponosi-polska-klasa-polityczna,nId,2784658

"Winę za to, co się stało ponosi polska klasa polityczna"

ZBRODNIA W GDAŃSKU

image

MORD NA PAWLE ADAMOWICZU TO KOLEJNY ZNAK NA DRODZE TRAGICZNYCH LOSÓW NARODU.

Co stało się z LUDŹMI, KTÓRZY DZIEŃ WCZEŚNIEJ I 10 KWIETNIA 2010 ROKU WYSZLI Z DOMU RODZINNEGO W OSTATNIĄ DROGĘ.

GDZIE SIĘ URYWA ŚLAD PO NICH ODNALEZIONY I NIE WYJAŚNIONY W MOGIŁACH NA CMENTARZACH POLSKICH.

zostały smoleńskie wdowy i dzieci.

- Weszliśmy teraz w najbardziej niebezpieczny etap, który rozpoczął się od zabójstwa wynikającego z kontekstu politycznego. Winę za to, co się stało, ponosi polska klasa polityczna, która nie była w stanie swoich emocji opanować, zrezygnować z teatru politycznego - uważa politolog prof. Wawrzyniec Konarski. Zamordowanie prezydenta Pawła Adamowicza można zdaniem prof. Andrzeja Piaseckiego z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie porównać z zabójstwem prezydenta Gabriela Narutowicza, do którego doszło w 1922 roku.

Czytaj więcej na https://fakty.interia.pl/polska/news-wine-za-to-co-sie-stalo-ponosi-polska-klasa-polityczna,nId,2784658#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

image

Albert Foerster Byl sobie Danzig

image


image


image



Albert Forster - the 'humanitarian' Nazi

Maria Thrun

Zbrodniarz ..z Bolesławowa ...Hans Kassner. z Modrowa Bolesławowa krewny Angeli Merkel ..

Die grau-rote Maus der DDR – wie aus Erika Kassner Angela Merkel wurde

Jan Kaszubowski (ur. 5 października 1902 w Bolesławowie, zm. prawdopodobnie w 1971 r w NRD) – kolaborant i agent gestapo (szef polskojęzycznej grupy gestapo z Gdańska) oraz NKWD i UB, odpowiedzialny za liczne akcje przeciwko polskiej konspiracji niepodległościowej na Pomorzu Gdańskim, ps. "M-14", "Kersten", "Larsen", przybrane nazwisko Hans Kassner.

W latach 1909-1916 uczęszczał do niemieckiej szkoły powszechnej w Nygucie. Od 1919 uczył się w szkole średniej handlowej w Gdańsku. Jednocześnie odbywał praktykę w przedsiębiorstwie handlowym artykułami kolonialnymi. Od 1923 pracował w szwedzkiej firmie "Optimus" z centralą w Gdańsku-Oliwie. W tym samym roku ożenił się z Gertrudą Kreft, mieli 4 dzieci. W 1931 podjął pracę w gdyńskim przedsiębiorstwie "Triumf", którą w 1933 zamienił na firmę "Elektro-Lux". Od 1937 był akwizytorem w prywatnym przedsiębiorstwie motoryzacyjnym "Kenenberg-Automobile GmBH". Prawdopodobnie w tym czasie nawiązał kontakty z policją w Gdańsku i uczestniczył w antypolskich akcjach wywiadowczych na terenie polskiego Pomorza. Studiował psychologię na Politechnice Gdańskiej. Poliglota, znał języki: niemiecki, kaszubski, polski, angielski, francuski i szwedzki. Być może krótko przed wybuchem wojny został zwerbowany do polskiej siatki dywersji pozafrontowej o kryptonimie "Związek Jaszczurczy", "Jaszczurka".Po zajęciu Pomorza przez wojska niemieckie był szoferem prezydium policji w Gdyni (istnieją poszlaki, że mógł wówczas uczestniczyć we współpracy z gestapo w zbrodniach hitlerowskich na Pomorzu na ludności polskiej – jednakże brak jest dowodów). Od września 1940 pracował w urzędzie osiedleńczym i przesiedleńczym SS i policji w Gdyni. Pod koniec 1941 na stałe związał się z gdańskim gestapo (miał stopień Unterscharfürera SS i policji), rozpracowując polskie organizacje podziemne, zwłaszcza Tajną Organizację Wojskową "Gryf Pomorski". Korzystał przy tym ze swoich przedwojennych kontaktów. Wśród jego akcji najgłośniejszą było zastrzelenie w zasadzce 4 marca 1944 we wsi Sikorzyno w pow. kartuskim komendanta naczelnego TOW "Gryf Pomorski", por. Józefa Dambka oraz przejęcie archiwum szczebla kierowniczego organizacji. Odpowiadał za zesłanie do obozu koncentracyjnego Stutthof kilkuset Polaków. Z innych jego działań można wymienić rozpracowywanie sieci wywiadu AK na Pomorzu oraz sieci łączności i przerzutów do Szwecji.

Na początku 1945 zerwał kontakty z gestapo. Ułatwił kilku Polakom ucieczkę ze Stutthofu, prawdopodobnie, aby zmniejszyć odpowiedzialność za swoje zbrodnie. W lutym tego roku ukrył się wraz z rodziną we wsi Dzierżążno koło Kartuz, gdzie doczekał wkroczenia Armii Czerwonej. 26 marca został aresztowany przez NKWD pod zarzutem współudziału w zbrodniach hitlerowskich, ale wkrótce został zwolniony. Pozyskano go wówczas do akcji zwalczania polskiego podziemia niepodległościowego (bardzo szeroka wiedza o TOW "Gryf Pomorski" i innych pomorskich organizacjach), a także niemieckiego Werwolfu. 17 kwietnia został ponownie aresztowany pod zarzutem działalności w organizacji niemieckiej i uniewinniony wyrokiem sowieckiego sądu wojskowego w Szczecinie. Jednocześnie w lipcu został przekazany do dyspozycji WUBP w Gdańsku. Podczas zeznań składanych przed funkcjonariuszami UB dawał do zrozumienia, że jego praca na rzecz sowieckiego wywiadu i NKWD miała datować się jeszcze z okresu przed wojną, lecz na potwierdzenie tego nie przedstawił żadnych dokładnych faktów. Według charakterystyki MBP był sprytnym, inteligentnym kombinatorem, nie zainteresowanym sprawami ideowymi, lubiącym swój zawód oraz pieniądze. Na przełomie lat 1945/1946 ściśle współpracował z NKWD i UB w akcjach prowokacyjnych wymierzonych w byłych członków TOW "Gryf Pomorski" i AK, przyczyniając się do wielu aresztowań. W tym czasie przeniósł się wraz z rodziną do Wrocławia.

Prawdopodobnie w 1948 zbiegł z Polski do sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec w obawie przed dekonspiracją. Możliwe, że pracował tam dla polskiego wywiadu, ujawniając byłych agentów gdańskiego gestapo. 25 lutego 1952 aresztowano go w Berlinie i przekazano polskim władzom, które osadziły go w więzieniu mokotowskim w Warszawie. W czasie śledztwa Kaszubowski m.in. zeznał, że w latach 1950-51 współpracował z wywiadem francuskim pod pseudonimem Otto Kadereit. Został znowu oskarżony o udział w zbrodniach hitlerowskich na Pomorzu (być może proces był upozorowany przez UB). W sierpniu 1954 Sąd Wojewódzki w Warszawie przekazał jego sprawę do Gdańska. 2 listopada tego roku został skazany na karę dożywocia. Być może przed wyrokiem śmierci uchroniły go jego powojenne zasługi dla NKWD i UB W kwietniu 1956 został przeniesiony z więzienia w Sztumie do Wronek, gdzie był więziennym bibliotekarzem. 19 marca 1957 Rada Państwa złagodziła jego wyrok do 12 lat więzienia, a już 24 grudnia 1958 Sąd Wojewódzki w Gdańsku zwolnił go warunkowo z dalszego odbywania kary z następującym uzasadnieniem: Skazany odbył już ponad połowę orzeczonej kary, ciesząc się dobrą opinią. Sąd nabrał przekonania, że będzie on stosował się do zasad współżycia społecznego i więcej przestępstw się nie dopuści. Po wyjściu na wolność prawdopodobnie nadal współpracował z SB. W 1968 J. Kaszubowski wyjechał do NRD, po raz kolejny jako agent peerelowskiego wywiadu (tym razem otrzymał pseudonim Ortmann). ..i. Zmarł prawdopodobnie w 1971 roku.

10 miesięcy temu (edytowany)


Maria Thrun

Maria Thrun

Przyjaciel Bieruta ...Albert Maria Forster (ur. 26 lipca 1902 w Fürth, zm. ?? , zbrodniarz wojenny, namiestnik Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie.

Członek NSDAP nr 1924, SS nr 158. Od 15 października 1930 pełnił na polecenie Adolfa Hitlera funkcję gauleitera gdańskiego (Wolne Miasto Gdańsk) NSDAP.Odpowiedzialny za łamanie postanowień traktatu wersalskiego w Wolnym Mieście Gdańsku, łamanie konstytucji tegoż, nielegalne uzbrajanie oraz rozbudowę oddziałów SA i SS na jego terenie oraz prześladowania przedstawicieli opozycji, Polaków oraz Żydów jeszcze przed wojną.

23 sierpnia 1939 Albert Forster ogłosił się zwierzchnikiem Wolnego Miasta Gdańska[1]. W wyniku walki o władzę przejął jej pełnię, eliminując Prezydenta Senatu Wolnego Miasta Gdańska Artura Greisera, który po 1 września 1939 roku został przeniesiony do Wielkopolski. Po wybuchu wojny Albert Forster otrzymał stanowisko namiestnika (Reichsstatthalter) Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie (Reichsgau Danzig-Westpreußen).

Organizator przyłączenia Gdańska do Rzeszy oraz odpowiedzialny za powstanie obozu koncentracyjnego Stutthof i masowe egzekucje w Piaśnicy (12 tysięcy pomordowanych) na Kaszubach. 31 grudnia 1941 został awansowany na stopień SS-Obergruppenführera. Bezpośrednio odpowiedzialny za prześladowania Polaków w Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, ich masowe wysiedlenia, prześladowania. W listopadzie 1939 roku Forster powiedział: Kto należy do narodu polskiego, musi zniknąć. Najzaszczytniejszym dla nas zadaniem jest uczynienie wszystkiego, aby każdy przejaw polskości zginął bez reszty.Odpowiedzialny także za brak planowej ewakuacji ludności niemieckiej, wprowadzanie jej w błąd w 1945 roku. Doprowadził do paniki, zatorów na drogach, braku możliwości ewakuacji z Gdańska ponad miliona Niemców.

Po II wojnie

W 1945 uciekł do Niemiec na pokładzie motorówki...podczas załadunku Forster domagał się także zabrania posiadanych przez siebie gdańskich mebli i innych wartościowych przedmiotów, czym naraził się na kpiny i spowodował zdecydowany sprzeciw oficera Wehrmachtu odpowiedzialnego za przygotowanie podróży.. Zatrzymany przez Anglików w Niemczech, w sierpniu 1946 wydany został Polsce. Osądzony przez Najwyższy Trybunał Narodowy w Gdańsku od 5 do 29 kwietnia 1948, skazany został na karę śmierci. ... Forster nie został stracony,..

Do dzisiaj istnieje w Gdańsku niewielki dom jednorodzinny, w którym mieszkał wraz z rodziną do 1939 roku (przy ulicy Generała Bora-Komorowskiego 95). Po wybuchu wojny Forster przeniósł się do komfortowej willi z ogrodem przy ul. Dębinki 1, w której w latach 1936-1939 siedzibę miało prywatne gimnazjum żydowskie prowadzone przez Ruth Rosenbaum (tzw. Gimnazjum Rosenbaumów)[5]. Obecnie w budynku znajduje się siedziba jednostek administracji Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Zachowała się także jego rezydencja na gdańskiej Wyspie Sobieszewskiej, tzw. „Forsterówka”[

10 miesięcy temu (edytowany)

Maria Thrun

Maria Thrun

Katyń zaplanowany w Oliwie 1935 r"polskojęzyczną grupą Gestapo".----------26

70. urodziny Lecha Wałęsy, przyjęcie w Pałacu Opatów w Oliwie. Wśród gości premier RP Donald Tusk z żoną

Politycy?

Donald Tusk (historyk) - premier,

Bronisław Komorowski (historyk) - prezydent,

Jarosław Gowin (historia filozofii) - minister sprawiedliwości,

Mikołaj Budzanowski (historyk, archeolog) - minister skarbu państwa,

Jan Vincent-Rostowski (historia ekonomii) - minister finansów,

Radosław Sikorski (licencjat z politologii) - MSZ,

Sławomir Nowak (politologia) - minister transportu,

Jacek Cichocki (socjolog) - minister spraw wewnętrznych,

Michał Boni (kulturoznawstwo) - minister administracji i cyfryzacji,

Elżbieta Bieńkowska (orientalistyka) - minister rozwoju regionalnego,

Grzegorz Schetyna (historyk

W roku 1930, szefem NSDAP w Gdańsku został Albert Forster-miał 28 lat-w 1935 roku Forster na terenie polskiego Pomorza w Oliwie zaczyna tworzyć siatkę agentów.... warunkiem jest biegła znajomość języka polskiego i mowy kaszubskiej.Powstaje "polskojęzyczną grupą Gestapo".- finansowana przez Deutsche Stiftung, podobnie jak mniejszość niemiecka na terenie Pomorza.

Do pierwszych kontaktów doszło już 6 grudnia 1935 r w Oliwie spotkania Forstera z Karolem Radkiem.-polskim Żydem spod Tarnowa, był szefem sowieckiej delegacji, w skład której wchodził Bolesław Biernacki. posługiwał się zmyślonym nazwiskiem Bolesław Bierut...celem tych kontaktów bylo - rozpracowanie środowiska polskich Kaszubów do planowanej aneksji Pomorza.

Sowieci i Niemcy realizowali te wytyczne wspólnie,-w latach 1941-1943, c

Ofiarami tej gry stali się polscy patrioci - przede wszystkim członkowie Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski".

"Gryf" stał się celem numer jeden dla "oswobodzicieli".

"Wyzwolenie"

Poczynając od połowy 1944 r. Rosjanie dokonują zrzutów zwiadowczych grup desantowych na teren Borów Tucholskich

Zadaniem ich jest tylko inwigilacja "Gryfa".

Sowieci wiedzą, że na Pomorzu działa liczna, patriotyczna konspiracja niepodległościowa, skupiona wokół "Gryfa Pomorskiego" - organizacja katolicka i mocno narodowa.

Wiedzą, że popierana jest ona przez miejscową ludność, a na jej czele stoi "walczący ksiądz".

Scenariusz sowieckich działań jest znany: likwidacja przywódców "Gryfa" i skompromitowanie ich w oczach społeczeństwa.

Część aresztuje się, innych wywiezie w głąb Rosji, resztę zastraszy, pozostałych zmusi do współpracy na podanych warunkach.

Aby nie dopuścić, by gryfowcy stali się bohaterami w walce z okupantem, trzeba było im postawić fałszywy zarzut współpracy z Niemcami.

Na początku maja 1944 r., został aresztowany Józef Bigus, żołnierz bardzo zasłużony dla "Gryfa".

Przewieziono go do obozu koncentracyjnego "Stutthof", skąd nigdy nie wrócił.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej na Pomorze, UB wspólnie z NKWD dokonywało aresztowań gryfowców, w tym wielu z kierownictwa

. Część została zamordowana, a setki innych wywieziono na Sybir, skąd już nigdy nie wrócili.

Nie było nawet pozorów sądów, ani procesów pokazowych, tak jak to miało nieraz miejsce w przypadku AK.

Gryfowców wyprowadzano z domów i mordowano w lasach lub skrytobójczo na przesłuchaniach w siedzibach UB.

Rodziny nigdy ciał nie odnalazły.

Tak zginął dokumentalista i kronikarz "Gryfa" Jan Gończ z Kościerzyny, jak również komendant naczelny pionu wojskowego (od marca 1943 r. do końca wojny)

por. inż. Grzegorz Wojewski. W taki sam sposób zginęło wielu innych.

Albert Forster w 1945 roku został schwytany przez Aliantów na terenie Danii. -przekazano go Polsce.

To uratowało mu życie. Forster trafił przecież w ręce dawnych kolegów!

Prezydentem nowej Polski został Bolesław Bierut.

Wyrok śmierci wydał na niego sąd PRL w 1950 roku, żył jeszcze długie lata w polskim więzieniu

Sowieci byłych gestapowców płynnie przekwalifikowali na aparatczyków NKWD i tworzącego sie w Polsce UB.

Przykładem są choćby powojenne losy przywódcy polskojęzycznej grupy Gestapo, Aleksandra Arendta.

W 1939 roku został szefem NSDAP na powiat kościerski, zaś już w 1947 r. komuniści mianują go starostą Kościerzyny, potem jest jeszcze komendantem MO w Kartuzach.

Po wizycie w Kościerzynie Bierut zabiera do Warszawy innego członka polskojęzycznej grupy Gestapo, Heinricha Kassnera vel Jana Kaszubowskiego.

To już wręcz sensacyjny przykład kariery byłego gestapowca w komunistycznej Polsce.

Kassner w czasie wojny był inspektorem Gestapo w Gdańsku, prywatnie szwagrem wspomnianego Aleksandra Arendta.

W 1948 roku, w Warszawie, UB zmienia mu tożsamość i staje się on Hansem Kassnerem. Zostaje doradcą samego Bieruta i pracuje w UB. Zmiana tożsamości Heinricha Kassnera na Hansa Kassnera była konieczna, ponieważ na Zachodzie Heinrich Kassner był poszukiwany jako bardzo groźny zbrodniarz wojenny. Komuniści nie mogli wydać Zachodowi poszukiwanego zbrodniarza, jednocześnie przyjaciela Bieruta, najbliższego współpracownika, tak zasłużonego dla sowieckiego okupanta. Według nowej, upozorowanej wersji życiorysu, Heinrich Kassner był bardzo zasłużonym komunistą, przeciwnikiem Hitlera i zaraz na początku wojny został aresztowany przez hitlerowców i zginął w niemieckim obozie Sachsenhausen-Oranienburg. Potwierdzenie jego śmierci na piśmie otrzymała jego żona. Heinrich Kassner był tak bardzo

10 miesięcy temu

Maria Thrun

Maria Thrun

Piaśnica. Golgota Pomorza (TRAILER)

https://www.youtube.com/watch?v=A4bN5fjhYSg

https://www.youtube.com/watch?v=et9LGyGwvPw

W lasach Piaśnicy 2/5 - zapomniane ludobójstwo

https://www.youtube.com/watch?v=bTD4niN2PMg&pbjreload=10

https://www.youtube.com/watch?v=jXgNq1rL1BQ

10 miesięcy temu (edytowany)

Maria Thrun

Maria Thrun

Albert Förster przed sądem. Proces byłego gauleitera Gdańska ..

Albert Forster 1969 - YouTube

Forster Trial. - British Pathé

Albert Forster #1 - YouTube

Albert Forster - the 'humanitarian' Nazi - YouTube

https://www.youtube.com/watch?v=rHfujK5QDAA

...

10 miesięcy temu (edytowany)


https://www.youtube.com/watch?v=D3wh_S3U7i8

Zagadka smierci Alberta Forstera 2009 polski dubbing


http://ciekawygdansk.blox.pl/2018/11/Langfuhr-Nedriger-perla-Gdanska.html

Przy ulicy imienia żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku historyka, numizmatyka, bibliografa Joachima Lelewela, która w okresie II Wolnego Miasta Gdańska nazywała się imieniem Johana Labesa senatora i kupca, dzieciństwo swe spędził noblista pochodzący z Gdańska, czyli Gunter Grass.DSC_1467DSC_1466

Dom Guntera Grassa przy adresie Joachima Lelewela 13 (Labesweg)

wystawa_grass

Gunter Grass.

Jednak Dolny Wrzeszcz to przede wszystkim Polska, a raczej Polonia w II Wolnym Mieście Gdańsk. Na osiedlu zwanym Polenhof mieszkała największa liczba Polonii Gdańskiej, czyli obywateli II Wolnego Miasta Gdańska, którzy utożsamiali się z kulturą polską. Takich ludzi mogło być od 8 do 12% całej populacji Wolnego Miasta.

Na terenie Polehofu na byłym placu ćwiczeń wojskowych po demilitaryzacji tego obszaru powstał Klub Sportowy Gedania. Sportklub Gedania e.V. in Danzig powstaje 15 sierpnia 1922 roku na skutek nieporozumień w sekcji sportowej o nazwie Sokół. Gedania to klub wielosekcyjny, który po wojnie został Kolejowym Kubem Sportowym Gedania. Ten klub zasłużony dla Polskiego Orła jest zapomniany i patologicznie wyrzucony na aut. Nie żądajmy złotych gór, ale doprowadźmy go do takiej formy, aby cieszył oko i aby szkolił talenty dla BKS Lechii Gdańsk.DSC_1479

Stadion KKS Gedania.

Patrząc na ten teren wraca temat Stawu Browarnego, który został tak zdegradowany, że nie dało się go zrewitalizować....Nie dajmy deweloperowi postawić tam kolejnych klocków podobnych do nikogo.

Jak to jest, że w Polsce buduje się przeróżne Orliki, tereny rekreacyjne, boiska sportowe, namawia się dzieci do W-Fu, a historyczny teren niszczeje. Historyczny, ale też promujący Polskiego Orła, tak jak urzędujący w parafii św Stanisława na Polenhof we Wrzeszczu ksiądz Bronisław Komorowski.

DSC_1480DSC_1481

Kościół św Stanisława Biskupa Męczennika w Gdańsku.

Budynek ten zanim stal się kościołem służył jako ujeżdżalnia dla wojskowych, którzy opuścili to miejsce po demilitaryzacji. Ujeżdżalnię na kościół zamienił ks Bronisław Komorowski. Adaptacja hali na sale sakralne trwała od około roku 1924 do 1925 roku, ale przebudowa trwała dalej, w kolejnych latach wybudowano 33 metrową wieżę. W roku 1934 biskup gdański Edward O'Rourke pochodzenia Irlandczyk.konsekrował świątynie.DSC_07552

Epitafium biskupa Edwarda O'Rourke z Katedry w Oliwie.

Ten sam Biskup przychylny Polakom 7 października 1937 roku dekretami powołał dwie Parafie Personalne w II Wolnym Mieście Gdańsk służące Polonii z tym, że ta z Polenhof podlegała pod Niemiecką Parafię Serca Jezusowego we Wrzeszczu Górnym. Druga zaś parafia była niezależna i znajduje się w Śródmieściu Gdańska jest pod wezwaniem Chrystusa Króla.DSC_06751

Parafia Chrystusa Króla przy ulicy Rogaczewskiego w Śródmieściu Gdańska.

Kościół Stanisława w czasie wojny służył jako hala samochodowa, również i po wojnie nie miał lekko, służył towarzystwu budowlanemu, nie mógł go odzyskać nawet pełniący obowiązki biskupa Edmund Nowicki, który chciał przehandlować z komunistycznymi władzami kościół Piotra i Pawła na śródmiejskim Żabim Kruku w zamian za świątynię na Polenhof.DSC_06892

Kościół św Piotra i Pawła na Żabim Kruku w Śródmieściu Gdańska, który miał pójść na cele wojskowe w zamian za kościół św Stanisława.DSC_07572Epitafium biskupa Edmunda Nowickiego w Katedrze w Oliwie.

Wspomniałem, że biskup Nowicki obowiązki swe pełnił od zakończenia wojny aż do 1971 roku. Jednak od 1938 roku do 1964 biskupem gdańskim był Maria Karl Splett opowiadający się za opcją nazistowską, zakazujący kazań i spowiedzi w języku polskim, który to nie chciał oddać korony, aż do 1964 roku, nie przebywając już w polskim Gdańsku.

Kościół św. Stanisława udało się odzyskać dopiero 17.02.1971 roku dzięki naciskom przedwojennej Polonii Gdańska oraz "dzięki" masakrze "grudnia 70" na Wybrzeżu.

Dwie polskie świątynie łączy coś jeszcze....

DSC_09883Victoriaschule.DSC_10373

KL Stuthof.

Zarówno proboszcza parafii Chrystusa Króla Franciszka Rogaczewskiego, jak i proboszcza parafii św Stanisława Błogosławionego Męczennika księdza Bronisława Komorowskiego osadzono 1 września 1939 roku w miejscu przejściowym,, czyli w Victoriaschule po czym jednym z pierwszych transportów zostali wywiezieni do KL Stuthof.

Ksiądz Franciszek Rogaczewski urodzony 23 grudnia 1892, rozstrzelany 11 stycznia 1940 roku w lasach niedaleko obozu koncentracyjnego Stuthof, Ksiądz Bronisław Komorowski urodzony 25 maja 1889 roku, rozstrzelany 22 marca 1940 roku, podobnie jak Rogaczewski.

Zarówno jeden, jak i drugi bardzo zwracali uwagę na Rzecz Polską na terenie II Wolnego Miasta Gdańska, aż do tego stopnia, że Komorowski był jedynym Polakiem w radzie miejskiej Gdańska. Kandydował dwukrotnie do Volkstagu bez powodzenia, jednak udało mus się zasiąść w ławie Parlamentu Wolnego Miasta na miejsce Erazma Czarneckiego działacza Polonii Gdańska, który się z Gdańska wyprowadził.

DSC_1468Plac Komorowskiego.DSC_1469

Tablica upamiętniająca posła, radnego, proboszcza - Bronisława Komorowskiego.

We Wrzeszczu na Polenhofie znajdują się również budynki pokoszarowe, które zajmowało niegdyś wojsko pruskie - Batalion Łączności. Koszary wybudowane w 1916 roku zostały przekazane w 1921 roku na potrzeby Polskiego Domu Akademickiego zwanego Bratniakiem. W czasie II wojny światowej budynek służył jako siedziba nazistowskich żołnierzy, a po wojnie komunistycznych, zaś w dzisiejszych czasach funkcjonuje tu Szkoła Podstawowa nr 49 imienia księdza Bronisława Komorowskiego.DSC_1485DSC_1483

Budynek koszar Pruskiego Batalionu Łączności z 1916 roku.

W budynku Koszar mieści się również związana z turystyką szkoła, czyli Technikum Gastronomiczno- Hotelarskie.

Najbardziej charakterystycznym budynkiem jest budynek z wysoką wieżą, który był budowany w założeniu koszarowym w latach 1912 - 1916. Po demilitaryzacji w budynku przekazanym stronie gdańskiej, a nie polskiej prowadzono badania meteorologiczne, a w latach 1923 - 1934 funkcjonowała tu Szkoła Nawigacyjna.

Czas wojny to posiadanie tego budynku przez nazistowskie lotnictwo tylko Luftwafe, a po 1945 wojsko komunistyczne. Rok 1977 budynek przejmuje Uniwersytet Gdański, który powołuje do życia studium wojskowe i wydział biologii. UG użytkował budynek do 2011 roku, następnie wystawił go na sprzedaż.DSC_1482DSC_1484

Obserwatorium meteorologicne.

W okolicy Polenhofu, na który najlepiej dojechać tramwajem, chcąc go pozwiedzać na ulicy Adama Mickiewicza zaczynającej się od Placu księdza Bronisława Komorowskiego, który przed II wojną nazywał się Max Halbe Platz, znajduje się budynek chyba najbardziej związany z wprowadzaniem II Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy. Moim zdaniem miejsca symbolu połączenia Gdańska z Rzeszą, ale za nim opowiem, wspomnę tylko kto to był Max Halbe.

Halbe urodził się 4 listopada 1865 roku we wsi Koźlinach na gdańskich Żuławach, był to niemiecki dramaturg, główny przedstawiciel naturalizmu. Max figuruje na liście obdarzonych łaską Bożą III Rzeszy oraz jest honorowym obywatelem Gdańska i Malborka. Poeta ukończył Gdańskie Gimnazjum Akademickie to samo, które około 200 lat wcześniej ukończył Jan Heweliusz.DSC_1478DSC_1486

Polenhof.

Wróćmy do miejsca symbolu. To miejsce to kościół pod wezwaniem świętego Andrzeja Boboli.

Wcześniej wspomniałem, że w byłym budynku UG funkcjonowała Szkoła Nawigacyjna do 1934 roku, otóż 11 maja 1934 roku we wspomnianej wyżej świątyni wziął ślub gauleiter / namiestnik Gdańska i Prus Zachodnich Albert Forster z Gdańszczanką Gertrudą Deetz, a świadkiem był wtedy Rudolf Hess ten który (chyba) próbował się dogadać z Aliantami, ale był uważany (chyba) i jest uważany za najważniejszą po Adolfie postać III Rzeszy.

Niemiecki kościół pod wezwaniem Chrystusa został wybudowany w tych latach co koszary, a więc 1913-1916 w stylu neobarokowym. Przy uroczystym jego otwarciu był obecny Książę Wilhelm Hohenzollern z małżonką. Czerwoni urządzili w nim obóz przejściowy dla ludności niemieckiej.

DSC_1487DSC_1489

Kościół św Andrzeja Boboli w Gdańsku prowadzony przez Jezuitów.


Był sobie Gdańsk panie Tusk.

Był sobie Gdańsk | Gdańsk | Księgarnia internetowa Muza

www.muza.gda.pl › Książki › Gdańsk, Gdynia, Sopot i okolice

autor: Tusk Donald, Wojciech Duda, Fortuna Grzegorz wydawca: ... Na album "Był sobie Gdańsk" złożyły się zdjęcia z wielu zbiorów archiwalnych, muzealnych i ...

Był sobie Gdańsk. Cz. 2 - Donald Tusk | Książka | Albumy | merlin.pl

https://merlin.pl/byl-sobie-gdansk-cz-2-donald-tusk/1270465/

Książka w kategorii Albumy. Okładka twarda. 175 stron. Wydawnictwo Dar Gdańska. Księgarnia internetowa merlin.pl.

TUSK - BYŁ SOBIE GDAŃSK

https://antyksobieski.pl › ... › Książki po 1945r. › Historyczne › Historia Polski

79,00 zł

Donald Tusk, Grzegorz Fortuna, Konrad Nawrocki. BYŁ SOBIE GDAŃSK. album nieosiągalny w wolnej sprzedaży. BARDZO LICZNE ILUSTRACJE. Gdańsk ...

Był sobie Gdańsk / Donald Tusk 69,45 zł | Książka w Gandalf.com.pl

https://www.gandalf.com.pl › Książki

Książka Był sobie Gdańsk / Donald Tusk, Wojciech Duda, Grzegorz Fortuna, Millenium Media, 69,45 zł, okładka , Sto tysięcy przecenionych książek, sprawdź ...


image


Donald Tusk o swojej "polskiej" rodzinie z "Był sobie Gdańsk" - przedmowa

obiboknawlasnyk... - 6 Sierpnia, 2013 - 12:14 

Obrazek użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl

Artykuł

Przedmowa Donalda Tuska w albumie pt. "Był sobie Gdańsk"

Moje podwórze było wielkie zacienione lipami, orzechem włoskim i owocującą raz na jakiś czas buczyną.

http://goo.gl/maps/Ovy39 (link is external) (link z mapą oraz foto dołączył - by Onwk)

image

Tworzyła je przestrzeń zamknięta skrzydłami dużej ceglanej kamienicy, zwanej „starą dyrekcją", w odróżnieniu od „nowej" stojącej po drugiej stronie Błędnika.

Od południa podwórko graniczyło z podniszczonymi sadami i ogrodami i ledwie stojącymi szauerkami.

Latem wybieraliśmy się tam na gruszki i papierówki, do których dostępu bronił zawsze pijany woźnica.

Uciekaliśmy przed nim w popłochu, gdy bełkocząc potrząsał kijem, kiedy indziej znów zbieraliśmy się przy jego wozie niosąc butelki i szmaty, za które oferował nam prawdziwe skarby: baloniki, wiatraczki na drucie, trocinowe piłki na gumce i lizaki.

Po chleb i mleko nie trzeba było iść do miasta, czyli na drugą stronę torów.

Tuż przy kościele Bożego Ciała, dosłownie rzut kamieniem (dosłownie, bo mieszkali tam nasi podwórkowi przeciwnicy), stał otynkowany na biało kiosk, przed którym mężczyźni pili piwo stojąc w rozkroku, a my oranżadę naśladując ich gesty.

Dalej jeszcze była spółdzielnia, w której był zawsze świeży chleb, i mały cmentarz z niemieckimi nagrobkami, w miejscu dzisiejszego dworca PKS.

Drzewa, ozdobne ogrodzenie i lampy gazowe przypominały, że nasza ulica przed wojną nosiła dumną nazwę Nord-promenade.

Z drugiej strony leżał Plac Zebrań Ludowych z muszlą koncertową.

Szliśmy tam ścieżkami wyznaczonymi przez wiekowy żywopłot, ślad botanicznej fantazji i rozmachu dawnych gdańszczan.

Kawałek dalej znowu cmentarz, miejsce wypraw dla najodważniejszych, bardzo tajemnicze, z grobowcami, na których z trudem odczytać było można nazwiska i epitafia, głównie niemieckie, ale też polskie, rosyjskie, a nawet ze wschodnimi półksiężycami.

Za płotem jeszcze jeden cmentarz, zwany przez nas „ruski", z setkami grobów bez krzyży i nazwisk, tylko z gwiazdami i numerami, pielęgnowany i strzeżony, odwiedzany kilka razy w roku przez wojskowych i oficjeli.

Obok cmentarza wznosi się Góra Gradowa (inaczej Jagiełłowa), kiedyś Hagelsberg, przez nas nazywana Radiostacją lub, pieszczotliwie, „Radioszką".

Stara gdańska legenda mówi, że odważny Dan pokonał tam złego pana, księcia grodu, czego świadectwem ma być nazwa miasta (Dan-sieg).

Zimą Radioszka była najważniejszym miejscem w okolicy - zjeżdżaliśmy z niej na sankach, oponach, kawałkach dykty aż do samej Bramy Oliwskiej.

Latem penetrowaliśmy zrujnowane forty, zapuszczając się - ryzykując bójkę - aż na Siedlce, w stronę Emaus i na Cmentarz Francuski.

(W najbliższym sąsiedztwie naszej kamienicy było siedem cmentarzy).

Z Góry Gradowej można było obserwować pracę dźwigów stoczniowych, piękny stary dworzec, a dalej wieże kościoła Mariackiego i Ratusza.

Przy dobrej pogodzie i spokojnej zatoce na horyzoncie snuła się nitka Helu - ale nigdy nie byliśmy pewni, czy naprawdę ją widzimy.

Byłem w niezwykłej sytuacji: wystarczyło kilka minut spaceru i krótka wspinaczka, aby mieć całą swoją ojczyznę w zasięgu wzroku.

Co wieczór z Góry ściągał mnie donośny głos ojca, dobiegający ze strychowego okna naszego mieszkania: „bowke, kolacja!".

Przez lata całe nie zastanawiałem się, co tak naprawdę znaczy „bowke", „lorbas" czy „pomuchelkop" i dlaczego inni chłopcy z podwórka nie są dla swych rodziców bowkami i lorbasami.

Ale kiedy pierwszy raz zapytano mnie o to, poczułem wstyd odmieńca, którego właśnie zdemaskowano.

Podobny niepokój ogarniał mnie, gdy dziwiono się, że moja babcia mówi po niemiecku i z pewnym trudem przyjmowałem tłumaczenie rodziców, że kiedyś w Gdańsku wszyscy, nawet Polacy, rozmawiali po niemiecku.

Takie tłumaczenia należały zresztą do rzadkości, bowiem starsi niechętnie sięgali w rod/innych rozmowach do czasów przedwojennych.

Wiele lat później, już jako dorosłem - krok po kroku - docierać do prawdy o losach rodziny i miasta. Im więcej się dowiadywałem, tym mniej rozumiałem, ta wiedza bowiem wyrzucała mnie z utartych kolein, niszczyła klisze i schematy, zgodnie z którymi historia najnowsza była prosta jednoznaczna.

To, co odkrywałem, było trudne, bolesne i równocześnie fascynujące.

Dziadek po kądzieli, Franz Dawidowski, mówił o sobie z dumą „Danziger". Jednemu z synów dał na imię Jurgen, drugiemu Henryk, nie Heinrich i posłał go do polskiej szkoły w Sopocie.

Dziadek był piłkarzem w klubie polskich kolejarzy Gedania, w czasie wojny naziści zesłali go na przymusowe roboty, po 45 wybrał Polskę.

Jego brat służył w Wehrmachcie, szwagier zginął od kuli polskiego żołnierza, siostra znalazła grób w Bałtyku jako jedna z ofiar „Gustloffa", statku z gdańskimi uchodźcami storpedowanego w 45 roku przez sowiecką łódź podwodną.

Dziadek po mieczu, Józef Tusk, już drugiego września został aresztowany przez gestapo i wojnę spędził w obozach koncentracyjnych.

Był polskim kolejarzem, miał kaszubskie korzenie, czuł się gdańszczaninem, ale z babcią rozmawiał po niemiecku równie swobodnie, jak po polsku.

Wszyscy oni czuli się przede wszystkim „hiesige", tutejszymi i dopiero wojenny paroksyzm historii zmusił ich do wyboru między Niemcami a Polską.

Ale niezależnie od tego wyboru jedni i drudzy stracili bezpowrotnie swoją małą Ojczyznę, swój Heimat. Nazizm, wojna i komunizm zniszczyły Gdańsk materialnie i duchowo.

Zanim spłonęły kamienice i kościoły, umarło miasto wielu kultur, nacji, wyznań, języków, miasto pogranicza i syntezy.

„Gdy uprzytomnię sobie, w jakiej mierze flamandzcy budowniczowie, osadnicy z Holandii i Szkocji, menonici i hugonoci, angielscy kupcy lub też przebywający tu Żydzi, na ile oni wszyscy ukształtowali mój Gdańsk, to wszystkie narodowe roszczenia stają się niczym" - pisał Günter Grass.

Niestety przyszedł moment, kiedy narodowe roszczenia stały się wszystkim. Wpierw rozebrano synagogę, później umundurowano mieszkańców, niektórych wywieziono, jeszcze innych rozstrzelano.

Zanim wojna zrównała miasto z ziemią, zanim Rosjanie gwałcąc i paląc dokończyli dzieła zniszczenia materii miasta, zanim tysiące gdańszczan opuściło dobrowolnie lub pod przymusem ruiny swych domostw, zanim to wszystko się zdarzyło - nazizm zabił duszę tego miasta.

Dziś pozostały nieliczne pamiątki rozsiane po muzeach Lubeki i Bremy, archiwach Berlina i rodzinnych albumach gdańszczan po obu stronach granicy.

Została też pamięć tych, którzy w Gdańsku pozostali.

Pamięć o raju utraconym, o brunatnym i czerwonym barbarzyństwie, o ruinach i wysiłku odbudowy.

Pojawili się nowi gospodarze wypędzeni ze swoich miast, by zacząć historię Gdańska od początku.

Musiały minąć dziesięciolecia, żeby ludzie tu mieszkający szukać zaczęli prawdy o Gdańsku, bez wdawania się w spór czyj był kiedyś i jaki naród ma do mego większe prawo.

Bo dla przyszłości ważniejsze jest odkrywanie, jaki był.

Z rodzinnych rozmów wyniosłem niepokój i ciekawość - oba uczucia wiązały się z historią. Ciekawość okazała się silniejsza. Idąc uliczkami Głównego Miasta Wrzeszcza czy Sopotu próbowałem wyobrazić sobie, jak wyglądały, gdy rodzice moi byli jeszcze dziećmi.

Gdzie stało kasyno sopockie, jak wyglądała Długa z tramwajami i dorożkami, hotele i domy towarowe, po których zniknął wszelki ślad?

Gdzie pito Machandel i Goldwasser, jak wyglądały stragany z rybami nad Motławą i domy zdrojowe w Brzeźnie i na Stogach?

Zacząłem przeglądać rodzinne zbiory fotografii, szukać starych gdańskich pocztówek w antykwariatach i na targowiskach.

Do rodzinnych relacji, do których podchodziłem czasami z niedowierzaniem doszły lektury: Zwarra, Grass, Huelle i rozmowy z autorami.

To właśnie Paweł Huelle w naszej pierwszej długiej rozmowie o Gdańsku powiedział mi, że choć ciągłość historii Gdańska została przerwana, są takie miejsca, gdzie czuje się przeszłość: wśród starych domów na Osieku, przy Kamiennej Śluzie, w Świętym Janie.

Z dawnego ducha zostało też coś w ludziach, ta znamienna mieszanka odwagi i rozwagi, niezależności i zaradności, czyli coś, co wyrasta z morza i pobliskich Kaszub i nazywa się geniusz miejsca.

Wielkie gdańskie rewolty lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych umocniły w wielu mieszkańcach miasta przekonanie o wyjątkowości tego miejsca.

To chyba właśnie powrót nad Motławę wielkiej Historii pozwolił mojemu pokoleniu odrzucić kompleksy i resentymenty i z odwagą spojrzeć na przeszłość Gdańska. Im bardziej czuliśmy się wolni, tym głębiej zapuszczaliśmy korzenie i tym mocniej pragnęliśmy ciągłości.

Może dlatego z takim wzruszeniem gdańszczanie witali każdą odbudowaną kamienicę na Długim Pobrzeżu, hełm na Wieży Więziennej, carillon na Katarzynie, i z takim zapałem szukali gdańskich pamiątek na straganach Jarmarku Dominikańskiego?

Wielu gdańszczan po obu stronach granicy z wielkim pietyzmem gromadziło (i gromadzi nadal) pamiątki gdańskie, w tym zdjęcia, mozolnie układając mozaikę z kawałków dawnej rzeczywistości potrzaskanej przez historię.

Gdańsk bowiem, niezależnie od wysiłku ludzi i instytucji, jest dziś ułomnym, fragmentarycznym i nie całkiem prawdziwym odbiciem tamtego Gdańska.

Odeszli ludzie, zniknął dialekt, spłonęły dzielnice, domy przedmioty, rodzinne albumy.

Rekonstrukcja Starówki, wielkie dzieło, nie była i nie mogła być rekonstrukcją Gdańska, z jego eklektyzmem, klimatem przedmieść i portu, z przedziwnym i skomplikowanym ładem przestrzeni odzwierciedlającym los miasta-pogranicza. Kiedy jako dziecko w trakcie rozbiórki dawnego Błędnika, uprawialiśmy podwórkową archeologię, odkrywaliśmy, niczym Evans na Krecie zupełnie inny świat. Monety z rybą lub żaglowcem, solnice z gotyckim napisem „Salz”, guziki z „wroną”.

Ślady wojny wówczas, w latach sześćdziesiątych, były w Gdańsku dość świeże: ruiny, leje po bombach, liszaje po kulach na tynkach kamienic, a jednak nasze wykopaliska dotyczyły innej epoki, która tylko formalnie skończyła się kilkanaście lat wcześniej, bo tak naprawdę od naszych czasów dzieliła ją wieczność.

To czuli nie tylko przyjezdni, ja także, chociaż na co dzień obcowałem z jej reliktami. Poznać i pokazać Gdańsk, jaki był - ta potrzeba towarzyszy mi od wielu lat.

Czy narodziła się wtedy, gdy z siostrą na strychu szperaliśmy w ojcowskim archiwum, czy wówczas, gdy matka opowiedziała nam, jak przed wojną wyglądała nasza ulica i jej niedzielne spacery w Dolinie Radości albo zakupy na Podwalu Grodzkim, ulicy pełnej hoteli, sklepów i restauracji?

Nie wiem.

Pamiętam jednak, kiedy wiele lat później, w stanie wojennym, pewnego wieczoru, gdy razem z przyjaciółmi składaliśmy w nielegalnej drukarni kolejny numer „Przeglądu Politycznego", rozmawiając przy tym - jak zwykle - o Gdańsku, ktoś z nas po¬wiedział: a gdybyśmy tak wydali prawdziwy album o Gdańsku?

Ale Gdańsk to takie miasto, gdzie wielkie zdarzenia spychają często na bok małe marzenia.

Tak było i w tym przypadku.

Musiało minąć jeszcze sporo czasu, zanim spotkaliśmy się ponownie, aby tamten zamysł zrealizować.

Dobry przypadek sprawił, że naszą pracę kończymy w najlepszym momencie: ostatnim roku gdańskiego tysiąclecia.

Na album „Był sobie Gdańsk" złożyły się zdjęcia z wielu zbiorów archiwalnych, muzealnych i prywatnych.

Przejrzeliśmy ich tysiące, zanim zdecydowaliśmy się na taki ich wybór.

Naszym zamiarem było pokazanie przede wszystkim tych fragmentów miasta, które zniknęły bezpowrotnie lub zmieniły swój charakter.

Próbowaliśmy uchwycić fenomen naszego miasta w epickim - jak to określił Stefan Chwin - momencie, z jego magią i codziennością, ze zwykłymi ludźmi i niezwykłymi ulicami.

Nie jest to więc pełna dokumentacja zbytków ani systematyczny przewodnik, a raczej sentymentalna podróż do wnętrza miasta na chwilę przed jego końcem.

Nie znamy nazwisk wszystkich autorów zdjęć, nie wszystkich dat jesteśmy pewni, a trasa naszej wędrówki jest w dużej mierze dyktowana subiektywnymi emocjami.

Dla wielu gdańszczan inne miejsca i sytuacje warte byłyby pokazania, wierzymy jednak w ich wyrozumiałość.

Tak czy inaczej, prezentujemy tu największy z dotychczas wydanych zbiór gdańskich fotografii, z których wiele nie było dotąd nigdy publikowanych.

Naszą wędrówkę rozpoczynamy - podobnie jak przyjeżdżający przed wiekiem turyści - od dworca kolejowego.

Idąc Podwalem Grodzkim mijamy hotele, sklepy i restauracje, docieramy do Huciska, skąd już tylko krok do Nowych Ogrodów z ich reprezentacyjnymi gmachami urzędów i knajpkami tonącymi w ogródkach.

Wracamy w okolice Bramy Wyżynnej i uroczego Klein Irrgarten, by przez ulicę Długą dotrzeć do Motławy.

Dalej, ulicą Stągiewną i Długimi Ogrodami wchodzimy na Dolne Miasto i zapuszczamy się aż na Stogi, odwiedzając plażę, park i domy zdrojowe.

Szlak wiedzie nas z powrotem na Dolne Miasto, Wyspę Spichrzów i Stare Przedmieście.

Wchodzimy na Targ Węglowy, by przez Zbrojownię, Piwną, Chlebnicką znów dotrzeć do Długiego Pobrzeża i dalej Motławą i Wisłą do Nowego Portu.

Wracamy na Stare Miasto, ulicą Łagiewniki wychodzimy w stronę stoczni Schichaua, skąd zawracamy na Korzenną i tak trafiamy do punktu wyjścia. Z Gdańska aleją lipową jedziemy przez Wrzeszcz, Brzeźno, Oliwę z Jelitkowem, by odpocząć - podobnie jak to czyniono przed wojną - w Sopocie.

* * *

Album nie powstałby bez pomocy wielu ludzi i instytucji.

Dziękujemy tym wszystkim, którzy wsparli finansowo nasze przedsięwzięcie, w szczególności Fun-dacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, naszemu głównemu donatorowi.

Podziękowania należą się także znawcom gdańskiej fotografii: Janowi Kucharskiemu i Jerzemu Żmijewskiemu, którzy towarzyszyli nam w żmudnych poszukiwaniach zdjęć i instytucjom, które udostępniły nam swe zbiory.

Album zyskał wiele dzięki malarskiej wrażliwości Magdy Karbowiak, cierpliwości Ani Olszewskiej, a chwile wytchnienia całemu zespołowi zapewniła gościnność Iwony i Jaśka Pawłowskich.

Swój udział w powstaniu naszego albumu ma również moja Matka - gdańszczanka, której dobroci i mądrości tak wiele zawdzięczam.

------

Parę moich osobistych uwag do tej radosnej twórczości i subiektywnej wycieczki wnuka dziadków i rodziny w służbie Adolfa Hitlera.

Ta niemiecka paskuda w swoim albumie gloryfikującej niemieckiej faszystowski Gdańsk, a pomija podstawowe wydarzenia z historii najnowszej jak i tragiczne wydarzenia, jakie zgotowali jego niemieccy dziadkowie i rodzice, chociaż przy nich podczas swojej subiektywnej wycieczki przejeżdżał lub przechodził.

Poczta Polska i jej Obrońcach i z wiązane z nią budynki, budowle i zakłady jak elektro-gazowni na Ołowiance skąd wzięli paliwo do podpalenia poczty, samego budynku poczty polskiej, a właściwie trzech dwóch w Gdańsku i jednego w Nowym Porcie, konsulatu polskiego, Biskupiej Górki gdzie byli więzieni i torturowani, jak i miejsca ich zamordowania.

O Westerplatte i jego Obrońcach oraz o podobozie KL Stutthof na gdańskiej Przeróbce, koło którego musiał przejeżdżać jadąc na plażę Stogi.

Wspomina stocznię Schichaua, na terenie, której był m.in. na wyspie Ostrów obóz na terenie bazy U-Botów i podobóz KL Stutthof.

Więźniem tego obozu był Pan Stefan Ruciński, mieszkał w Sopocie przy Chopina w kamienicy w podwórzu(chyba pod numerem 5), pracował w Gdańskiej Stoczni Remontowej w Dziale Administracji.

Poznałem Pana Stefana, który opowiadał o swoim pobycie w tym obozie, gdzie pracował w akumulatorowni przy wyposażaniu U-Botów.

Do dziś istnieje ten budynek na gdańskiej wyspie Ostrów na mapie Google, o TU: http://goo.gl/maps/HYgcX (link is external)

Pominął też gdańską aleja lipowa, jest tylko lipową, a nie aleją wisielców, no cóż o powieszonych zbrodniarzach niemieckich mundurach nie zwykł pisać w swoim albumie, który roi się od fotografii z paradami niemieckich zbrodniarzy i niemiecką ludnością cywilną i flagami ze swastyką, tych samych mieszkańców Danzing, którzy żądali zabicia bez sądu Obrońców Poczty Polskiej podczas ich przemarszu z budynku Poczty Polskiej bronionego przed niemieckimi agresorami, a ich miejscem uwięzienia na Biskupiej Górce.

Fotografie z przemarszu Obrońców Poczty są w dużej liczbie dostępne w sieci, na których widać tak twarze jak i fanatyczne zachowanie niemieckich faszystów szczególnie pośród niemieckiej cywilnej tłuszczy zgromadzonej bardzo licznie podczas przemarszu Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku.

http://forum.dawnygdansk.pl/files/g1_101.jpg (link is external) Omija dużym łukiem gdańskie katownie, tak niemieckie, rosyjskiego NKWD i miejscowych bolszewików niemieckich, żydowskich i polskich takoż w samym centrum Gdańska w tym więzienie i katownią na Biskupiej Górce, a o wzgórzu na gdańskiej Pohulance, to w ogóle nie wspomina ani słowem, bo tam byli powieszeni strażnicy z KL Stutthof, który rzekomo tylko budował, jako rzekomy więzień jego dziadek po mieczy, Józef Tusk.

Może pozna tu swego dziadka, o ile był budowniczym, a nie funkcyjnym lub strażnikiem czy adiutantem Maxa.

http://www.dws-xip.pl/reich/zaglada/oboz113.jpg (link is external) http://wolneforumgdansk.pl/files/albert_forster__gauleiter_gdaska_przema... (link is external)

http://wolneforumgdansk.pl/files/albert_forster__gauleiter_gdaska_przema... (link is external) Gdyby tak było, to nie pominąłby tak istotnych faktów, że tam zostali powieszeni oprawcy, którzy w tym obozie rzekomo więzili jego dziadka po mieczu.

Takie postępowanie tego niemieckiego junkra, jak dla mnie obala jego zmyśloną i zełganą narrację o tym dziadku z wermachtu i jego dwóch obozach, w tym i to, że do kolejnego obozu zabrał tego rzekomo więźnia dziadka nie, kto inny jak sam komendant obozu KL Stutthof.

Do kolejnego obozy komendant mógłby zabrać albo swojego partnera z różową naszywką albo zaufanego strażnika lub adiutanta, no, bo nie uwierzę, że komendant Pauli w ramach zmiany miejsca swojej służby zabrał ze sobą przypadkowego więźnia i akurat Tuska, który jako Dlv na zakończenie wojny trafił do niewoli, jako żołnierz wermachtu.

W takie przypadki to ja nie uwierzę, tak jak w więźnia w szpitalu, którego odwiedził sam Hitler, który nawet tego rannego więźnia pogłaskał po policzku.

Więzień raczej według mnie byłby w baraku przeznaczonym dla więźniów, a nie w szpitalu wojskowym.

Ale skoro chory Bartoszewski dostał zwolnienie L-4 i salonkę, którą wrócił z Oświęcimiu do Warszawy, to i w przypadku dziadków i rodziny Tuska i Dawidowskich też mogły być podobnie ciekawe wydarzenia z ich udziałem.

Polaka, Polacy, polskości i miejsc polskiego bohaterstwa jak i miejsce straceń zbrodniarzy i ludobójców z KL Stutthof, jak i jego podobozów na terenie jego małej niemieckiej ojczyzny jest wymowna, prawda?

Zapomniał też o eksperymentach niemieckich „naukowców” z Danzing.

http://m.onet.pl/_m/88d9d31ba4aeb2645ddfbabacc3b7c6b,0,1.jpg (link is external)

Przedmowę Donalda Tuska z albumu „Był sobie Gdańsk” do celów edukacyjnych i poznawczych przepisał z albumu @Obibok na własny koszt.

Dla niedowiarków, mogę zamieścić fotografię tego albumu i samej przedmowy wnuczka dziadka z wermachtu z dwóch obozów zagłady, do których trafił z jednym i tym samym komendantem obozu – czy na pewno jako więzień?

Na tak postawione pytanie nie potrafię dziś odpowiedzieć jednoznacznie.

-------

Warto wiedzieć kto uciekał z Trójmiasta na statku MV Wilhelm Gustloff, że w tej liczbie była kuzynka Donalda Tuska, rzekomo Polak i rzekoma cywilna według Donalda Tuska.

When the land evacuation routes were already intercepted by the Red Army, tens of thousands remaining German military personnel and civilians were evacuated by ship in Operation Hannibal. Depicted military transport ship MV Wilhelm Gustloff was sunk by a Soviet submarine, 9,000 drowned.

Tak to wygląda w tłumaczeniu przy pomocy googlowego translator:

Po ewakuacji gruntów zostały już przechwycone przez Armię Czerwoną, dziesiątki tysięcy pozostałych niemieckich wojskowych i cywilów ewakuowano drogą morską w operacji Hannibal. Przedstawione transportu wojskowego statku MV Wilhelm Gustloff został zatopiony przez radziecki okręt podwodny, 9000 utonął.

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bf/Bundesarchiv_Bild_183... (link is external)

http://en.wikipedia.org/wiki/Flight_and_expulsion_of_Germans_from_Poland...

Był sobie Gdańsk + Autograf - Donald Tusk - 51.10 zł. - Tezeusz.pl

Tezeusz.pl

Był sobie Gdańsk + Autograf Donald Tusk

image

Źródło: http://niepoprawni.pl/polecanka/donald-tusk-o-swojej-polskiej-rodzinie-z-byl-sobie-gdansk-przedmowa

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.image


Przecież to Niemcy Naziści i Bolszewicy Rosjanie poczynając od Foerstera, Radka, Marchlewskiego i Bieruta(polski prezydent SIC !!!) realizaowali projekt rozbioru Polski i wyniszczenia inteligencji i Ziemiaństwa Polskiego. Willa na Piastowskiej w Gdańsku Oliwie i Pałacyk Mormonów w Oliwie przy ulicy Spacerowej (świadkowie historii ludzkości) stoją NIEME do tej pory. Niech przemówi HISTORIA po 84 latach.

Biologicznie i fizycznie: Gdańsk 1935 > Piaśnica, Szpęgawsk, wrzesień 1939, Zakopane, Gołdapia (Beria, Himmler): Bydgoszcz, Wieluń, Tarnów, Gdańsk, Palmiry, Warszawa, Auschwitz, Katyń, Miednoje, Lwów, Vilno, Charków, Twer, Mińsk.

image

STUTHOFF POSIŁEK WIĘŹNIÓW W TRAKCIE BUDOWY OBOZU JESIEŃ 1939.

CZAS NA REFLEKSJE I PRAWDZIWE POJEDNANIE W PRAWDZIE I POKOJU TAK POTRZEBNEGO NA POLSKIEJ ZIEMI.

NIGDY WIĘCEJ WOJNY W GDAŃSKU. NIGDY WIĘCEJ MAJDANU.


Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka