Alexander Degrejt Alexander Degrejt
371
BLOG

W uznaniu zasług towarzysza Kani

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 1

Stanisław Kania, były PeZetPeeRowski gensek i namiestnik Przywiślańskiego Kraju z ramienia Kremla został przez Sąd Najwyższy ostatecznie uniewinniony od zarzutu udziału w grupie przestępczej, która wprowadziła w Polsce stan wojenny. Po wyroku oskarżony nie krył swojej radości: „Nareszcie finał; nie pozostało nic innego jak Sąd Ostateczny” - powiedział. Cóż, przyznam, że mnie te słowa nieco zdziwiły, ale i ucieszyły – świadczą one mianowicie, że towarzysz sekretarz pojednał się z Panem Bogiem i nie czuje strachu przed „ostateczną instancją”, a to dla chrześcijanina powinno być najważniejsze. Jednak inna wypowiedź Kani stwierdzająca, że uniewinnienie jest uznaniem dla jego postawy w tamtych czasach stawia to pojednanie pod znakiem zapytania i sugeruje, że to nie „Solidarność” ale komunistyczni władcy byli moralnymi zwycięzcami grudnia '81...

Zobaczmy zatem jaka była postawa towarzysza sekretarza w roku '81:
„Beze mnie stan wojenny nie mógłby być wprowadzony” - powiedział Kania podczas procesu przed Sądem Apelacyjnym w czerwcu ubiegłego roku, przyznając tym samym, że w grupie przestępczej udział brał i stan wprowadzał. Uniewinnienie zatem nie było „uznaniem dla postawy” ale wręcz przeciwnie, stwierdzeniem, że był on nic nie znaczącym pionkiem, od którego nic nie zależało, a cała ta gadka o niemożliwości wprowadzenia stanu wojennego bez jego udziału to zwyczajna bufonada, w którą nikt nie wierzy. Czy postawa pionka i bufona jest godna uznania? Moim zdaniem nie bardzo, ale rozumiem, że system wartości komunisty jest inny niż mój a zbliżony raczej do tego prezentowanego po wojnie przez Niemców, którzy gremialnie nie mieli niczego wspólnego ze zbrodniami i jak jeden mąż grali w wojskowych orkiestrach albo kierowali ruchem. Jak to się ma do tego, że dokument z marca 1981 roku noszący znamienny tytuł „Myśl przewodnia wprowadzenia stanu wojennego...” jest sygnowany podpisem towarzysza Kani pojąć nie mogę, ale cóż, sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie – znaczy po stronie towarzyszy dogadanych z obecną władzą w Magdalence, gdzie przypieczętowano układ tradycyjnym toastem...

Swoją drogą słowa o uznaniu postawy wiele tłumaczą – na przykład wysokie emerytury eSBeków, luksusy w jakich żyje towarzysz generał Jaruzelski, pobłażliwe traktowanie Czesława Kiszczaka są właśnie wynikiem uznania ich postawy w tamtych trudnych czasach. I odwrotnie, głodowe jałmużny (bo emeryturami ich nazwać nie sposób) i wykluczenie przeciwników tamtego systemu świadczy o tym, że ich postawa godną uznania nie była. I wszystko staje się jasne, ludźmi honoru są Kiszczak z Jaruzelskim i Kanią objęci absolutną ochroną a ludzie walczący z reżimem tacy jak na przykład Adam Słomka to wichrzyciele usiłujący rozwalić ustalony porządek. O współczesnych bojowcach walczących o wolną i suwerenną Polskę nie wspomnę, toż wiadomo, że to bandycie atakujący bezdomnych w skłotach i podpalający tęczę.

Nic to, przynajmniej wiemy na czym stoimy – stan wojenny był OK, towarzysze byli OK, ZOMO było OK, eSBecja była OK... a ci, którym się to nie podoba działają na szkodę państwa. Swoją drogą wcale mnie to nie dziwi, toż przecież wystrzelanie robotników w grudniu roku siedemdziesiątego było tylko pobiciem ze skutkiem śmiertelnym, ot, władza nieco przesadziła, kto by się tym przejmował? Na pewno nie sądy „wolnej” Polski...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka