W sprawie Kobylański kontra Sikorski doczekaliśmy się w końcu werdyktu. Szef MSZ nie musi przepraszać byłego konsula honorowego RP w Urugwaju za określenie go "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy". Wyrok nie jest prawomocny, jednak sąd w uzasadnieniu wykazał bezsporny antysemityzm Kobylańskiego na podstawie jego wypowiedzi m.in. z Radia Maryja gdzie stwierdził iż "80% MSZ to Żydzi" czy "niech Bartoszewski będzie ministrem w Izraelu". Strona pozwana nie miała trudności ze znalezieniem właściwych cytatów, natomiast sprawa ma też historyczne podłoże. Sikorski mówił bowiem o podejrzeniach IPN co do domniemanego szmalcownictwa Kobylańskiego w czasie II Wojny Światowej. Tutaj należy być ostrożnym, bowiem IPN z powodów formalnych umorzył śledztwo w tej sprawie. Sąd jednak nie dopatrzył się przewinienia Sikorskiego tłumacząc tego typu wypowiedź prostym stwierdzeniem faktu odnośnie planów jakie miał Instytut. Po ogłoszeniu werdyktu grupa sympatyków Kobylańskiego zaczęła wznosić antysemickie uwagi odnośnie dziennikarzy, co myślę dobrze oddaje klimat tego sporu. Bo o cóż tutaj w gruncie rzeczy chodzi? Antysemityzm to nie jest jakaś głęboka ideologia opierająca się o fakty, w których Żydzi grają negatywną rolę. Antysemityzm to po prostu zbiór wyobrażeń różnych grup ludzi i pisałem o tym w osobnej notce kiedy wspominałem "polskich antysemitów" dzieląc ich na kategorie.
Radosław Sikorski nie kryje zadowolenia. Po ogłoszeniu wyroku napisał na twitterze: "Są jeszcze sądy w Warszawie. Oficjalnie: Jan Kobylański to antysemita i typ spod ciemnej gwiazdy".
O apelacji nic na razie nie wiadomo. Adwokat powoda nie stawił się w sądzie.
Inne tematy w dziale Polityka