AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
3279
BLOG

Niewidzialny przyjaciel

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Kultura Obserwuj notkę 67

„Kochani ateiści! Nie dla was radość z narodzin Dzieciątka-Mesjasza. Nie dla was szczęśliwe rozwiązanie. Współczuję z wami jako jeden z was.” - napisał na swoim blogu Jan Hartman, a ja nie wiedziałem czy mam się puknąć w głowę czy też może roześmiać się serdecznie. Czytając wypociny pana profesora odniosłem wrażenie jakbym gadał z dzieckiem, które właśnie odkryło, że jego niewidzialny przyjaciel nie istnieje i marudziło, że nie ma się z kim bawić. Schizofrenia albo totalne zinfantylizowanie, nic innego. Ale to jeszcze nie jest najśmieszniejsze...

„Oni już zostali zbawieni. Im już odpuszczono grzechy, a my? Kto nam odpuści? Kto nas zbawi? Sami musimy dźwigać brzemiona i pośród tego świata wypełnić nadzieję i tu odnaleźć świętość. Tak, samiśmy sobie bogami. Ba, bogamiśmy dla naszych bliźnich, którzy nie w nas wierzą. Chodzimy jak ci niewidzialni mesjasze po tej świętującej ziemi i nikt nas nie rozpoznaje.” - pisze dalej profesor Hartman i ręce mi z wizgiem opadły na samą ziemię. Opadły, bo zobaczyłem ogrom pychy trawiącej wielkiego filozofa, pychy każącej pretensje do stwórcy kierować bo sam stwórcą być nie może. Jak dziecko, które już, teraz i tu chce być jak jego ojciec wielkie i potężne, ale jeszcze nie może, jeszcze musi podrosnąć, jeszcze musi wiedzę posiąść i rozumu nabyć.

Kpinę z profesora urządzam, a sam przecież jestem taki jak on: dziecko Boże, zbuntowane i na przekór Ojcu odmrażające sobie uszy. Ileż to razy focha strzelałem tylko dlatego, że nie dostałem tego czego żem chciał, ileż to razy zamiast pokornie prosić – żądałem. Bo mi się należy, bo przecież ja jestem ten jeden, wyjątkowy, wspaniały, a Bóg ma być jak ta dobra wróżka spełniająca życzenia. Podobny jestem do profesora Hartmana, identyczny niemal, choć on w moją wróżkę nie wierzy, a ja jestem pewien jej istnienia. Obaj grzeszymy tak samo, choć inaczej, obaj pychą Boga obrażamy. Dlatego chciałem życzyć w ten przedświąteczny dzień Panu profesorowi i wszystkim ateistom: błogosławionych świąt. Niech dobry Pan Bóg, który syna swojego posłał dla naszego zbawienia nie odwróci się od nas w chwili najważniejszej. Obyśmy byli jak te dzieci, które mimo zapewnień dorosłych nie tracą wiary w niewidzialnego przyjaciela. I niech On nie straci wiary w nas...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura