„Ja wiem, że istnieje wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który może poddawać w wątpliwość konstytucyjność takich rozwiązań, ale myślę, że przy odpowiednio zręcznym sformułowaniu prawnym dałoby się to obronić a pożytki społeczne są według mnie oczywiste” – powiedział na antenie radia RMF.FM Andrzej Seremet. Chodzi o powracający niczym bumerang po każdym Marszu Niepodległości i każdej stadionowej zadymie pomysł, by zakazać zasłaniania twarzy podczas zgromadzeń publicznych. Słowa prokuratora generalnego, który wprost mówi o omijaniu Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej za pomocą prawnych kruczków dając do zrozumienia, że ma ustawę zasadniczą i wykładnie Trybunału w głębokim poważaniu powinny wywołać burzę i falę krytyki a dziennikarze bez dania racji powinni roznieść go na strzępy. Tymczasem media pomysłowi przyklasnęły tłumacząc ciemnemu ludowi, że to – oczywista oczywistość – wyłącznie dla jego dobra.
Można się oczywiście zastanawiać jaki cel mają ludzie, którzy na patriotyczną manifestację przychodzą w kominiarkach szczelnie zakrywających ich twarze – czyżby swoich poglądów się wstydzili a do udziału ich ktoś zmuszał? A może, jak w starym dowcipie z czasów słusznie minionych, oni swoje poglądy mają tyle, że się z nimi nie zgadzają i za pomocą kominiarek chcą się odciąć sami od siebie? Można też wysnuć przypuszczenie, że część z nich nie chciała zostać rozpoznana z obawy przed kłopotami w szkole czy w pracy, wiadomo wszak, że poglądy narodowe nie są w naszym nieszczęśliwym kraju popularne – jednak w takim wypadku po co w ogóle poszli je zamanifestować, skoro nie są gotowi bronić własnego zdania z otwartą przyłbicą? Cóż, lata komuny wyhodowały nam stada tchórzy po cichu kontestujących system, ale oficjalnie będących przykładnymi obywatelami i wiernymi sługami partii i państwa. Tak, wśród tych wszystkich zamaskowanych kominiarkami, szalikami i kapturami byli też tacy ludzie, ale – napiszę teraz coś niepopularnego, narażając się zapewne pewnym środowiskom – większość z nich po prostu szukała zadymy od roku reklamowanej przez prorządowe media nurtu wiadomego.
To wszystko jest jednakowoż mało istotne, nieważne i poboczne. W słowach pana prokuratora Seremeta przebija się chęć złapania społeczeństwa za mordę i pozbawienia go konstytucyjnych praw. Nie tędy droga, a wszelkie gadki o tym, że przecież chodzi tylko o bezpieczeństwo, spokój i publiczny ład to zwyczajna hucpa. Od zapewnienia bezpieczeństwa – tak uczestnikom zgromadzeń jak i osobom postronnym – jest policja zobligowana do przestrzegania prawa, którego nie można sobie zmieniać ot tak i ustawiać pod panów mundurowych. Ja wiem, że Andrzej Seremet wychowywał się w czasach, kiedy milicjant był niemalże bogiem a ZOMO mogło sobie rozpędzać manifestacje nie licząc się z konsekwencjami i zapewne powrót do tych czasów mu się marzy, jednak te czasy szczęśliwie minęły. Polska Konstytucja jest być może niedoskonała, ale zwłaszcza dla człowieka pełniącego funkcję szefa wszystkich prokuratorów powinna być święta. Jeżeli zaś tenże człowiek nawołuje publicznie do jej łamania powinien czym prędzej stracić swoje stanowisko.
Oczywiście nie straci, bo idealnie wpisuje się w działania miłościwie nam panującego premiera i prezydenta, którzy już od dawna robią wszystko, by swobody i wolności obywatelskie ukrócić – że przypomnę tylko skuteczną próbę uwalenia warszawskiego referendum, odrzucenie obywatelskich projektów ustaw i wniosków referendalnych, kradzież stu pięćdziesięciu miliardów zgromadzonych przez obywateli w OFE, kompletna olewka art. 48 Konstytucji (Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania), czy ciągłe ograniczanie wolności gospodarczej – i wcale się z tym nie kryją, nie maskują tych działań w żaden sposób tłumacząc, że jest to konieczne do osiągnięcia europejskich standardów. A już najbardziej nie pasuje im (rządzącym nam miłościwie) konstytucyjny zapis mówiący, że „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu” i chcą za wszelką cenę tę władzę Narodowi odebrać ograniczając go do roli stada bezmyślnych owiec, które raz na cztery lata wybiorą sobie pasterzy – oczywiście tych słusznych i odpowiednich, a nie tych, których chcą. By żyło się, ma się rozumieć, lepiej...
Inne tematy w dziale Polityka