Nie było trotylu - oświadczyła Naczelna Prokuratura Wojskowa, co jest ani niespodzianką ani sensacją, natomiast obserwując zachowanie Ireneusza Szeląga prezentującego tę oczywistość dziennikarzom, można było mieć wrażenie, że biedak cierpiał katusze, musząc samemu zmierzyć się z niewiarygodnym cymbalstwem "niezależnych", bo o cynizmie PiSu już nie wspominam.
Wyobraźcie sobie zwykłego prokuratora, wykształconego prawnika, który przyzwyczajony do rutyny i do oczywistości, nagle staje przed nie lada wyzwaniem, po tym jak pewien propagandzista śledczy postanawia opublikować tekst o trotylu na wraku Tupolewa. Dla przeciętnego Polaka (przynajmniej dla tego kto jeszcze śledzi Smoleńsk i cyrk z tym związany) idzie jasny i prosty komunikat. Rosjanie użyli trotylu do wysadzenia Polskiego samolotu z Lechem Kaczyńskim na pokładzie.
Ja podziwiam nerwy Szeląga i podziwiam spokój jaki mimo wszystko zachował w zderzeniu z idiotyzmem na skalę w naszym kraju dotąd niespotykaną. I nie wiem co jeszcze chciałbym dodać, ale oprócz fatalnych rządów Tuska, mamy do czynienia z fanatycznymi wyznawcami teorii smoleńskiego zamachu gotowymi uwierzyć w największą z możliwych bzdur, tworzonych na potrzeby polityczne cynika Kaczyńskiego. Tego Kaczyńskiego, który za niedługo będzie premierem.
Darzę co prawda pewną sympatią dociekliwych głosicieli różnych teorii budowanych jednakże na własnej nieufności i podejrzeniach niezwiązanych nijak z politycznymi sympatiami. Natomiast nieskazitelną pogardę czuję w kierunku głupków, którzy całkowicie bezinteresownie angażują się w PiSowski spektakl mający na celu udowodnienie jednej z najbardziej zmyślnych bzdur jakie wżyciu słyszałem.
I tym optymistycznym akcentem zamykamy rozdział pt trotyl, mam nadzieję raz na zawszę.
Inne tematy w dziale Polityka