Nie jestem Warszawiakiem stąd w referendum nad odwołaniem Hanny Gronkiewicz - Waltz udziału nie wezmę, ale popieram inicjatywę obywatelską zmierzającą do usunięcia pani prezydent z urzędu. Nie chcę wpisywać się w retorykę PiSu, lewicy czy innych polityków chcących odwołania Walcowej, gdyż oni mają w tym własny interes, a mnie interes tej czy innej partii zupełnie nie obchodzi. Przedreferendalne bicie piany przez PiS ma udowodnić, iż ewentualny sukces przeciwników HGW będzie zarazem sukcesem Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli tak się stanie, w oczywisty sposób zyska PiS, jeśli natomiast niska frekwencja uratuje Walcową, wówczas PiS okaże się największym przegranym warszawskiej batalii.
Główne tytuły prasowe mają od dawna opracowaną narrację na taki wariant i modlą się o taki właśnie obrót sprawy. Godzina W, PiS wzywające lud na barykady plus nieudane referendum to idealny bat na Kaczyńskiego. Inna kwestia, że jeśli HGW faktycznie obroni stanowisko, Kaczyński będzie winien tego stanu rzeczy jak jasna cholera i nijak się nie będzie dało udowodnić, iż porażka referendalna nie miała z PiSem nic wspólnego. Dlatego ów miecz jest obosieczny o czym prezes doskonale wie, co prezes rozumie i prezes ma już autorską narrację na wypadek takiego nieszczęścia.
Oczywiście argumenty tych co sugerują Warszawiakom by ci pozostali w domach (moim zdaniem jest niedopuszczalne by jakikolwiek polityk wysuwał tego typu apele), ocierają się o absurd i to na dość żenującym poziomie. Absurdalne są też tłumaczenia Tomasza Nałęcza dlaczego nie weźmie udziału w referendum. Otóż Nałęcz na antenie radia ZET przy okazji wymiany uprzejmości z Adamem Hofmanem stwierdził: "Jak ja pójdę do tego referendum i oddam głos w obronie Hanny Gronkiewicz-Waltz, to mój głos się przyczyni do jej odwołania...Oni świetnie wiedzą, że mój głos im jest potrzebny do frekwencji. Niech pan nie rżnie głupa tutaj!".
Nie wiem kto tu rżnie większego głupa, ale wiem jedno. Nałęcz ma w nosie opinię mieszkańców stolicy na temat HGW. Tak bardzo jak ma w nosie, jak gardzi nimi, określił tym całkiem logicznym - choć niebywale cynicznym - wywodem. Hofman dostał piękny prezent więc rzucił pewnie " To pan rżnie głupa! Będzie was więcej, to ją obronicie". Nie jestem wielkim fanem demokracji, ale pamięć mnie chyba nie zawodzi do tego stopnia by nie kojarzyć kto za jakiego d***kratę się w Polsce uważa. I kto jakimi hasełkami wyciera sobie gębę przy okazji różnych połajanek medialnych.
Tomasz Nałęcz był jednym z "lewicowców starszo - średniego pokolenia" , którzy wyprowadzili w 1990 sztandar, co oznacza, że trzymał się gnijącej PZPR do samego jej końca. Myślę że zaczepianie się po urzędach ma już opanowane do perfekcji, a hasła o wolności, demokracji i inne slogany to przecież tylko papka dla naiwnych, a i dla ubogich duchem i ciałem, nie potrafiących wyczytać z ust partyjnego cwaniaczka prawdy o nim samym. Życzę Warszawiakom udanej niedzieli.
Inne tematy w dziale Polityka