Był sobie pewnego razu Śpiewak. Nazwijmy go Śpiewakiem, bo się akurat składa że miał takie nazwisko. Pan Śpiewak prowadził fundację z której środków literalnie fundował sobie zagraniczne wczasy i inne luksusy, żyjąc w ten sposób przez ładnych kilka lat. Kłopoty pana Śpiewaka zaczęły się w październiku ubiegłego roku, wtedy to prokuratura wszczęła śledztwo odnośnie nieprawidłowości finansowych fundacji, zaś konto fundacji na poczet długów zajął ZUS. Sam Śpiewak chyba nie zdawał sobie specjalnie z tego sprawy, albo lekceważył zaistniałą sytuację, gdyż tak przynajmniej wynika z jego wpisów na blogu, gdzie jeszcze na tydzień przed wybuchem afery, zajadał się kaczką po smoleńsku.
Kwestia o tyle ciekawa, że o fakcie okradania własnej fundacji wspomniał sam pan Śpiewak, a zaczął śpiewać tuż przed ujawnieniem przekrętu przez tygodnik Wprost, w połowie lutego bieżącego roku. Ale zaraz, dlaczego akurat luty? Cóż, cofnijmy się na chwilę do ostatnich dni stycznia, kiedy w Sejmie głosowane były związki partnerskie. Jak wiemy parlament głosami PiSu, SP, PSLu i części PO ustawę odrzucił. Po tym wydarzeniu, zbulwersowany Śpiewak zakomunikował na swoim blogu, że na PO więcej nie zagłosuje. Wpis nosił tytuł Żegnaj Platformo i może to zwykły przypadek, ale mam nieodparte wrażenie, iż żegnaj Platformo znaczyło w tym przypadku tyle co żegnaj luksusie. Bo jak zestawić przebieg zdarzeń, takie myśli nasuwają się same.
Czy pan Śpiewak okradał własną fundację od kilkunastu miesięcy? Ile trwał ten proceder zanim zainteresowała się nim prokuratura? Dlaczego nie wyszło to na jaw wcześniej, od biedy w listopadzie ubiegłego roku? Dlaczego wychodzi na jaw akuratnie wtedy, kiedy pan Śpiewak „żegna się” z partią rządzącą? Przypomnę, że ów jegomość skorzystał z programu Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, czyli pieniędzy podatnika i niespecjalnie się jakoś o tym głośno mówi. Ale napisał o zdarzeniu Super Ekspress, bo żyjemy w kraju, gdzie jedynie tandetne tabloidy wyciągają niewygodne fakty dla rządzących i nie dają żyć „uczciwemu” urzędnikowi jak pan bożek państwo przykazał.
Pan Śpiewak ma przechlapane albo nie ma. Wszystko zależy jak zostanie potraktowany w owym śledztwie. Zwróćcie jednak uwagę, że na tyle pozwala sobie państwo, na ile stado baranów daje zaufania politykom, którzy testują wyborcę na wytrzymałość wobec jawnego łajdactwa. Bo taka postawa społeczna rzutuje na całość państwa, nie tylko na polityków, także na sądy (casus zwolnienia z aresztu pani W jest tu idealnym przykładem).
Inne tematy w dziale Polityka