Komunizm, komuna, precz z komuną. Pierwszym człowiekiem który zdefiniował komunizm i określił jego ramy społeczno-prawne był Karol Marks. Pierwszym przywódcą który chciał wprowadzić ustrój komunistyczny w życie był Włodzimierz Lenin. Próbowali też inni po nim, nikomu się to nie udało ale socjalistyczne spustoszenie jakie owe próby wywołały w gospodarce (i nie tylko) nakłoniły sterroryzowane społeczeństwa do buntu. Tak zaczął się demontaż realnego socjalizmu, choć jego elementy przetrwały do dzisiaj, bowiem współcześni politycy uprawiają tę samą filozofię równościową jaką uprawiał Karol Marks. Jedyną różnicą jest to, że chcą ją wtłoczyć w realia rynkowe co udać się w żadnym razie nie może i się nie udaje.
Napisałem na wstępie o komunizmie żeby przypomnieć czym on de facto jest, a zagrożenie ze strony komunizmu to przede wszystkim podejście socjalistów do gospodarki. Ludzie którzy buntowali się przeciwko realnemu socjalizmowi robili to ze względu na puste półki w sklepach, na brak możliwości realizowania swoich ambicji i planów, gdyż tamten system nie dawał żadnych perspektyw. W tamtym systemie inżynier i dyrektor w jednym, jeździł małym fiatem i czuł że to luksus, bo nie musiał na niego czekać latami jak zwykły pracownik. Takie to były czasy. Warto więc prześledzić ćwierć wieku po upadku realnego socjalizmu wypowiedzi dzisiejszych "antykomunistów" czyli tych co dalej wołają precz z komuną i twierdzą że są jakąś alternatywą dla skorumpowanego układu postkomuny.
Co my tu mamy, przewodniczącego związku zawodowego "Solidarność" chcącego podniesienia płacy minimalnej czy ozusowania każdej umowy (co oznacza w praktyce zwiększenie bezrobocia), oraz lidera "jedynej prawicowej alternatywy dla Polski" jak mawia o swojej partii Jarosław Kaczyński, który na każdym spotkaniu z wyborcami chrzani niczym Lenin 100 lat temu. A ciemny lud krzyczy "przecz z komuną", dobrze ale jaką komuną? Czym jest według pisowskiego leminga owa komuna? Czym jest zatem prawica?
Komunizm stoi w opozycji do wolnego rynku, do kapitalizmu którym gardzi zarówno Piotr Duda jak i Jarosław Kaczyński. Rządy w oparciu o postulaty jakie obaj panowie zgłaszają, byłyby rządami cofającymi nas do okresu PRLu, ale wiemy doskonale że żaden z tych jegomości biorąc odpowiedzialność za kraj, nie wprowadzałby ich w życie. Zatem jeśli Kaczyński i Duda nie są komunistami, są zwykłymi mainstreamowymi graczami na scenie politycznej i ich rządy nie wyglądałyby inaczej niż rządy Donalda Tuska, z tym wyjątkiem że może zakazaliby in vitro.
Jeśli nie komunizm i nie prawica, to co jak nie mainstream? A jeśli mowa o alternatywie w oparciu o postulaty PiSu i Solidarności, to mamy do czynienia z komuną, najgłębszą, najbardziej zapyziałą komuną. Tyle że PiSowskie lemingi najwyraźniej komunizm kojarzą wyłącznie z Katyniem i Jaruzelskim. Pora przejrzeć na oczy i przestać się łapać na te głupie etykietki: tu PiS prawica, tam PO neoliberałowie. Co wy jesteście tegoroczna gimbaza zgadująca ile dni ma rok?
Inne tematy w dziale Polityka