Dzisiaj w Katowicach rozpoczął się VI Europejski Kongres Gospodarczy, czyli mądre (w cudzysłowie) głowy będą radzić o europejskiej gospodarce doprowadzonej przez tych geniuszy ekonomii do zastoju, a miejscami regresu. W dzisiejszym świecie to już nawet nie ma uczciwych socjalistów, tj. takich socjalistów jakim był Karol Marks. Ten pan wprost mówił, że podatek dochodowy (w ujęciu progresywnym) idealnie służy do zniszczenia kapitalizmu. Obecnych socjalistów na taką szczerość niestety nie stać.
Rozumiem co prawda, jeśli tłumaczą potrzebę istnienia podatku dochodowego, tym, że należy zwiększać wydatki socjalne, nie oglądając się na rozwój gospodarczy (choć taka praktyka nie przynosi zamierzonych skutków),ale bełkot w rodzaju: gospodarka rozwija się lepiej przy większych obciążeniach podatkowych, to już bezczelność dużego kalibru. Stwierdzenie, iż jest dokładnie na odwrót to podstawy ekonomii i nie sądzę bym musiał tutaj komuś tłumaczyć, a po lewicowych portalach w trosce o zdrowie psychiczne nie chodzę.
Nie tak dawno temu obejrzałem ciekawą debatę czterech konserwatystów, Janusza Korwin-Mikkego, Tadeusza Cymańskiego, Artura Zawiszy i jakiegoś pana z Prawicy RP, startującego w wyborach z listy PiSu. Jedynie JKM bronił wolnego rynku, reszta to oczywiście mniejsi bądź więksi socjaliści, ale nie chciałbym ich nadto krytykować, gdyż to była bardzo interesująca debata. Dotykała sedna sprawy i zaprezentowała obawy jakie trzech panów startujących ze Śląska ma odnośnie liberalizmu gospodarczego.
Rozumiem po części te obawy, natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć o co toczy się gra i jak ma wyglądać państwo oparte na wolnorynkowych zasadach. Socjaliści posiadają taki nawyk, iż każdą opozycyjną do ich poglądów koncepcję uznają za pomysł obozu przeciwnego na dążenie do raju na ziemi. Tym się różni liberał od socjalisty, że socjalista uważa, iż wszyscy mogą być szczęśliwi w doskonałym systemie opartym o sprawiedliwość społeczną, zaś liberał wcale nie twierdzi, iż wolny rynek to idealna recepta, która każdemu zrobi dobrze.
Liberał konserwatywny wierzy w ewentualne szczęście bez trudu i trosk po śmierci, na tym bowiem polega wiara (Apokalipsa 21,4), ale na ziemi za łatwo być nie może. Gdyby zresztą ci pobożni socjaliści czytali czasami Biblię, to wiedzieliby już z samego początku Księgi Rodzaju, że Adam miał w znoju uprawiać ziemię (w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie, Genesis 3, 17), a więc na tym z grubsza polega życie na ziemskim łez padole i przerobiły to pokolenia naszych przodków. Aż tu nagle ktoś stwierdził: bez pracy będą kołacze jak stworzę system oparty o redystrybucję dóbr. I efekty są jakie są, pan Cymański, niezwykle sympatyczny człowiek, nie rozumie, iż nie będzie lepiej w takim systemie, nie udoskonalą go, nie przebudują, bo już nie tacy próbowali.
Nie piszę teraz o skorumpowanych trutniach, a politykach autentycznie przejętych losem ubogich i chcących im jakoś ulżyć. Niestety, nie da się tego zrobić przy najlepszych chęciach. Trzeba się pogodzić z faktem, że na tej planecie zawsze będą ludzie biedni, ale w interesie tych biednych jest istnienie jakiejś klasy bogaczy, bo ci mogą zakładać instytucje pomocowe i udzielać się charytatywnie. Jak złupimy każdego, fakt będzie równość, wszyscy będziemy równie biedni. Dobrze byśmy się przez chwilę nad tym zastanowili.
Wolny rynek to nie jest jakiś potwór, to jedyne sprawiedliwe rozwiązanie gospodarcze. Wszystko inne kończy się jak Argentyna, Grecja, Hiszpania, tudzież Islandia. Te kraje zachodu, które jeszcze hołdują socjalizmowi, temu XX wiecznemu zabobonowi, albo wysysając soki z innych gospodarek (Niemcy), albo są zmuszane odchodzić od swojego ideału obniżając podatki (Szwecja), albo ciągną na bailoutach (wspomniane Grecja i Hiszpania). Nie wiem czy kiedyś nastąpi pełna liberalizacja,ale im więcej wolnego rynku tym lepiej, nie gorzej. A problemy zawsze będą, nie próbujmy wzorem Lenina, Stalina czy Hitlera budować raju na ziemi.
Inne tematy w dziale Polityka
