Tropienie agentów, szukanie obcych wpływów, smoleńskie spiski, to chleb powszedni każdego zaangażowanego "w sprawę" zwolennika PiSu. Są jeszcze mniej zaangażowani, ograniczający się do w sumie słusznej krytyki rządu Donalda Tuska i tutaj łatwo zawiązać nić porozumienia. Przynajmniej do czasu gdy trzeba przedyskutować alternatywę dla Platformy. Wtedy okazuje się, że PiS to PO z nieco innym odcieniem i priorytetami na wydawanie budżetowej kasy. Media specjalizujące się w krytykowaniu Kaczyńskiego, robią to jakoś bez przekonania, niby ta krytyka jest widoczna, ale PiS wciąż się zaprasza, pokazuje się sondaże korzystne dla PiSu, w końcu każda wielotysięczna demonstracja organizowana dla wyznawców prezesa, zaraz znajduje zainteresowanie TVN24 czy innego Polsat News. Prezes mógłby występować w mainstreamowych mediach z częstotliwością Palikota, albo i większą gdyby tylko chciał. Bo prezes to bezpieczny wentylek, taki kontrolowany szaleniec, który pokrzyczy o Smoleńsku - przykrywając ważne tematy - co przecież nie oszukujmy robił przez ponad 2 lata budząc się dopiero w momencie kiedy okazało się, iż bezrobocie gwałtownie rośnie, a gospodarka ostro pikuje w dół.
Nie przypominam sobie by przez ten cały okres, PiS zajmowało się ważnymi sprawami, tym co robiła Platforma w istotnych dla Polaków kwestiach. Przepraszam raz się zajęli, słynna akcja "nie dla 67", by protestować koło Solidarności kiedy ta sprzeciwiała się podniesieniu wieku emerytalnego. Natomiast nie da się ukryć, że był to świetnie zaplanowany ruch propagandowy, bowiem brat prezesa - Lech Kaczyński, mówił przecież już jako prezydent, iż wiek emerytalny trzeba podnieść. O co więc Jarosławowi chodziło? Po pierwsze nikt nie pamięta stanowiska PiSu sprzed lat, po drugie PiS nie przepuści okazji by zaatakować PO, ale skąd taka pompa i protesty? Odpowiedź jest prosta, warto posłużyć się autorytetem Solidarności, na którą prezes liczył i która miała mu przysporzyć dodatkowych punktów wyborczych. Podobnie jak to ciągłe podlizywanie się Tadeuszowi Rydzykowi, te wielotysięczne marsze w "obronie Trwam". A teraz pytanko. Na której z wielkich manifestacji o profilu narodowo-katolickim tudzież prawicowym, albo narodowo-lewicowym (czyli takim jaki prezentuje PiS) Kaczyńskiego nie było? Tak właśnie, Marsz Niepodległości, tam nie było prezesa bo prezes tam nie mógł nic ugrać.
Prezes dobrze wie gdzie są odpowiednie plecy by się na nie wdrapać i czy będą to plecy Piotra Dudy (ten jednak pokazał Kaczyńskiemu figę) czy będą to plecy Tadeusza Rydzyka, ten z kolei udziela wsparcia PiSowi warunkowo, Kaczyński ma mieć z tego polityczne profity. W przeciwieństwie do swojego zmarłego brata, Jarosław Kaczyński nie należy do ludzi odważnych i zawsze krzyczał tylko wtedy, kiedy było to bezpieczne, ale co więcej Kaczyński nie jest też człowiekiem, który ma ochotę krzyczeć bez celu jak wariat na puszczy, bo jego wrzaski muszą mieć konkretny wymiar medialny i przełożenie na sondaże. Wtedy prezes ma poczucie iż cała robota nie idzie na marne. Tak było podczas cyrku z technicznym premierem, gdzie wykorzystał w sposób niebywale cyniczny profesora Glińskiego, tak będzie przy każdej innej okazji, gdy tylko wyczuje szansę na zmianę trendu w sondażach. Póki co, ma prezes ograniczoną grupę wyznawców, gotowych uwierzyć w każdą bzdurę jaka uroi się w jego głowie, ale i gotowych uwierzyć w cały łańcuch spiskowych zdarzeń III RP, w całą skleconą na potrzeby polityczne maskaradę z agentami wpływu i innymi smoleńskimi demonami, by na końcu z tej układanki wyszło, że Jarosław Kaczyński to jedyna prawdziwa alternatywa, dla prawdziwego patrioty, prawdziwego katolika i tak dalej.
Ostatecznie wyznawcy Kaczyńskiego są w tak banalny sposób robieni w bambuko, że aż żal się robi tej "staroświeckiej inteligencji" która zawierzyła prezesowi, tych mniej puszystych, poczciwych moherów chcących kraju wartości, choć już z pewnością nie całej plejady ufających bezgranicznie, ba, klękających niczym przed bożkiem "Jarosław Polskę zbaw". Przyjmijcie do wiadomości moi drodzy, że jedyne wartości o jakie Kaczyński walczy to kasa dla jego partii (utrzymanie subwencji) oraz służby specjalne w rękach PiSu, by móc kontrolować wszystko i wszystkich, tak jak on, inteligent doktoryzowany na komunistach lubi najbardziej.
Inne tematy w dziale Polityka