Alexander Degrejt Alexander Degrejt
1366
BLOG

Zakaz agitacji czyli sentymentalizm Donalda Tuska

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 55

Partia miłości pod wodzą Donalda Tuska do spółki z postkomunistami Leszka Millera sukcesem zakończyła pierwszy etap walki o zamknięcie gęby Kościołowi – Sejm głosami Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej przekazał do dalszych prac w komisjach projekt zmiany Kodeksu Wyborczego zakazujący politycznej agitacji w kościołach i miejscach kultu religijnego. Ten dzień prędzej czy później nadejść musiał, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę stałą przewagę sondażową Prawa i Sprawiedliwości, która jest – między innymi – wynikiem cichego poparcia udzielonego Jarosławowi Kaczyńskiemu przez kler i (już mniej cichego) przez świeckich katolików. Miłościwie nam panujący nie mogą znieść istnienia medium, na które nie mają żadnego wpływu, którym nie mogą sterować ani, w ostateczności, straszyć odebraniem koncesji i pozwoleń, więc postanowili je zakneblować i ograniczyć mu możliwość wypowiedzi.

Rządząca partia dysponuje potężną tubą propagandową w postaci mainstreamowych stacji telewizyjnych i radiowych, zblatowanych z politykami za pomocą szemranych interesów i układów biznesowo – towarzyskich, które dają jednostronny przekaz zgodny z aktualną linią i będący odbiciem tychże układów (kto nie wierzy niech porówna czas poświęcony w głównym wydaniu Faktów TVN na przedstawienie ostatniej afery korupcyjnej w ministerstwach z czasem, jaki ta stacja przeznaczyła na poinformowanie o dziwnych przelewach na koncie Adama Hofmana). Opozycji (nie tylko PiS-owi) pozostają środki niekonwencjonalne, w tym właśnie kościoły, dzięki którym może ona (opozycja) dotrzeć ze swoim przekazem do szerokich rzesz społeczeństwa. Dotyczy to zwłaszcza małych miejscowości, gdzie kościół jest często jedynym miejscem pozwalającym (zwłaszcza w okresie jesienno – zimowym) na zorganizowanie większego zgromadzenia. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że to właśnie w małych miejscowościach, na wsiach, Platforma Obywatelska ma poparcie najmniejsze a postkomuniści nie mają go prawie wcale, to cel zakazu stanie się dla nas jasny i logiczny – chodzi o ograniczenie przekazu docierającego do ludzi do tego, który serwują główne media.

Zostawmy jednak powody i zastanówmy się przez chwilę nad skutkami jakie może za sobą nieść ów zakaz agitacji. Jeżeli uda się go przepchnąć przez Sejm (co jest wielce prawdopodobne) to kto zagwarantuje, że następnym krokiem nie będzie zakaz agitacji na stadionach? W parkach? W klubach? W knajpach? I w ogóle w miejscach publicznych? Idąc dalej tą ścieżką możemy sobie dość łatwo wyobrazić, że ktoś wpadnie na pomysł wydawania zezwoleń na jakąkolwiek polityczną gadkę i surowego karania wszystkich tych, którzy mimo ich braku w polityczne dyskusje wchodzą. Że niemożliwe? Że posuwam się za daleko w swoich teoriach i przewidywaniach? Drodzy moi szanowni, koncesje, pozwolenia i zakazy to obszar, na którym „postępowa i europejska” władza czuje się doskonale, to jej pozwala trzymać za mordę społeczeństwo, przerabiać je na stado bezwolnych baranów i sterować nim wedle własnego widzimisię. Proszę zauważyć, że przepchnięty do komisji zakaz jest tylko częścią pakietu ustaw ograniczających debatę publiczną i swobody obywatelskie, trzecim filarem – obok ustawy o zgromadzeniach i próby ograniczenia referendów – projektu ograniczającego demokrację w naszym nieszczęsnym kraju. Co będzie dalej? Zmiana ordynacji wyborczej i wprowadzenie przewodniej roli partii? To już było, ale – co tu kryć – stare i sprawdzone wzorce budzą sentyment, a przewodniczący partii i państwa Donald Tusk już wielokrotnie udowodnił, że jest człowiekiem sentymentalnym...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Polityka