Wybory w PiSie, Jarosław Kaczyński kontra Jarosław Kaczyński (wygrał Kaczyński socjalny sądząc po ostatnim flircie prezesa z Piotrem Dudą), konwencja Platformy, Gowin chce na szefa Obywatelskich, a później na premiera, czyli igrzyska polityczne trwają w najlepsze. Nie ma sensu odnosić się do popisów retorycznych poszczególnych premierów przyszłych jak i obecnych, bowiem Polska gospodarka jest w złej kondycji i nie pomoże jej ani Gowin, ani Kaczyński, a już z całą pewnością obaj nie mają realnych pomysłów mogących coś tutaj naprawić, mimo iż usilnie twierdzą że jest inaczej.
Pojawiają się Ruchy Narodowe, Republikańskie, wciąż ambicje polityczne ma Janusz Korwin - Mikke, ale nawet jeśli oni cokolwiek namieszają, to nie będą w stanie zmienić w znaczący sposób układu sił w parlamencie. Bo Polacy mają dość masochistyczne skłonności do wybierania stale tych samych szkodników, na których później permanentnie narzekają. Właściwie to nie chciałem pisać o prawdziwej alternatywie, bo prawdziwą alternatywą jest tylko wolny rynek czyli Nowa Prawica i żadne inne ugrupowanie, a JKM w najlepszym razie ociera się o próg wyborczy, więc powiedzmy sobie jasno: Realnej alternatywy brak, Polacy nie są gotowi na zmiany, wybiorą gnicie w zamian za pozory bezpieczeństwa i stabilności państwa.
Chciałbym jednak rozprawić się z tzw alternatywą prawicową w postaci PiSu. Oczywiście że nawet socjalista Kaczyński byłby lepszym premierem niż socjaldemokrata Tusk, ale nie chodzi tu o zabiegi kosmetyczne i przegłosowanie "prawdy o Smoleńsku", tylko odpowiedzialne gospodarowanie pieniędzmi podatnika, czego PiS, z Kaczyńskim czy bez nie gwarantuje. Dziwi mnie postawa zwolenników JarKacza, usilnie twierdzących, iż PiS to jedyna partia spoza układu i jedyna chcąca przerwać monopol postkomuny. Pomijając kto jest w PiSie i jakim doktoratem może pochwalić się szef tego ugrupowania, oraz co tak naprawdę go kręci (będziemy deliberowali nad odcieniami czerwonego?), pragnę zauważyć, że w grę nie wchodzi żaden układ, tu chodzi o Polskę. Po prostu.
Chodzi o miliony podatników, o przedsiębiorców, o pracowników, o konsumentów, o ludzi których życia Jarosław Kaczyński nie zna, nie zna ich problemów i nie wie - podobnie jak zresztą Tusk - co można zrobić by im ulżyć w codziennych zmaganiach z rzeczywistością. Jakkolwiek brzmi to banalnie, tak właśnie jest, a nie liczą się w ostateczności słowa, a czyny. Zatem nawet gdyby leninowską retorykę Kaczyńskiego pominąć wymownym milczeniem, prezes nie ma pomysłu. Albo inaczej, prezes proponuje zastąpić znienawidzony układ, swoim układem, różniącym się od tamtego układu jedynie tym, że jego ludzie zastępują ludzi Tuska.
Jeśli PiS nie chce prywatyzować, nie chce likwidować spółek skarbu państwa, to jaką macie gwarancję - wy, zwolennicy tej formacji - że nie będzie patologii, źle wydatkowanych pieniędzy i przekrętów? Wszyscy obiecują tanie państwo, przejrzyste przepisy i czego dusza zapragnie, a jak przychodzi co do czego mamy stale ten sam syf i socjalizm. Dlatego nie ma alternatywy dla Polaków w postaci PiS, PiS to jest owszem alternatywa dla zaufanych prezesa, bo teraz błąkają się gdzieś po biurach poselskich, a jak Kaczyński zostanie premierem, dostaną lepsze posadki, na co zresztą liczą. Czy doprawdy warto być frajerem i wspierać tych wszystkich polityków, którzy już Polską rządzili i pokazali co to znaczy nieudolność, korupcja, cynizm i zwykłe złodziejstwo?
Nie chcę się znęcać nad prezesem, bo nie on jest w tej chwili największym problemem, ale zastanówcie się nad tym. Zastąpcie słowo układ słowem państwo. To jest państwo, w takim modelu z wszystkimi wadami tego systemu. Nie będzie innego jak wygra którykolwiek z liderów największych partii.
Inne tematy w dziale Polityka