„Niepodległość? Jestem przeciw” - pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Tomasz Piątek, a zaraz obok niejaki Jan Sowa dowodzi, że zabory oznaczały dla Polski rozwój i postęp. Właściwie nie powinno mnie to dziwić, zwłaszcza tuż przed i w dniu Narodowego Święta Niepodległości, które dla pismaków z Czerskiej od zawsze było solą w oku. I nie dziwi, zastanawiam się jedynie nad celem tych publikacji, tak otwarcie negujących istnienie Polski jako państwa niepodległego i suwerennego. Na czyje zlecenie?
Do głowy przychodzi mi tylko jedno wyjaśnienie – Wyborcza przygotowuje grunt dla likwidacji polskiej państwowości i utworzenia europejskiego mocarstwa z siedzibą w Brukseli. Polska ma być tylko częścią tego tworu, prowincją całkowicie podległą imperium. W tym samym tonie wypowiada się nasz Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, który dziś na twitterze raczył zgłosić pretensje do Jarosława Kaczyńskiego, że ten jest przeciwnikiem silnej UE: „Prezes Kaczyński w Dzień Niepodległości podżega Polaków przeciwko silnej Unii Europejskiej. Wbrew naszemu interesowi narodowemu”. Nie wiem, czy pochrzaniły mu się priorytety, czy nie zdaje sobie sprawy, że silna Unia to słaba Polska, czy też może właśnie o to mu chodzi – o doprowadzenie do podległości naszej Ojczyzny wobec ponadnarodowych struktur? Moja wrodzona paranoja każe mi przypuszczać, że o to ostatnie, jednak mój równie wrodzony optymizm podpowiada mi, że ludzie tacy jak Sikorski czy kublicyści „Wyborczej” to relikty przeszłości, odpryski internacjonalistycznych idei Lenina i zjednoczonej Europy z map Hitlera – ich mentalność doskonale opisał Henryk Sienkiewicz słowami księcia Bogusława Radziwiłła: „Jest, panie kawalerze, zwyczaj w tym kraju, iż gdy kto kona, to mu krewni w ostatniej chwili poduszkę spod głowy wyszarpują, ażeby się zaś dłużej nie męczył. Ja i książę wojewoda wileński postanowiliśmy tę właśnie przysługę oddać Rzeczypospolitej. Ale że siła drapieżników czyha na spadek i wszystkiego zagarnąć nie zdołamy, przeto chcemy, aby choć część, i to nie lada jaka, dla nas przypadła”.
Znamiennym jest, że dzisiejsza narracja mainstreamu jest idealnym niemal powtórzeniem narracji komunistów likwidujących w latach czterdziestych i pięćdziesiątych polską państwowość oddając kraj pod panowanie Związku Sowieckiego. Tak wtedy jak i dziś patriotów obrzuca się epitetami, wyzywa od bandytów czy nazistów, a patriotyzm – jak to uczyniła „Gazeta Wyborcza” - przyrównuje się do rasizmu, antysemityzmu, szowinizmu, nazizmu odsądzając od czci i wiary wszystkich tych, którzy pragną wolnej, niezawisłej, suwerennej i niepodległej Polski. Dla dziennikarzy wiodących mediów, polityków jedynie słusznych ugrupowań i celebrytów wypromowanych do roli autorytetów medialnych wolna i silna Polska jawi się jako zagrożenie, jest przedstawiana jako potwór z japońskiego filmu katastroficznego, który niszczy wszystko co napotka na swojej drodze. Oni wzorem swoich poprzedników z mrocznych lat początków PeeReLu widzą swoją przyszłość w obcej służbie, tym razem wierność ślubując Unii Europejskiej, która zastąpiła Wielkiego Brata ze wschodu. Przed nim, żeby było zabawniej, też wciąż klęczą o czym nie tak dawno zaświadczył doradca prezydencki prof. Nałęcz stwierdzając, że wystawienie „Hołdu ruskiego” Jana Matejki byłoby niepotrzebnym drażnieniem Rosji i nie służyłoby poprawie relacji między naszymi krajami. Chyba pora schować do muzealnego lamusa „Bitwę pod Grunwaldem” tegoż samego artysty, na relacjach z Niemcami też nam wszak zależy...
Piszę o tym wszystkim dzisiaj, bo właśnie dzisiaj, jedenastego listopada, jest nasze największe narodowe święto. Żadna inna data nie zapisuje się w sercach Polaków tak jak ta – ani rocznica wejścia do UE, ani rocznica podpisania poddańczego Traktatu Lizbońskiego, ani tym bardziej rocznica czerwcowych wyborów, dzięki którym komunistom – sługusom krasnoarmiejnych okupantów – udało się bez szwanku przetrwać upadek skompromitowanego systemu i zachować siłę by dalej Polskę doić i niszczyć Ją od środka. Dzisiaj świętujemy odzyskanie niepodległości a gorące relacje medialne z obchodów świadczą, że mimo starań lewicowych propagandystów, mimo potężnego parcia na zeuropeizowanie mieszkańców naszego nieszczęsnego kraju nie udało się zniszczyć w Polakach narodowej dumy i poczucia przynależności do wielkiej rodziny, jaką jest Polska. Dlatego patrzę w przyszłość z optymizmem, wrodzonym jak napisałem wcześniej, z wiarą, że Polska się odrodzi i wyrwie spod wpływu sitw, grup interesów, lobbies i wszystkich tych, dla których silna Ojczyzna stanowi ciężar nie do pogodzenia z parciem ku świetlanej przyszłości.
Inne tematy w dziale Polityka