Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
1323
BLOG

Sobowtór 4 lipca 1943 Gibraltar

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 11

Aktor do zadań specjalnych.

W dniu 4 lipca 1943 roku wcielił się w rolę Generała Władysława Sikorskiego.

Zagrał po wojnie w kilku znakomitych filmach jak Działa Nawarony z Gregorym Peckiem i Anthony Quin na czele.

Anthony Quayle

John Anthony Quayle

http://opium.org.pl/2018/09/10/szlakiem-orlich-gniazd-1-dziala-navarony-1961/

image


data urodzenia: 7 września 1913

data śmierci: 20 października 1989 (odszedł w wieku 76 lat)

miejsce urodzenia: Southport, Anglia, Wielka Brytania

wzrost: 185 cm

stan cywilny: dwukrotnie żonaty: 1. Hermione Hannen (1934 - 1941, rozwód); 2. Dorothy Hyson (od 1947 do jego śmierci), 3 dzieci: Christopher, Rosanna Astley i Jenny

nagrody: 4 nominacje

image

Anthony Quayle

Ilustracja

Anthony Quayle (1976)

Zawód aktor

Lata aktywności 1935-1989

John Anthony Quayle (ur. 7 września 1913 w Ainsdale w hrabstwie Lancashire, zm. 20 października 1989 w Londynie) – brytyjski aktor filmowy i teatralny nominowany w 1970 do Oscara za drugoplanową rolę w filmie Anna tysiąca dni (1969; reż. Charles Jarrott).

W czasie drugiej wojny światowej był majorem armii brytyjskiej. Był jednym z oficerów którzy żegnali na lotnisku w Gibraltarze 4 lipca 1943 generała Władysława Sikorskiego, który zginął wówczas w katastrofie samolotu.

Od 1932 był aktorem londyńskiego teatru The Old Vic, a w latach 1948-56 był dyrektorem Royal Shakespeare Theatre. Występował także na scenach nowojorskich. W filmie zadebiutował jeszcze przed wojną, jednak jego filmowa kariera rozwinęła się dopiero pod koniec lat 50. W 1952 został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego, a w 1985 otrzymał z rąk królowej tytuł szlachecki. Zmarł na raka wątroby w wieku 76 lat.

https://www.salon24.pl/u/albatros/488890,dyplomacja-i-lowy-cz-i

https://www.youtube.com/watch?v=21V_Qv6Qr3I


Sikorski Generał Gibraltar cz. 1/3

Sikorski Generał Gibraltar cz. 1/3

Katastrofa gibraltarska to fikcja.

Opracowanie: Dariusz Baliszewski

Nie było żadnej katastrofy gibraltarskiej! To była mistyfikacja. I zbrodnia!

T.A.Kisielewski: Pilot „Johnson wystartował, wzniósł maszynę na wysokość około 30 stóp (9 metrów), następnie zszedł tuż nad powierzchnię morza, aż wreszcie wyłączył silniki i „przywalił" maszyną w wodę. Nie ma dowodów, by uratował się ktoś poza nim i kapitanem Prchalem. Johnson był znakomitym pilotem. Wiedział, że tajemnica „skuteczności" wodowania tkwi w pasach bezpieczeństwa. Jeśli są one właściwie zapięte, istnieje niemal pewność przeżycia. Było rzeczą powszechnie znaną, że Sikorski i pozostali pasażerowie nie zapinają pasów, a ponadto nie wszyscy nimi dysponowali. To stwarzało kolosalne ryzyko śmierci." Trumny Generała nie wolno do dziś otwierać. Początkowo miało to obowiązywać przez 50 lat. Brytyjczycy w latach 90. przedłużyli tajność archiwów dotyczących dokumentacji gibraltarskiej do 2050 roku. Ukrywają, że Sikorski zginął w zamachu, a nie na skutek wypadku. Obawiają się kompromitacji, ponieważ nie upilnowali go, i to na własnym terytorium. To brytyjscy obywatele byli organizatorami i wykonawcami zamachu. Naczelny Wódz stał się solą w oku wraz z zacieśnieniem się współpracy Stalina, Churchilla i Roosevelta.

https://www.youtube.com/watch?v=XO6suC7aGjI


Sikorski Generał Gibraltar cz. 2/3

Sikorski Generał Gibraltar cz. 2/3

Katastrofa gibraltarska to fikcja.

Opracowanie: Dariusz Baliszewski

Nie było żadnej katastrofy gibraltarskiej! To była mistyfikacja.I mord polityczny!

T.A.Kisielewski: Pilot „Johnson wystartował, wzniósł maszynę na wysokość około 30 stóp (9 metrów), następnie zszedł tuż nad powierzchnię morza, aż wreszcie wyłączył silniki i „przywalił" maszyną w wodę. Nie ma dowodów, by uratował się ktoś poza nim i kapitanem Prchalem. Johnson był znakomitym pilotem. Wiedział, że tajemnica „skuteczności" wodowania tkwi w pasach bezpieczeństwa. Jeśli są one właściwie zapięte, istnieje niemal pewność przeżycia. Było rzeczą powszechnie znaną, że Sikorski i pozostali pasażerowie nie zapinają pasów, a ponadto nie wszyscy nimi dysponowali. To stwarzało kolosalne ryzyko śmierci. " Trumny Generała nie wolno do dziś otwierać. Początkowo miało to obowiązywać przez 50 lat. Brytyjczycy w latach 90. przedłużyli tajność archiwów dotyczących dokumentacji gibraltarskiej do 2050 roku. Ukrywają, że Sikorski zginął w zamachu, a nie na skutek wypadku. Obawiają się kompromitacji, ponieważ nie upilnowali go, i to na własnym terytorium. To brytyjscy obywatele byli organizatorami i wykonawcami zamachu. Naczelny Wódz stał się solą w oku wraz z zacieśnieniem się współpracy Stalina, Churchilla i Roosevelta.

Antoni Chydzyński

https://www.youtube.com/watch?v=wh0uiUVUDCk

Sikorski Generał Gibraltar cz. 3/3 Katastrofa gibraltarska to fikcja.

Opracowanie: Dariusz Baliszewski

Rozmowa z Dariuszem Baliszewskim, historykiem i dziennikarzem badającym okoliczności śmierci generała Władysława Sikorskiego. dnia, 4 lipca 2008, 15:06 (fragmenty) Całość na: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/artic...

...Naczelny wódz wracał z podróży bliskowschodniej, przegranej we wszystkich aspektach - nie udało mu się nawet spotkać z Rosjanami i nie miał złudzeń, że Polska po wojnie stanie się republiką sowiecką. Gdy przybył na Gibraltar, Anglicy ściągnęli tam Iwana Majskiego - sowieckiego ambasadora w Londynie. Po rozmowach z nim, które niczego nie mogły już zmienić, generał poszedł się położyć w przygotowanej dla niego sypialni w pałacu brytyjskiego gubernatora. Tam - wedle moich ustaleń - między godziną 15.30 a 16 został zamordowany. W tym samym miejscu zginęli także jego współpracownicy: płk Andrzej Marecki, gen. Tadeusz Klimecki oraz ppor. Józef Ponikiewski. ...Anglicy, chcąc ukryć zbrodnię, wpadli na pomysł zmistyfikowania katastrofy lotniczej. Wszystko po to, by nie było przesilenia rządowego we władzach polskich, by w świat nie poszła wiadomość o puczu i żeby nie było konfliktu z Rosją Sowiecką. A taki konflikt groził, ponieważ - jak się łatwo domyślić - Niemcy od razu rozgłosiliby, że Sikorski to ostatnia ofiara Katynia.

... samolot pilotowany przez Czecha Edwarda Prchala - niewątpliwie uczestnika spisku, - wystartował w pełni sprawny z trupami Sikorskiego i jego współpracowników na pokładzie. W takim samym stanie osiadł na wodach Morza Śródziemnego kilkaset metrów od pasa startowego. Ponad wszelką wątpliwość potwierdza to ekspertyza zespołu prof. Jerzego Maryniaka z Politechniki Warszawskiej, przeprowadzona - uwaga! - w bardzo ścisłej współpracy z zakładami Lockheeda, które wyprodukowały tamtą maszynę, czyli Liberatora. Cała "katastrofa w Gibraltarze to jedynie mistyfikacja.... zamach wykonany przez Polaków... trzeba pamiętać, że jego sprawcy realizowali żołnierskie zadanie. Oni naprawdę byli przekonani, że działają w imię polskiej racji stanu i usuwając Sikorskiego, ratują ojczyznę. ...zleceniodawcy i wykonawcy zamachu wierzyli, że działają w najlepszej wierze...

https://www.youtube.com/watch?v=ZQshyCag3q8

Tajemnice II Wojny Światowej 1 - Tajemnica śmierci Sikorskiego

Tajemnice II Wojny Światowej

Władysław Eugeniusz Sikorski (ur. 20 maja 1881 w Tuszowie Narodowym, zm. 4 lipca 1943 na Gibraltarze) -- polski wojskowy i polityk, generał broni Wojska Polskiego, Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier Rządu na Uchodźstwie podczas II wojny światowej.Przed I wojną światową był jednym ze współzałożycieli i członków kilku nielegalnych polskich organizacji niepodległościowych. Walczył w Legionach Polskich w trakcie I wojny światowej, potem w nowo utworzonej armii polskiej podczas wojny polsko-bolszewickiej (1919--1921). Odegrał w niej pewną rolę, zwłaszcza podczas bitwy warszawskiej w 1920. W pierwszych latach II Rzeczypospolitej Sikorski pełnił ważne funkcje rządowe, włączając w to stanowisko premiera (1922--1923) i ministra spraw wojskowych (1923--1924). Wkrótce potem jednak, po przewrocie majowym Józefa Piłsudskiego w 1926 roku został odsunięty od pełnienia eksponowanych stanowisk. Pozostawał w opozycji do rządów sanacji. W tym czasie napisał kilka książek dotyczących sztuki wojennej i stosunków międzynarodowych państwa polskiego.W trakcie II wojny światowej został premierem rządu RP na uchodźstwie, Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych i adwokatem sprawy polskiej na europejskiej i światowej scenie dyplomatycznej. Był zwolennikiem ponownego nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a ZSRR, które zostały zerwane po wspólnej z Niemcami inwazji Związku Radzieckiego na Polskę w 1939. Jednak w kwietniu 1943 Stalin ponownie zerwał stosunki dyplomatyczne z polskim rządem na uchodźstwie. Zostało to spowodowane przez żądanie Sikorskiego, aby Międzynarodowy Czerwony Krzyż zbadał sprawę zbrodni katyńskiej. Ułatwiło mu to utworzenie marionetkowego rządu w oparciu o tzw. Związek Patriotów Polskich. Władysław Sikorski zginął 4 lipca 1943 w katastrofie samolotu, który rozbił się zaraz po starcie z lotniska na Gibraltarze. Według oficjalnych ustaleń, katastrofa nastąpiła z przyczyn technicznych, lecz część okoliczności zdarzenia pozostaje niewyjaśniona, co sprawia, że pojawiło się kilka niepotwierdzonych teorii dotyczących rzekomego celowego spowodowania śmierci Sikorskiego.

Władysław Sikorski, wybitny mąż stanu, strateg i przywódca walczący o niepodległość Polski i należne jej miejsce na mapie Europy, nie dokonczył swojego dzieła. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach u wybrzeży Gibraltaru. Przypuszczenie, że nie był to wypadek, nie jest bezpodstawne. Komu zależało na śmierci generała? Czy prawda o katastrofie samolotu Consolidated C-87 Liberator Express ujrzy kiedyś światło dzienne?

https://www.youtube.com/watch?v=GYGk1TckX9M


https://www.youtube.com/watch?v=GzfwlxTFT94

Katastrofa gibraltarska 1943 - ostatni świadkowie (film dokumentalny 2012), 2/2


https://www.youtube.com/watch?v=V9JSMpvcvdw


Klucz do tajemnicy śmierci gen. Sikorskiego (czyt. opis filmu)

TelewizjaNarodowa

Opublikowany 2 sie 2011

Sugestie Baliszewskiego są bardzo smutne i dość prawdopodobne. Można to skomentować w następujący sposób: Gen. Sikorski zebrał plon swoich decyzji dotyczących eliminowania ludzi z obozu Piłsudskiego (tzw. sanacji), w ramach której w Polsce pod podwójną okupacją w dziedzinie wywiadu i kontrwywiadu przyjęto „opcję zerową" (skąd my to znamy) budując te służby od początku (np. zorganizowano szkołę podchorążych wywiadu ZWZ AK). Na Zachodzie zaś ludzie gen. Sikorskiego prowadzili polowanie z nagonką na piłsudczyków w tym również, a może przede wszystkim, z dawnego II Oddziału Sztabu Głównego (wywiad i kontrwywiad). Drastycznym przykładem jest tutaj zaszczucie legendarnego majora Żychonia, a także tworzenie czarnej legendy „Dwójki", którą potem ochoczo podchwycili komuniści i ich moskiewscy suwereni, którzy z „Dwójką" mieli swoje dawne porachunki.

Cenę za to w ostatecznym rachunku zapłacił nie tylko sam gen. Sikorski (jego los w Gibraltarze świadczy chyba najlepiej, że nie miał dobrej polskiej osłony kontrwywiadowczej), ale także nasze państwo i wojsko podziemne w kraju, którego struktury były niestety skutecznie infiltrowane przez agentury nieprzyjacielskie -- zarówno zachodu jak i ze wschodu. O tych smutnych faktach wiedział dobrze wywiad i kontrwywiad Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) -- dlatego to właśnie , a nie z innego powodu, główna część Narodowych Sił Zbrojnych do końca nie chciała integrować się z Armią Krajową (AK), uważając, że byłoby to jednoznaczne z odsłanianiem się wobec nieprzyjacielskich agentur penetrujących struktury AK i całego państwa podziemnego.

Dlatego to nieprzyjacielskie agentury wytworzyły i do dziś kultywują czarną legendę NSZ, zaś przytłaczająca większość naszych historyków nawet nie próbowała dotrzeć do osobowych i rzeczowych źródeł informacji służb walki informacyjnej NSZ. Tę czarną legendę demaskował m.in. prof. Paweł Wieczorkiewicz. Warto tu wspomnieć, że dopiero niedawno w Warszawie, na terenie GGW, odnaleziono archiwum NSZ, doprowadzone do 1 sierpnia 1944 r.

https://www.youtube.com/watch?v=ni53XJgRmHs


Dariusz Baliszewski:

 - Wiem, kto zabił generała Sikorskiego

- "Józef Beck" był jednym z zabójców generała Władysława Sikorskiego - twierdzi Dariusz Baliszewski, historyk, dziennikarz, który od prawie 20 lat zajmuje się wyjaśnianiem zagadki śmierci premiera RP, Naczelnego Wodza.

- Wiem, jak brzmi prawdziwe nazwisko "Becka" i pozostałych uczestników mordu na generale. To są polscy żołnierze z liczącej 95 osób kompanii mirandczyków, którzy, co nadaje tej zbrodni tragicznego wymiaru, mordując, kierowali się pobudkami patriotycznymi. Liczyli na to, że generał Kazimierz Sosnkowski, który dojdzie do władzy po Sikorskim, zmieni niekorzystny dla Polski bieg historii. Niestety, nie zdawali sobie sprawy z tego, że byli inspirowani do zbrodni przez Brytyjczyków.

Nasz rozmówca nie chce podać nazwisk osób, które brały udział w zabójstwie. - Ujawnię je w filmie i książce, która ukaże się prawdopodobnie wiosną przyszłego roku. Wcześniej podam je prof. Pawłowi Wieczorkiewiczowi. Tydzień temu wróciłem z Gibraltaru, gdzie uzyskałem odpowiedzi na ostatnie nękające mnie od lat pytania. - Dopiero teraz mogę powiedzieć, że wiem, kto zabił i kto stał za zabójstwem ówczesnego szefa rządu.

Zdaniem Dariusza Baliszewskiego żołnierze z kompanii mirandyczyków udusili gen. Władysława Sikorskiego przed pałacem gubernatora brytyjskiego na Gibraltarze. Do zabójstwa doszło 4 lipca między godziną 15 a 16. W godzinach rannych premier RP nie uczestniczył jak zwykle we mszy św., gdyż w tym czasie prowadził rozmowy z Iwanem Majskim, ówczesnym wiceministrem spraw zagranicznych ZSRR.

Prof. Wieczorkiewicz podziela stanowisko, że Sikorski został zabity rękoma Polaków, ale dodaje: - Zabili go za wiedzą i przyzwoleniem Brytyjczyków, a ponadto zbrodnię inspirowali Sowieci.

Dariusz Baliszewski nie zgadza się z poglądem, że przywódcy Związku Sowieckiego maczali palce w zabójstwie. Według niego po pierwsze - gen. Sikorski bardziej niż inni emigracyjni politycy odpowiadał Stalinowi, ponieważ był spolegliwy wobec ówczesnych wielkich graczy na światowej scenie politycznej, czyli Churchilla, Roosevelta, a pośrednio również Stalina. Po drugie - Stalin mając u swego boku armię Berlinga, Związek Patriotów Polskich, zdając sobie sprawę z bierności wobec jego działań w Europie Środkowej Brytyjczyków i Amerykanów, nie musiał oglądać się na Sikorskiego i liczyć się z nim.

Ujawniony został także dokument, z którego wynika, że Churchill szukał sposobów wybronienia Sikorskiego przed jego polskimi wrogami, przeważnie z obozu piłsudczyków, którzy zmierzali do usunięcia generała ze stanowiska szefa rządu. Planom tym sprzyjał prezydent Władysław Raczkiewicz, który miał konstytucyjne uprawnienia do zdymisjonowania premiera.

image

http://foxmulder2.blogspot.com/2013/06/

SOBOTA, 29 CZERWCA 2013

Największe sekrety/Krótka historia sabotażu lotniczego - cz. 21 : Operacja "Mur"

Ilustracja muzyczna: Two Steps From Hell - Aura

"Gralewski Jan pseudonim Pankracy wyjechał z Polski 8 lutego na rozkaz ZWZ, wyjechał 23 (czerwca) - odwołany z puczu na Gibraltar celem ewakuacji do Londynu pod nazwiskiem Nowakowski Jerzy, w Lizbonie nie był"

depesza płka Stanisława Karo z Oddziału II N.W. w Lizbonie do płka Michała Protasewicza, dowódcy Oddziału VI N.W. z 25 czerwca 1943 r.

„Z brytyjskich dokumentów wynika, że Anglicy od początku nie wierzyli w katastrofę. Wiedzieli o przygotowywanym zamachu. Jeden z tajnych dokumentów wywiadowczych przesłany przez Intelligence Service do Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza, w którym Brytyjczycy wyliczają znane im i udokumentowane w ciągu trzech lat wypadki kontaktów Polaków z Niemcami, kończy się stwierdzeniem: „Istnieje jakiś drugi aparat wojskowy i cywilny w aparacie gen. Sikorskiego o innych celach i zamiarach, ukrywanych pilnie przed władzami polskimi i angielskimi. Tylko wzajemną i szczerą współpracą Intelligence Ser. i O II można to niebezpieczeństwo usunąć zarówno ze względu na interes Polski, jak i W. Brytanii."

Dr Dariusz Baliszewski

Śmierć gen. Sikorskiego oficjalnie była skutkiem banalnego wypadku komunikacyjnego. Trwała wojna, nie zachowywano procedur, wielu znanych ludzi znalazło w podobny sposób śmierć w powietrzu... Oficjalną wersję wydaje się potwierdzać ekspertyza dokonana przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehn mówiąca, że polski premier i Wódz Naczelny z lat 1939-43 zmarł w wyniku wielonarządowych obrażeń typowych dla wypadków komunikacyjnych. Jego ciało było potwornie zmasakrowane - w czaszce znaleziono drzazgi z kalifornijskiej sosny. Sprawa wydaje się być więc zamknięta. Czyżby? Niektórzy zwrócili uwagę na pewną drobną anomalię odkrytą podczas sekcji. Oddajmy głos drowi Baliszewskiemu:

"Być może uwierzyłbym w wersję wypadku komunikacyjnego, gdyby nie jeszcze jedna rana Sikorskiego zidentyfikowana przez lekarzy. Zmiażdżenie prawej kości piętowej. Można uwierzyć w latające po samolocie skrzynki z daglezji (sosna amerykańska), we wbijające się w majtki i koszulę generała drzazgi wiązu i cyprysu. Można, choć to trudne, uwierzyć, że zamiast się instynktownie skulić w fotelu, wyprostował się. Tylko nie w to, że sam zmiażdżył sobie piętę. Podobne uszkodzenie – zmiażdżenie kości pięty prawej nogi powstać mogło jedynie wskutek uderzenia zadanego z potworną siłą z dołu. A co mogło uderzyć z dołu w nogę człowieka siedzącego w fotelu? Tego obrażenia nie da się logicznie wytłumaczyć. Podobnie jak braku okrzemków na ciele i ubraniu generała, co wskazuje, że nie znalazło się ono w wodzie morskiej ani nie zostało z niej wyłowione."

Jest też również druga anomalia.Dr Daniel Cannig, lekarz,który dokonał w lipcu 1943 r. oględzin ciała gen. Sikorskiego, przyznał po latach w rozmowie z Davidem Irvingiem, że na głowie generała widoczne było tylko rozcięcie o długości jednego cala w okolicy przedczołowej. Ludwik Martel, polski lotnik, który widział ciało z odległości 1,5 m mówi jedynie o drobnej okrągłej ranie na czole. Mecenas Andrzej Kamieniecki który brał udział w 1943 r. w otwarciu trumny gen. Sikorskiego w Londynie mówi o tym, że nie zauważył na twarzy generała żadnych obrażeń. Skąd się więc wzięły straszliwe obrażenia odkryte podczas IPN-owskiej sekcji? Załóżmy, że świadkowie się mylą. Jak powstały wówczas takie rany skoro analiza naukowców z Politechniki Warszawskiej dokonana przez zespół prof. Jerzego Maryniaka wykluczyło, że doszło do wypadku komunikacyjnego. Liberator unosił się bowiem jeszcze przez jakieś 6-8 minut na wodzie - co jest niemożliwe, jeśli uderzyłby z dużą szybkością w morze. Gdyby oficjalna wersja była prawdziwa, pilot zostałby zmiażdżony, a wyszedł z zadrapaniem i skręconą kostką. Zresztą zeznania świadków przeczą oficjalnej wersji. Dwóch Brytyjczyków z wieży kontroli lotów mówiło o wodowaniu z małą prędkością. Jak wspominał brytyjski sierżant Henryk Karbowski vel Henry Carr:

"W relacji Carra wielka maszyna, w pełni sterowna, lecąc bardzo nisko, po prostu "wpadła do kałuży", czyli wodowała. Na ten widok wszyscy zaczęli się śmiać i żartować z nieudolności pilota. W tym, co oglądali, nie było nic tragicznego ani niezwykłego. Podobne wypadki zdarzały się na Gibraltarze często - tutejsze lotnisko należało do bardzo niebezpiecznych. Nikt w nich nie ginął, a następnego dnia niefortunne załogi stawały się obiektem żartów. Zresztą kilkadziesiąt minut później Carr i jego żołnierze rozmawiali z żywym i całkowicie zdrowym drugim pilotem, który o własnych siłach dopłynął do plaży. Przyglądali się jeszcze przez chwilę akcji ratunkowej, ale nie znajdując w niej nic specjalnie ciekawego, poszli spać. Rano czekała ich praca."

Nikt nie słyszał zresztą huku uderzenia samolotu o wodę. Podczas akcji ratunkowej na miejscem wodowania zrzucano flary. Nie obawiano się wybuchu paliwa - wiedziano, że samolot leciał "na oparach". Zwłoki gen. Sikorskiego były ubrane tylko w podkoszulek i spodenki. Czemu rozebrał się w zimnym samolocie, podczas nocnego lotu? Podobnie rozebrane były zwłoki innych osób z polskiej delegacji. Wersja oficjalna nie wyjaśnia dlaczego. Ani tego jak można zginąć w wypadku, którego nie było. Skąd się więc wzięły straszliwe rany na ciele gen. Sikorskiego odkryte podczas ostatniej ekshumacji? Ledwie dwa miesiące wcześniej brytyjskie tajne służby zrealizowały operację "Minced Meat". U wybrzeży Francji wyrzucono ciało "oficera marynarki" z przykutą do przegubu teczuszką z tajnymi dokumentami. Dokumenty były dezinformacją mówiącą, że alianci szykują lądowanie na Dodekanezie a nie na Sycylii. "Oficer" był pensjonariuszem przytułka dla bezdomnych zmarłym na gruźlice. Brytyjscy lekarze spreparowali ciało tak, że wyglądało na "ofiarę wypadku komunikacyjnego" a najlepsi niemieccy specjaliści medyczni się na tym nie połapali.

Utajnione są dokumenty z sekcji i zdjęcia zwłok ofiar katastrofy gibraltarskiej. Utajnione są też fotki i filmy z pobytu gen. Sikorskiego na Gibraltarze - skonfikowane prywatnym osobom. Fotki żywego generała. Dlaczego? Ostatnia wiarygodna relacja dotycząca polskiego premiera na Gibraltarze pochodzi z 4 lipca 1943 r. z godz. 15.00. Skończył on wówczas przegląd kompanii mirandczyków (polskich żołnierzy, którzy przedostali się na Gibraltar z hiszpańskiego obozu internowania Miranda del Ebro) i udał się na spoczynek do pałacu gubernatora gen. Noela Masona Mac-Farlane'a. Wieczorem miał zjeść kolację z mirandczykami. Ten posiłek nagle odwołano . O tym co robił gen. Sikorski później "wiemy" jedynie z relacji Mac-Farlane'a i por. Ludwika Łubieńskiego. Mac-Farlane to człowiek brytyjskich służb, który w 1938 r. szykował zamach na Hitlera. Łubieński to oficer łącznikowy Oddziału VI N.W. z brytyjskimi służbami. Człowiek, którego wielokrotnie złapano na łgarstwach dotyczących Gibraltaru. Dziwnym trafem nie dzielili się swoimi wrażeniami z pożegnania gen. Sikorskiego na lotnisku amerykański, francuski i belgijski oficer łącznikowy ani inni oficerowie ponoć tam wówczas obecni. Zwykle w takich sytuacjach są dziesiątki osób chwalących się, że dotknęli historii a tutaj śmiertelna cisza...

Kluczową postacią dla całej sprawy jest jednak Jan Gralewski, młody kurier AK z Warszawy, traser mający wyznaczać nowe przejścia w Pirenejach. 4 lipca po południu widziano jak żandarmeria wyprowadza go z pałacu gubernatora, gdzie miał czekać na audiencję u gen. Sikorskiego. Później niespodziewanie "dostaje zaproszenie do Liberatora" i ginie w katastrofie. 5 lipca w londyńskim gabinecie płka Protasewicza pojawia się dwóch agentów SOE i pytają się: "Co teraz zrobicie z Gralewskim?". Prowadzono gorączkowe śledztwo w trakcie którego badano m.in. próbki pisma Gralewskiego. Gen. Elżbieta Zawacka "Zo" została przesłuchana w tej sprawie. Pokazano jej niewyraźne zdjęcie martwego Gralewskiego leżącego na pasie startowym gibraltarskiego lotniska.

Gralewski oficjalnie wyruszył z kraju do Hiszpanii 27 marca 1943 r. Tego dnia pisał on jednak do swojej narzeczonej; "popijam likier na tarasie kawiarni w Paryżu". Oddajmy ponownie głos drowi Baliszewskiemu:

"Najwyraźniej w tej historii pojawia się jakiś drugi Gralewski. Tak wynika z relacji Wandy Wolskiej, blisko związanej z rodziną Żarnowskich, którzy mieszkali na Wyspie św. Ludwika w Paryżu, gdzie mieścił się jeden z punktów kontaktowych "Zagrody". Pewnego dnia pojawił się w ich domu dziwny kurier z Polski. Przedstawił się jako Jan Gralewski. Jechał prosto z dworca i był w mundurze niemieckiego oficera. (Gralewski, jeśli wierzyć oświadczeniu jego żony, nie znał niemieckiego i wydaje się mało prawdopodobne, by jechał z Warszawy jako Niemiec). Co jednak najbardziej zdziwiło Żarnowskich, człowiek ten przywiózł bardzo dużo jedzenia (masło, wędliny) i wręczył je ze słowami: "Wiem, że tu w Paryżu cierpicie głód, my w Generalnym Gubernatorstwie jednak mamy łatwiejsze życie!". Dla ludzi, którzy często kontaktowali się z polskimi kurierami i świetnie wiedzieli, jak wygląda życie w Warszawie, słowa te zabrzmiały jak niepojęta prowokacja. Od tej chwili traktowali tego "Gralewskiego" z najwyższą ostrożnością, czekając, by jak najszybciej opuścił ich dom. Jego pobyt trwał jednak długo, kilka tygodni, gdyż ten dziwny kurier zdawał się nie mieć żadnych adresów kontaktowych w Paryżu.

Jeszcze bardziej zastanawiającą historię zapisał we wspomnieniach Wojciech Wasiutyński. Przekazał mu ją w końcu 1943 r. Zbigniew Lang, jeden z mirandczyków, którzy przez Gibraltar trafili do Londynu. "Jak mi się udało wreszcie wydostać z Mirandy, mieszkałem w hotelu Prado w Madrycie w oczekiwaniu drogi na Portugalię. Tam dali mi pokój z (nieznanym mi wcześniej) Gralewskim. On przejechał całą Europę jako kurier, stracił masę czasu w Hiszpanii, klął w okropny sposób na Szumlakowskiego (polskiego posła w Madrycie), który mu nie ułatwił dalszej drogi. Bał się, że się spóźni, bo wiedział, że Sikorski poleciał na Wschód, że będzie wracał przez Gibraltar i tam miał mu złożyć sprawozdanie. (...) Potem, któregoś dnia przyszedł radośnie podniecony: >>Awantura u Szumlakowskiego poskutkowała, wyjeżdżam jutro okrężną drogą do Gibraltaru<<".

Jeśli ta historia jest prawdziwa - a jest prawdziwa, bo także dokumenty brytyjskie informują o wizycie kuriera Gralewskiego u ambasadora Wielkiej Brytanii w Madrycie, domagającego się pomocy w drodze na Gibraltar - oznacza to, że jakiś kurier z Polski znał trasę i daty przelotu Sikorskiego, a więc najtajniejsze informacje związane z bezpieczeństwem naczelnego wodza. Czy był nim jednak Jan Gralewski, "Pankrac", filozof z Warszawy?

W niewielu punktach tej tajemniczej sprawy historia potrafi powiedzieć coś na pewno. Potrafi jednak ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że młodym człowiekiem, który przybył w przeddzień katastrofy na Gibraltar, nie był Jan Gralewski. Nie mógł nim być, skoro jego zapiski do żony, ujawnione w latach 80., pod datą 24 czerwca 1943 r. zaczynają się od słów: "... drugi dzień na Gibraltarze". Prawdziwy Gralewski przybył więc na Gibraltar 22 czerwca. Pod jakim nazwiskiem i jaką drogą, trudno ustalić.

Licząca 95 żołnierzy tzw. kompania mirandczyków, płynąc z portugalskiego portu Villa Reale, wylądowała w Gibraltarze 24 czerwca. Jej dowódca, por. Jan Benedykt Różycki, późniejszy cichociemny "Busik", sporządził pełną listę powierzonych mu żołnierzy. Podobną listę opracował por. Łubieński, który w porcie gibraltarskim przyjmował transport z Portugalii. Dotarcie do tych dokumentów, zachowanych w prywatnych szufladach, pozwoliło na nieoczekiwane odkrycie. Obie listy zawierają nazwiska nie jednego, a czterech kurierów z Polski: Nowakowskiego, który przedstawia się jako Jan Gralewski i pod tym nazwiskiem będzie się poruszał po Gibraltarze (choć prawdziwy Gralewski na Skale jest już od dwóch dni), Pantaleona Drzewickiego, które to nazwisko ukrywa Stanisława Izdebskiego, dziwnego, nikomu nieznanego, ale pojawiającego się w dokumentach kuriera z Warszawy, oraz Pawła Pajkowskiego, który przybędzie na Gibraltar w przeddzień katastrofy.

Wszelkie próby ustalenia, kim był Stanisław Izdebski, nie przyniosły żadnego wyjaśnienia. Przedstawiał się jako liczący 48 lat kapral podchorąży broni pancernej. Twierdził, że jest kurierem PPS, który wyszedł z Warszawy 27 marca 1943 r. Już z Londynu Jan Kwapiński 30 lipca 1943 r. zapytywał w depeszy Zygmunta Zarembę: "Przybył z kraju Stanisław Izdebski. Powołuje się na Ciebie (...). Ponieważ zeznania jego są mętne, proszę o odpowiedź, czy go znasz i czy jest naszym człowiekiem". 19 września Zaremba z Warszawy odpowiadał: "Nikt z naszych towarzyszy nie orientuje się, o kim może być mowa". Podobnie dzisiaj najwybitniejszy znawca podziemnej PPS Jan Mulak nie potrafi powiedzieć, kim był ów tajemniczy kurier. Według jego wiedzy na pewno nie miał nic wspólnego z PPS, a po śmierci Sikorskiego, już w Londynie, nagle znikł.

Nie mniej tajemnicza wydaje się postać młodego kuriera, który jako Pajkowski pojawił się na scenie gibraltarskiej w nocy z 2 na 3 lipca. Wiele szczegółów wskazuje na 21-letniego Jerzego Miodońskiego z Krakowa. Opuścił Polskę 24 grudnia 1942 r. w towarzystwie Trudy Heim, siostry SS-Obersturmbannführera Güntera Heima, prywatnie doktora chemii, a służbowo szefa krakowskiej SD (służby bezpieczeństwa), i bez żadnych kłopotów dojechał pociągiem do Hiszpanii. W Madrycie w placówce II oddziału złożył raport, do którego dołączył plany struktury zbrojnego podziemia w Polsce, dokument tak szczegółowy, że z daleka pachnący niemiecką prowokacją. Według dokumentów placówki ewakuacyjnej w Lizbonie Jerzy Miodoński miał zostać wysłany do Londynu z Lizbony 7 lipca 1943 r. Jednak dokumenty podobnej placówki w Madrycie ujawniają, że wysłano go na Gibraltar.

Kim był Jerzy Paweł Nowakowski, który na Gibraltarze podawał się za Jana Gralewskiego - nie wiadomo. Na liczącej kilka tysięcy nazwisk liście wszystkich Polaków, którzy przeszli przez Gibraltar, zapisany jest jako Nowakowski vel Bolesław Kozłowski, vel Wiktor Suchy. W nawiasie ktoś, kto listę tę sporządzał, najpewniej ksiądz Antoni Liedtke, napisał: "wariat albo prowokator". Być może sens tych słów historia zrozumiała za późno."

Po Gibraltarze został wydany tajemniczy rozkaz mówiący, że każdy polski żołnierz ma obowiązek zastrzelić Witktora Suchego. W sumie nie wiadomo dlaczego. W kompanii mirandczyków było zresztą wielu ciekawych ludzi. Np. Leon Paźniewski, egzekutor wykonujący wyroki na zlecenie jakiś dziwnych sądów kapturowych we Francji czy też osoba posługująca się nazwiskiem... Józef Beck.

Powyżej: por. Ludwik Łubieński, trzeci z lewej, jako adiutant gen. Andersa

Sekretarzem Becka przed wojną był por. Łubieński, ktoś więc w tajnych służbach wykazał się poczuciem humoru. Znów Baliszewski:

"Pod datą 28 czerwca 1943 roku por. Różycki zapisuje informacje o kurierze z Warszawy przedstawiającym się jako Jan Gralewski. Zapisuje, że kurier zostaje włączony do kadry oficerskiej mirandczyków i z kilkoma innymi, m.in. por. Łubieńskim, kilka razy udaje się na stojący w porcie polski okręt Ślązak, by pomagać polskim marynarzom w nauce języka angielskiego. Tego samego dnia prawdziwy Jan Gralewski ujawnia w swych zapiskach, że siedzi zamknięty w koszarach: "27 czerwca 1943 roku, a może 28? Nie wiem, straciłem rachubę czasu. Nie wiem nawet, która godzina ani jaki dziś dzień w tygodniu. Jestem strącony na samo dno wojskowego..." (zdanie urwane). Pod datą 3 lipca zapisze: "Od wczoraj zaczęło się coś dziać w moim osobnym wątku. Przyszły z daleka zapytania, żeby >>as quick, as possible<<. Teraz tylko czekam w każdej chwili gotowy do drogi. Mam już dość obecnego ekspe..." (zdanie niedokończone)"

Dr Baliszewski w serialu dokumentalnym "Generał" ujawnił nowe szczegóły tej tajemnicy. Dostał informacje mówiące o tym, że zamachu na Gibraltarze dokonała organizacja posługująca się nazwą Wojsko i Niepodległość. Sztab przygotowujący operację "Mur", czyli zabójstwo gen. Sikorskiego składał się z Polaków i Brytyjczyków a na jego czele stał komandor Tadeusz Stoklasa, oficer Oddziału II N.W. Pytanie kto stał nad nim? W poprzednim wpisie z serii "Największe sekrety" wspomniałem o planach zamachu na gen. Sikorskiego snutych przez organizację wywiadowczą "Muszkieterowie" i środowisko skupione wokół Drugiego Marszałka. Sikorski był celem zamachów w 1940 r. w Paryżu, w 1941 r. w Londynie, w marcu 1942 r. nad Atlantykiem (mechanizm zapalający w samolocie) i w listopadzie 1942 r. nad kanadyjskim lotniskiem Dorval (nagły upadek samolotu). Motywy strony polskiej są jasne: zemsta za lwowską zdradę i zamach stanu z września 1939 r., pozbawienie życia polityka spolegliwego wobec Sowietów. Czemu jednak w spisek przeciwko gen. Sikorskiemu mieliby się angażować Brytyjczycy? Przecież to oni kontrolowali bazę w Gibraltarze - miejsce gdzie przebywał gen. Eisenhower i cały sztab przygotowujący operację "Husky". Jak wyjaśnić udział Niemców w tym spisku?

Wojna to nie tylko działania bojowe. To również tajne negocjacje. Przez całą II wojnę światową istniała zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Niemczech frakcja dążącą do zawarcia pokoju między aliantami zachodnimi i Niemcami, przerzucenia wszystkich niemieckich sił na Wschód i wspólnej budowy Zjednoczonej Europy. Wiosną 1943 r. po ujawnieniu sprawy Katynia relacje brytyjsko-sowieckie ulegają gwałtownemu ochłodzeniu. Sowieci prowadzą tajne negocjacje pokojowe z Niemcami - w ten sposób obie strony starają się szantażować aliantów zachodnich. Na 20 kwietnia 1943 r. siatka "Muszkieterów" zaplanowała zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu - akcja nie dochodzi do skutku z powodu aresztowań wśród konspiratorów, włoskich i węgierskich oficerów. 2 lipca 1943 r. dochodzi w Londynie do nieudanego zamachu na Churchilla. Niemiecka propaganda kładzie wielki nacisk na przedstawianie planów powstania przyszłej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Jednocześnie publikowane są karykatury przepowiadające śmierć gen. Sikorskiego. 4 lipca 1943 r. na Gibraltarze jest obecny Iwan Majski, sowiecki ambasador w Londynie. Prawdopodobnie bierze udział w negocjacjach z gen. Sikorskim. I wtedy, po godz. 15.00 dochodzi w domu gubernatora do makabrycznej zbrodni. Jak pisze dr Baliszewski:

""Jak sądzę, około 16.30 stwierdzono, że Sikorski nie żyje. Nie żyli też inni członkowie polskiej ekipy. Zostali zabici w łóżkach, gdy spali lub odpoczywali w samej bieliźnie. Nikt nie wiedział, kto był sprawcą. Na korytarzu zapewne karnie czekał na przyjęcie kurier z Polski Jan Gralewski, który nie miał ze zbrodnią nic wspólnego, ale stał się głównym i jedynym oskarżonym. Jednak dla gubernatora w tej chwili nie to było najważniejsze. Jak sądzę, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zdarzył się fakt, który mógł mieć nieobliczalne skutki polityczne dla całej walczącej Europy i świata. Ktoś dokonał zbrodni w zamkniętej brytyjskiej twierdzy, pod dachem jego pałacu, gdzie spotkali się Polacy z Rosjanami. Było oczywiste, że podejrzenia o dokonanie zbrodni spadną przede wszystkim na Anglików i Rosjan. Myślę, że dla gubernatora Masona-Macfarlane'a oczywiste było także to, że celem tej zbrodni nie była wyłącznie osoba Sikorskiego.

Gdyby ktoś chciał zamordować Sikorskiego, w pałacu gubernatora zginąłby wyłącznie on. Tu brutalnie zamordowano całą polską grupę. Ktoś, kto tego dokonał, wyraźnie liczył na głośny polityczny efekt. I trudno było nie zrozumieć tej oczywistej kalkulacji. Zbrodnia została dokonana w szczególnym momencie historii, gdy jedność sprzymierzonych wisiała na włosku. (...)

Prawda o tym, kto zabił, w tym momencie historii nie miała najmniejszego znaczenia. W ówczesnej nabrzmiałej konfliktami rzeczywistości politycznej i tak nikt by w tę prawdę nie uwierzył, a na pewno nie uwierzyliby Polacy, boleśnie rozgoryczeni zbrodnią katyńską i brakiem reakcji na tę zbrodnię brytyjskich i amerykańskich sojuszników.

Nie wiem, czyjego autorstwa był plan zniweczenia skutków perfekcyjnej prowokacji genialną mistyfikacją. Być może samego gubernatora, być może ministra Grigga albo lorda Louisa Mountbattena, ówczesnego szefa tzw. operacji kombinowanych, czyli tajnych działań służb dywersyjnych w okupowanej Europie Zachodniej, obecnego w tym momencie w Gibraltarze. Osobiście podejrzewam, że plan "wskrzeszenia" zamordowanych Polaków był autorstwa majora Anthony'ego Quayle'a, zastępcy do spraw wojskowych gubernatora, a po wojnie znakomitego brytyjskiego aktora.

Wystarczyło w mundury poległych ubrać kilku ludzi (to dlatego wszystkie wydobyte z morza ciała Polaków, jak pisze Łubieński, były pozbawione odzieży), pokazać ich na przyjęciu u Amerykanów, zainscenizować scenę pożegnania na lotnisku, a potem zaaranżować start i wodowanie samolotu - by ogłosić światu nieszczęśliwy wypadek. Mogło o nim zaświadczyć jakże wielu świadków, przekonanych, że rzeczywiście widzieli katastrofę, w której zginął Sikorski. Ryzyko dekonspiracji w istocie było niewielkie, wypadek zaplanowano na niedzielne godziny nocne, gdy na lotnisku było już pusto."

Nasuwa się pytanie, czy inscenizacja katastrofy lotniczej była działaniem ad hoc, czy też zaplanowanym o wiele wcześniej. Jeśli drugi wariant jest prawdziwy, to znaczy, że tajemnicza polsko-brytyjsko-niemiecka siatka dążąca do zakończenia wojny została spenetrowana a cała operacja na Gibraltarze była misterną intrygą, podobną do pułapki zostawionej w Szkocji na Rudolfa Hessa. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, kto stał po stronie polskiej za operacją "Mur". Zarówno Drugi Marszałek jak i Stefan Witkowski już od dawna nie żyli. Wielokrotnie oskarżano o sprawstwo zamachu gen. Władysława Andersa. Była to głównie komusza propaganda, ale nie tylko. Gen. Sławoj-Składkowski, były premier II RP, w swoim pamiętniku pisanym w Palestynie zamieścił enigmatyczne zdanie: "Łobuz Anders zabił Sikorskiego przez swego kumpla Sterna" (Chodziło być może o Avrahama Sterna, szefa organizacji Lehi - Stern zginął jednak w 1942 r.).

Helena Sikorska pisała w latach '60-tych do gen. Mariana Kukiela: ""Pisze Pan dalej, że staraniem mego ś.p. Męża było dążenie do ułożenia »życzliwej współpracy« z gen. Andersem. To jest prawda. A jak na to reagował gen. Anders? Zamiast, jak prawdziwy żołnierz, być posłusznym rozkazom swego Naczelnego Wodza, przeciwstawiał Mu się otwarcie na odprawie w Londynie, na której był obecny i Pan Generał - i w liście do Prezydenta Raczkiewicza żądał usunięcia mego Męża - a w końcu jawnym, zorganizowanym buntem, wraz ze swoją kliką dążył do zabójstwa swego Naczelnego Wodza. Pan Anders pragnie »pochylić czoła« przed grobem swego Naczelnego Wodza. Ten człowiek, którego mój ś.p. Mąż przywrócił do życia, był przecież główną przyczyną śmierci Jego, mojej ś.p. Córki i tylu wartościowych osób. To jest bezczeszczenie pamięci mego Męża. Na tym kończy się nasza wspólna korespondencja jak i znajomość". Być może oskarżenia wzięły się stąd, że por. Łubieński był adiutantem i oficerem ds. specjalnych poruczeń gen. Andersa sam zaś gen. Anders był człowiekiem służb. W 1918 r. kierował departamentem niemieckim w rodzącym się polskim wywiadzie wojskowym.

Innym niewyjaśnionym pytaniem jest to dlaczego podczas operacji "Mur" zginęli też brytyjscy oficjele. Rozumiem, że większość załogi Liberatora musiała zginąć, by uprawdopodobnić wypadek. Ale dlaczego zabito konserwatywnego deputowanego Victora Cazaleta i brygadiera Johna Whitleya? Whitleya wyciągnięto z morza ciężko rannego - nie został więc zabity w pałacu gubernatora. Tajemnicą pozostaje też obecność na liście pasażerów Liberatora panów Pindera i Locka, oficerów MI6 z Kairu. Czyżby brali udział w zamachu i zostali za to zlikwidowani?

Ciała Zofii Leśniowskiej, córki i powierniczki generała nie znaleziono, choć powinno zatrzymać się na siatce antytorpedowej. Nie znaleziono też zwłok Adama Kułakowskiego, sekretarza premiera. Popołudniu towarzyszył Leśniowskiej w wyprawie "na zakupy". Nie było ich więc w pałacu gubernatora, gdy doszło do zamachu. Baliszewski: " Kilka dni po katastrofie gibraltarskiej Tadeusz Zażuliński, polski poseł w Kairze, został poproszony o przybycie do hotelu Mena House. W tym właśnie hotelu mieszkała ekipa generała Sikorskiego. Jeden z pokoi zajmowała Zofia Leśniowska. W tym hotelu, lecz w zupełnie innym pokoju, służba hotelowa znalazła pod dywanem bransoletkę z kości słoniowej z dużą złotą klamrą. Ktoś zapamiętał, że taką samą nosiła córka Sikorskiego i zawiadomił polskie poselstwo. (...) Zażuliński od razu rozpoznał tę bransoletkę. Była imieninowym prezentem dla Zosi od kilku polskich oficerów. (...) Kiedy teraz poseł Zażuliński trzymał w ręce tę samą (miała wygrawerowaną dedykację) bransoletkę, nie było mu do śmiechu. Po pierwsze, Zosia, jak wiedział, zginęła w katastrofie w Gibraltarze, a po drugie, doskonale pamiętał, że gdy ją żegnał 3 lipca na lotnisku kairskim, miała tę "niezdejmowalną" bransoletkę na ręce. Jak więc, na Boga, bransoletka mogła sama wrócić do Kairu i kto i dlaczego ukrył ją pod hotelowym dywanem? Zażuliński przekazał bransoletkę wraz z całą tą niezwykłą historią udającemu się do Londynu Tadeuszowi Romerowi, nowo mianowanemu polskiemu ministrowi do spraw Wschodu. Obaj próbowali rozwikłać jej zagadkę, ale żadne rozsądne wyjaśnienie nie przychodziło im do głowy. Być może rozważali także i tę ewentualność, że Zosia żyje i że to ona umieściła bransoletkę pod dywanem jako znak istnienia i rozpaczliwe wołanie o ratunek. Ale jak i po co miałaby się znaleźć w Kairze? Jedynym samolotem, który w tych dniach przyleciał do Kairu z Gibraltaru, był samolot udającego się z Londynu do Moskwy ambasadora Iwana Majskiego" W 1945 r. Zofii Leśniowskiej szukał w ZSRR cichociemny Tadeusz Kobylański "Hiena", ponoć zlokalizował ją w jednym z obozów pod Moskwą. "Hiena" był obecny na Gibraltarze 4 lipca 1943 r. Czyżby brytyjskie służby, by udobruchać Sowietów po prowokacji gibraltarskiej przekazali im córkę generała, znającą jego największe sekrety?

Zapewne nigdy nie poznamy odpowiedzi na te pytania. To historia ludzi z cienia i w cieniu pozostanie. Nie wydaje mi się, by zbliżającą się 70-tą rocznicę zamachu gibraltarskiego jakoś szczególnie uczczono. Zbyt dużo skojarzeń...


Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka