Alexander Degrejt Alexander Degrejt
1158
BLOG

Ksiądz (?) Sowa na tropie kraju, którego nie ma

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Ksiądz (?) Kazimierz Sowa pojechał po bandzie: „To jest wytwór fantazji posła Jaworskiego i jego kolegów. Jeśli ktoś uważa, że w Polsce mamy do czynienia z ogromną, niespotykaną walką z Kościołem, to żyje w kraju, którego nie ma” - powiedział na antenie radia ZET pytany o poselski zespół do walki z ateizacją, by zaraz potem bronić ministerialnej dotacji przeznaczonej na muzeum powstające przy Świątyni Opatrzności Bożej - „Ta dotacja jest przeznaczona na cel społecznie użyteczny. (...) Muzeum Historii Żydów Polskich, fantastyczna inicjatywa, 200 milionów. Muzeum II Wojny Światowej, 250 milionów. Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku - koło 100 milionów. Nie bądźmy hipokrytami.” Bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze...

Skoro w Polsce nikt nie walczy z Kościołem to komu kołkiem w zadku stoi dotacja na muzeum zarządzane przez Kurię? I do kogo ta rada „nie bądźmy hipokrytami”? Czy aby nie do siebie samego? Mainstreamowy kapelan robiący w mediach za eksperta od katolicyzmu powinien chyba znać doskonale swoich cywilnych kumpli, którzy nie odpuszczą żadnej okazji by dowalić Kościołowi i katolikom. Nie trzeba daleko szukać, dziś niezawodna „Wyborcza” podzieliła się ze swoimi czytelnikami wieścią radosną, że fundacja „Wolność od religii” (absolutnie nie ateistyczna, skądże znowu, kto tak sądzi żyje w kraju, którego nie ma...) wystosowała do premiera list z żądaniem, by ten doprowadził do usunięcia ze stołówki jednej z lubelskich szkół tablicy z zasadami dobrego wychowania, spośród których jedna - „pamiętam o modlitwie przed i po jedzeniu” - stanowi szczególnie bolesną garść soli w lewicowych oczach. Nawet się domyślam jakich argumentów użyłby ksiądz (?) Sowa by dowieść, że to nie jest żaden atak na Kościół: „Szkoła jako instytucja świecka nie może narzucać swoim podopiecznym żadnego światopoglądu, fundacja nie walczy z Kościołem ale z ortodoksyjnym fanatyzmem, ze źle pojmowanym katolicyzmem wpychającym się tam, gdzie nie powinien”. Ech, gdybyż jeszcze Kościół Rzymski uznał, że wcale nie trzeba wierzyć w Boga by być katolikiem, że przykazania to tylko sugestie a nie twarde zasady, że Biblia jest zbiem mitów nijak mających się do współczesności a modlitwę spokojnie można zastąpić medytacją albo zgoła pieśnią masową – o, to wtedy nawet ksiądz (?) Kazimierz Sowa gotów byłby bronić tej instytucji przed atakami (których przecież w ogóle nie ma) i żarliwie popierać jego nauki. No i jeszcze codzienną modlitwę brewiarzową należałoby zastąpić lekturą jedynie słusznej prasy...

Podobnie jak ze szkolną tablicą rzecz się ma z wiceministrem Królikowskim, który nie dość, że głośno przyznał się do swojego katolicyzmu to jeszcze ośmielił się przeprowadzić wywiad – rzekę z arcybiskupem Hoserem, wrogiem najgorszym postępowej lewicy. Nie ważne, że jest on (Królikowski) wybitnym prawnikiem, cóż z tego, że jest kompetentny i doskonale radzi sobie ze swoją robotą – liczy się jedynie fakt, że nie wyrzekł się on swojej wiary i swoich poglądów. Tutaj też zapewne ks. (?) Sowa stanąłby po stronie Andrzeja Halickiego twierdzącego, że Donald Tusk powinien czym prędzej zwolnić wiceszefa resortu sprawiedliwości tłumacząc ciemnemu ludkowi, że państwowy urzędnik nie może mieć poglądów bo służy wszystkim obywatelom a nie tylko jednej ich grupie. Oczywiście wobec Agnieszki Kozłowskiej – Rajewicz otwarcie głoszącej genderyzm czy wicemarszałek Sejmu i wojującej feministki Wandy Nowickiej żadnej krytycznej opinii nie zgłosi, one wszak katoliczkami nie są w żadnym wypadku, wręcz przeciwnie, gdyby mogły zdelegalizowałyby Kościół Rzymski w jednej chwili i bez mrugnięcia okiem penalizując przy okazji głoszenie jego nauki i zgodne z nią życie.

Nie jest też walką z Kościołem utrudnianie telewizji „Trwam” rozpoczęcie nadawania poprzez cyfrowy multiplex, mimo posiadanej koncesji i uiszczenia wszystkich należnych opłat. Nie jest nią wpychająca się wszędzie ideologia gender, zwana przez ignorantów nauką. Nie są nią co i rusz rozpoczynane medialne akcje doszukujące się pedofila w każdym księdzu. No i w żadnym wypadku nie mają niczego wspólnego z walką z Kościołem nagonki na księży, którzy ośmielili się wygłosić niepoprawne politycznie kazania – to przecież tylko sprzeciw wobec mieszania się w nie swoje sprawy i dbałość o przestrzeganie zasady rozdziału Kościoła od państwa. Oczywiście kiedy państwo próbuje wrąbać swoje łapska w kościelne interesy i ingerować w zapisy ksiąg parafialnych – jak choćby nakazując całkowite i trwałe usunięcie danych apostatów, nawet te potwierdzające, że przyjęli oni chrzest – to jest to całkowicie zasadne, słuszne, zbawienne, godne i sprawiedliwe – tutaj ani ksiądz (?) Sowa, ani żaden inny znawca katolicyzmu będący na garnuszku „Gazety Wyborczej” i zbliżonych do niej mediów problemu nie dostrzeże.

Czasem, w chwilach zwątpienia, zastanawiam się co ci wszyscy księża celebryci robią jeszcze w Kościele Rzymsko Katolickim, zmuszeni do wytrzymywania tak strasznej presji wywieranej przez zwierzchników (tych noszących sutanny) i ciemny lud? Czy nie byłoby im łatwiej gdyby założyli swój własny kult wzorowany na postępowych denominacjach protestanckich – z wyświęcaniem lesbijek na biskupów, tolerancją wszelkiego rodzaju zboczeń i absolutną dowolnością interpretacji boskich praw ograniczaną jedynie unijnymi dyrektywami i tęczowymi postulatami środowisk LGBTQ...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości