Alexander Degrejt Alexander Degrejt
1667
BLOG

Republika Środkowoafrykańska czyli znowu robimy za frajerów

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 97

Polscy żołnierze znowu pojadą bić się na nie swojej wojnie w imię nie swoich interesów. Tym razem do Republiki Środkowoafrykańskiej ruszy pięćdziesięciu chłopców w polskich mundurach by stanowić wsparcie techniczne i logistyczne dla francuskich sił interwencyjnych. Dlaczego? Bo – jak tłumaczy miłościwie nam panujący premier Donald Tusk „Francja staje się ważnym sojusznikiem Polski a w Afryce wzrasta zagrożenie terroryzmem”. Nie wymyśliłem tego, przewodniczący partii i państwa naprawdę w ten sposób wytłumaczył konieczność wzięcia udziału w awanturze, w której nie ma szans na ugranie niczego. Ugranie dla Polski, oczywista oczywistość, bo Francuzi o swoje zadbają bez wątpienia i nader skutecznie...

Pisałem wczoraj w kontekście wizyty Siergieja Ławrowa, że nasi politycy są na arenie międzynarodowej jak dzieci, które wbiegły na dorosłe boisko i cieszą się, że mogą pobiegać po prawdziwej murawie choć w połowie długości dostają zadyszki. Tutaj mamy kolejny dowód na to, że za naszą politykę zagraniczną powierzyliśmy dyletantom, by nie rzec kretynom, którzy zielonego pojęcia o niej nie mają ale wydaje im się, że są wielkimi graczami, z którymi wszyscy wokół będą się liczyć. Byłoby to śmieszne gdyby nie dotyczyło nas bezpośrednio, niestety wszystko wskazuje na to, że za kilka pochlebnych słów i parę chwil poklepywania po plecach nasi umiłowani przywódcy postanowili wejść w rolę irygatora do lewatywy i ulżyć kilku możnym tego świata.

Lord Palmerston, premier Wielkiej Brytanii w latach 1855 – 1858 powiedział kiedyś: „Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników, ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony”. Każdy premier i każdy prezydent powinien mieć te słowa wyryte w zwojach mózgowych z tą drobną różnicą, że zamiast Wielkiej Brytanii muszą one traktować o kraju, któremu przewodzi – w przypadku Donalda Tuska tym krajem jest Rzeczpospolita Polska. Pchanie się w afrykańską awanturę z islamistami nie służy polskim interesom, nie jest działaniem w ich ochronie ale przeciwko nim. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy żyjemy w Europie otwartych granic, które mogą przekraczać nie tylko ludzie uczciwi ale także terroryści i islamscy bandyci a polskie służby nie są przygotowane do przeciwdziałania zamachom.

Za chwile ktoś powie, że żaden islamski bojownik nie przyjedzie z Afryki by wysadzić się na Bazarze Różyckiego czy w innym ludnym miejscu stolicy. Oczywiście, że nie, tylko kto powiedział, że akurat z Afryki ma przyjeżdżać? Ogromna muzułmańska społeczność żyje we Francji, w Anglii, w graniczącej z nami przez Bałtyk Danii a wśród tych społeczności nie brakuje świrów gotowych gotowych czym prędzej przenieść się na łono Allaha i zanurzyć w objęciach rajskich hurys. Mieliśmy dotychczas wiele szczęścia, że przez udział w misjach afgańskiej i irackiej nie trafiliśmy na celownik bojowników w dynamitowych kamizelkach, jednak żadne szczęście nie trwa wiecznie a pamiętać trzeba, że islam bliskowschodni i islam afrykański to dwie całkowicie odmienne kultury, a nawet można by się pokusić o stwierdzenie, że dwie zupełnie różne religie.

Na koniec chciałbym zadać dwa pytania związane z interesem sensu stricto: po pierwsze, kto za tę wyprawę krajoznawczą zapłaci? Obawiam się, że my, obywatele Rzeczypospolitej i podatnicy. W razie jakiegoś nieszczęścia (tfu, na psa urok przez lewe ramię w stronę księżyca błyszczącego w nowiu) za państwowy pogrzeb też my zapłacimy i my zrzucimy się na ewentualne odszkodowanie dla rodziny. A po drugie: co my z tego będziemy mieli? Otóż nic nie będziemy mieli, chłopaki nieco lepiej zarobią i to wszystko, nawet na Legię Honorową liczyć nie mogą. Mówiąc krótko i wprost: po raz któryś robimy dobrze Francuzom a ci przy najbliższej nadarzającej się okazji wypną na nas swoje wypielęgnowane cztery litery. Tradycji musi się stać zadość.

P.S.: tak sobie pomyślałem... skoro Francja pod wodzą durnia Hollande'a staje się naszym ważnym sojusznikiem to my z najweselszego baraku w obozie niepostrzeżenie staliśmy się obozową izolatką dla psychicznie i nerwowo chorych...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (97)

Inne tematy w dziale Polityka