Alex_Disease Alex_Disease
2158
BLOG

25 lat permanentnych „sukcesów” IIIRP. Wizy, wojny, embarga

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 79

25 lat po przepoczwarzeniu się PRL w III RP, niektórzy mówią o sukcesie bo mamy demokrację, inni o porażce, wymieniając przy okazji kolejne rządy i ich zadłużanie kraju w stopniu większym niż czynił to Edward Gierek. Szczególnie ostatnia ekipa z Donaldem Tuskiem w roli sternika wiedzie w tym prym. Ale po co znów pisać te oczywistości? Niech za skalę „sukcesu” Polski robi tylko jedna wizyta Baracka Obamy. Wizyta jakże dobitnie przypominająca nam o mniej lub bardziej istotnych kwestiach.

Wiadomo że Obama nie przyleciał do Polski by świętować nasz rzekomy sukces transformacji, ani też nie chce się uczyć od Tuska tworzenia cudów, tudzież budować drugiej Irlandii za oceanem, choć irlandzkie pochodzenie posiada. Obama robi w Polsce jankeskie biznesy i stawiam dolary przeciw orzechom, że załatwi co chciał. Schodząc ze ścieżek absurdu o Tusku mentorze kenijskiego demokraty, spójrzmy na parę oczywistych faktów.

Prezydent Obama pojawił się w Polsce tylko dlatego, że Amerykanie prowadzą bardzo intensywną politykę w sprawie Ukrainy, mając w tym konkretny interes. To nie polskie interesy obchodzą Obamę, a interesy amerykańskich koncernów, które „zaopiekują” się ukraińskimi łupkami. O to w tym wszystkim chodzi. Oczywiście padnie parę górnolotnych stwierdzeń, nasze huraoptymistyczne władze jak zwykle z czołem przy ziemi obiecają wsparcie wszelakie, tradycyjnie nie uzyskując nic w zamian i tyle w ramach „świętowania” ćwierćwiecza przemian ustrojowych.

Niech o sukcesie Polski w ciągu ostatnich 25 lat świadczy choćby to, że wizy do USA zniesiono już u wszystkich naszych sąsiadów z UE, a my narażając się w Iraku czy w Afganistanie dalej musimy z upokorzeniem czekać na tak symboliczny akt dobrej woli. Bo przecież nie chodzi o same wizy, które większości Polaków latają koło dzwona, chodzi o symbolikę relacji ze Stanami Zjednoczonymi.

Tymczasem Obama ubije ukraiński biznes, a my wydurniając się z poparciem dla banderowców, zostaniemy z embargiem na polskie mięso i brakiem wdzięczności za cokolwiek. Ot miara naszego „sukcesu”. Taką pozycję ma Polska po niemal 25 latach od wyprowadzenia sztandaru jedynej słusznej partii i wnioski wyciągnijcie sami, bo nikt za nas tego nie zrobi. Jeśli sami nie zadbamy o nasze interesy, jeśli nie przestaniemy wiecznie uważać wszystkich wokół za braci, bez wzajemności zresztą, to dalej będą nami pomiatać wedle uznania, dzisiaj Obama, jutro jakiś jego następca.

Swoją drogą, polska polityka zagraniczna prowadzona jest w tak skandaliczny sposób, że zastawiam się czy nie należałoby postawić przed Trybunałem Stanu Radosława Sikorskiego, odpowiedzialnego za ten resort d***kraty.

PS. Może to polskie "dzień dobry" Obamy przełoży się choć na jedną wizę? Na przykład dla bohatera Bolesława, bo ten po zbesztaniu "kochających inaczej" ma ostatnio za oceanem szlaban na wykłady, i nie wiadomo nawet czy go tam bez protekcji kenijskiego brata wpuszczą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (79)

Inne tematy w dziale Polityka