Alexander Degrejt Alexander Degrejt
457
BLOG

Tęcza jako obraz Polski czyli nieistnienie

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 2

Byliśmy wszyscy ofiarami zbiorowej halucynacji, tudzież doświadczyliśmy wizji. Otóż drodzy moi mili kochani żadna tęcza nie spłonęła, a to z tego prostego powodu, że żadnej tęczy nie było. Kto nie wierzy, niech skoczy do warszawskiego ratusza i poprosi o wgląd do protokołu odbioru renowacji tegoż arcydzieła po ostatnim (przedostatnim) pożarze. Nie dostanie. Taki protokół nie istnieje. Wniosek z tego taki, że dla ratusza i jego lokatorki tęcza też istnieć nie powinna, a skoro tak, to nie powinien też istnieć lament po jej rzekomym spaleniu...

Absurd? Niezupełnie, bo jednak kilkadziesiąt tysięcy złotych z ratuszowej kasy zostało przelane na konto firmy, która tę hipotetyczną tęczę po raz piąty postawiła. Również hipotetycznie. I to jest jedyny ślad po miejscu kultu, nad którym płaczą postępowe środowiska – pieniądze, które przewędrowały z publicznej kasy do prywatnej kieszeni. Byłoby śmiesznie, gdyby nie drobny, prawie nieistotny fakt – otóż historia tęczy jest lustrem, w którym odbija się gospodarcze życie naszego nieszczęsnego kraju. Ile razy słyszeliśmy o szczęśliwych posiadaczach nieistniejących mieszkań, którzy za nie zapłacili deweloperom gigantyczne sumy, będące niejednokrotnie oszczędnościami ich życia? Ile miliardów z naszych podatków poszło z budżetu państwa na kilometry wirtualnych autostrad? Czy na Pendolino, które dla odmiany istnieje, ale nie ma po czym jeździć? Najśmieszniejszy zaś był numer, który wywinęli panowie Marcin Herra i Andrzej Bogucki, zarządcy Stadionu Narodowego, którzy zgodnie z umową dostają premię za... straty generowane przez rzeczony stadion. No i wisienka na torcie z ostatniej chwili – nowym ministrem finansów został Mateusz Szczurek, facet, który wymyślił numer z udzielaniem kredytów w nieistniejących frankach szwajcarskich, dzięki czemu ING Bank wydoił swoich klientów na grube miliony.

Wymieniać można by jeszcze długo, ale po co? Już z powyższego, krótkiego i minimalnego zestawienia widać, że słowo „nieistniejący” w różnych koniugacjach jest kluczem do polskiej gospodarki i podejścia rządu do niej. Mówiąc krótko nasza gospodarka NIE ISTNIEJE a to wszystko, co widzimy wokół to tylko nędzna namiastka, substytut, atrapa. Zresztą, po co się ograniczać do gospodarki? Armia – nie istnieje. Polityka zagraniczna – nie istnieje. Interes narodowy – nie istnieje. Jeszcze chwila i w ten sam sposób będzie można określić nasz kraj: Polska – nie istnieje. Czy na tym właśnie polega długofalowa polityka miłościwie nam panującego premiera i jego wesołej ferajny? Czy to jest ich strategia – roztopić Polskę w Europie i odtrąbić sukces, zameldować wykonanie zadania? Mam cichą nadzieję, że jednak nie, ale coraz więcej faktów widocznych gołym okiem tę nadzieję burzy.

Ale co tam, grunt żeby była ciepła woda w kranie i węgiel drzewny do rozpalenia grilla...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka