Być może wypowiedź Lecha Wałęsy na temat homoseksualistów przeszłaby bez szczególnego echa, być może łatwiej byłoby go upchnąć do szafy z ciemniakami i wsteczniakami, gdyby ex-prezydenta nie kojarzono z Platformą Obywatelską, partią która skorzystała z autorytetu legendy Solidarności by bić w Kaczyńskich "na których Lechu się dobrze poznał". Wałęsa był więc idealny kiedy walił w Rydzyka i Kaczyńskiego, jadał obiadki z Wojciechem Jaruzelskim wzbudzając tym samym zachwyt postępowych. Wałęsie też wiele wybaczano, mało kto pamięta jego śmieszną wypowiedź, że Josef Ratzinger zostając papieżem powinien był przyjąć obywatelstwo polskie, bo większość Polaków to katolicy. Maryjny Wałęsa u boku "liberałów" z PO? Nie ma problemu. Ale Wałęsa to Wałęsa, zawsze jest sobą, niezależnie skąd wieją polityczne wiatry.
Ktoś powie, że to przez wrodzoną megalomanię Lecha, któremu stale się wydaje iż jest kimś wyjątkowym, ponad wszelakie układy polityczne i jako mąż stanu może mówić co chce. Stąd będzie on zawsze kłopotem dla mainstreamowych populistów i trzeba uważać w jakie ramy polityczne chce się go wtłaczać. Niestety tak się tym razem złożyło, że Wałęsa swoim wystąpieniem raz ośmieszył idee konserwatywne, dwa - ośmieszył idee liberalne mianując się na koniec liberałem, a tym oczywiście nigdy nie był. Wysyłając homosiów do tylnych ław poselskich, ba nawet poza parlament zrobił coś, czemu przyklasną może jacyś narodowi-socjaliści ale z pewnością nikt więcej. A nie musiał nawet na ten temat zabierać głosu.
Sondaże pokazują, iż mimo nachalnej homo - propagandy wychodzącej od tzw postępowych elit i mediów je reprezentujących, Polacy niezbyt dobrze wypowiadają się o samym homoseksualizmie. Według CBOSu aż 83% Polaków uważa homoseksualizm za odstępstwo od normy, 63% zaś, jest przeciwnych obnoszeniu się przez pary homo ze swoim stylem bycia. Co do związków partnerskich, lud zamieszkały nad Wisłą owszem w zdecydowanej większości popiera takie rozwiązanie, ale jedynie dla par heteroseksualnych, co jest śmiesznym skwitowaniem całej tej lewicowej prowokacji "ze związkami dla wszystkich". Dane mówią jasno, 85% Polaków związki partnerskie zaakceptuje, ale z tej puli tylko 33% poprze związki homo i choć to więcej niż było jeszcze 3 lata temu, forsowanie tego rozwiązania to klasyczny strzał w stopę postępowców.
A Lech Wałęsa? Swoim starym zwyczajem postanowił rozwiązać problem brzęczącej muchy przy użyciu młota. Potrzebne to było legendzie Solidarności? Teraz jego postępowy synalek musi się gęsto tłumaczyć, choć ja z kolei muszę przyznać że z obu są takie liberały jak z Rostowskiego dobry finansista.
Inne tematy w dziale Polityka