Alex_Disease Alex_Disease
2052
BLOG

Grudzień Morawieckich. Co jest grane?

Alex_Disease Alex_Disease PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 86

Kończy się grudzień, jakże inny od tego sprzed roku. Wówczas totalna opozycja próbowała obalić rząd przez uniemożliwienie przegłosowania budżetu. Żadne konsekwencje wobec posłów uczestniczących w tej hucpie nie zostały wyciągnięte, wyborcy odpuścili PiSowi, sondaże szybowały mocno w górę i wydawało się, iż nic nie zakłóci sielanki. Po drodze zdarzyło się co prawda parę kontrowersyjnych ustaw, ale głównie dla wolnościowców, gdyż socjalny elektorat PiSu przyjął je bez większych zastrzeżeń (m.in. zakaz handlu w niedzielę). Kiedy wydawało się, że zakończymy rok w nastroju, który można opisać staropolskim "jak u Pana Boga za piecem" nastąpiła rzecz niespodziewana. Niespodziewana przynajmniej dla przeciętnego zwolennika Prawa i Sprawiedliwości. Mega popularna Beata Szydło została zastąpiona Mateuszem Morawieckim, człowiekiem mającym doświadczenie w jakże darzonej przez Polaków zaufaniem bankowości. Proszę wybaczyć tę drobną złośliwość, ale na pytanie co się takiego właściwie stało odpowiedź jest jedna. Stało się to, co się stać musiało i co zapewne było od dawna (a być może od samego początku rządów PiS) planowane. Tutaj nic nie jest przypadkowe, premiera niezależnie od notowań Beaty trzeba było wymienić. Kto za tym stoi to już pole do spekulacji dla domorosłych politologów, psychologów, czy fascynatów teorii spiskowych. Jedno jest pewne, ten nienaturalny politycznie ruch sugeruje, iż nie ma mowy o oglądaniu się na słupki, nie ma mowy o demokracji, jest mowa o jakimś konkrecie, za którym zapewne stoją duże pieniądze. A kto się w PiSie lepiej zna na pieniądzach niż Morawiecki?  

Wymiana premiera o dziwo nie zaszkodziła sondażowo PiSowi, co więcej, naiwność, niekiedy nawet doświadczonych komentatorów politycznych, że ci ufają Morawieckiemu mogła zdumiewać sceptyków. Ale tak się dzieje, kiedy miłość ślepą jest, a ten fenomen należy rozpatrywać dokładnie w tych kategoriach. Nie minęły trzy tygodnie, a ojciec Mateusza, Kornel - nie będący co prawda żadnym ministrem ani członkiem PiS -  dość frywolnie wypowiedział się o konieczności przyjęcia 7 tysięcy uchodźców zgodnie z zaleceniami UE. Że trzeba korytarze humanitarne budować i ten doskonale znany nam z poprzedniej epoki bełkot. Czy ojciec mówi to, czego syn powiedzieć nie może? Czy jest to testowanie Polaków na ewentualność ugięcia się przed naciskami Komisji Europejskiej? Jak dla mnie wypowiedź starego Morawieckiego w okresie świąteczno-noworocznym nie jest przypadkowa, to jest okres, w którym Polacy nie zawracają sobie głowy polityką. A przynajmniej taką nadzieję mają politycy, którzy wówczas mogą mówić i robić niepopularne rzeczy. Z tym, że Kornel Morawiecki to nie jest jakiś Palikot, co to nie wychodzi ze studia telewizyjnego i daje pięć wywiadów w tygodniu. Rzadko kiedy możemy usłyszeć Kornela, bo i funkcja jego jedynie reprezentacyjna, a to już prawie emeryt bez ambicji budowania jakiejkolwiek siły politycznej. Tymczasem, krótko po objęciu teki premiera przez jego syna, w okresie jak już wspomniałem noworocznym, udziela wywiadu. I mówi to co mówi, to nie jest oczywiście żaden plan polityczny, to jest jedynie coś, co daje do myślenia. 

Dlatego chciałbym wiedzieć, co jest grane? Jaką groźbę zastosowała Unia, że PiS przestało oglądać się na demokrację, a ojciec premiera RP sonduje nastroje Polaków? Rozumiem, że te sprawy są jakoś ze sobą powiązane. Póki co mamy do czynienia z chaotycznym tłumaczeniem się posłów PiS, że nie ma żadnej zmiany co do polityki w sprawie uchodźców i wszystko zostaje po staremu. Jednak chciałbym by ścisłe kierownictwo PiS, a najlepiej sam Jarosław Kaczyński powtórzył to, co mówił w Sejmie na temat polityki migracyjnej UE i to co powtarzała Beata Szydło. I to w prime time na TVP tak żeby i do komisarzy unijnych dotarło. Inaczej ciężko będzie przekonać Polaków, że tak naprawdę nic niepokojącego się nie dzieje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka