Debata na chłodno i krótko.

Debata wobec formy skazana na pozostanie jałową. Ale to powinien sobie zaliczyć na plus Komorowski. Gdyby nadać jej inną formę nie byłoby po nim co zbierać. To on był tym "wybuchowym", "napastliwym", mówił niejednokrotnie w czasie gdy mówił jeden ze spikerów w stutio, wchodził niemal w słowo Kaczyńskiemu. Gdyby debatę zorganizować w formule "pytania zadają sobie kandydaci" kandydat PO pogrążył by się dokumentnie. Sięgałby do haków, papierów i straszył IV RP; merytoryki - zero. Kaczyński wygrał tę debatę jeśli chodzi o spokój. To on był skoncentrowanym na teraźniejszości i przyszłości a nie na odgrzewaniu kotletów. Nie oczerniał PO a jedynie podkreślał zasługi (nawet jeśli dla niektórych to nie zasługi) PiS. Był spokojny i zdystansowany. W jednej chwili parsknąłem po prostu śmiechem kiedy kandydat PO czymś się zacietrzewił i pokazano plan ogólny. "Stary" Kaczyński spokojnie wówczasby posłał Komorowskiemu kontrwiązankę pytań lub tez, "nowy" stał i nic nie mówił pozwalając przeciwnikowi otwarcie jechać po bandzie. W pewnej chwili zbliżenie na Kaczyńskiego - on nawet nie walczył ze sobą, on się uśmiechał - mało z krzesła nie spadłem. 1:0 dla Kaczyńskiego

Wizerunek. Żona zwróciła uwagę, że na debatę telewizyjną nawet Komorowski sięgnął po czerwony krawat. To przydaje mówcy i jego słowom wagi i prestiżu. "Odpowiedzią" Kaczyńskiego była czerń. Dobre. Bardzo dobre.  W tym punkcie 1:1.

Trema - zwykle puszcza po pierwszych słowach. Kiedy już wpadniesz w swój tok rozumowania i przedstawiasz go innym niepostrzeżenie znika a Ty czujesz się świetnie i możesz mówić i kierować swoją wypowiedzią jak komfortową łodzią motorową po oceanie opinii. Widać było, że Komorowskiego trema nie opuściła, czyli nie wszedł on w swój tok myślenia i rozumowania - po prostu klepał wyuczony tekst, zatem cały czas musiał się kontrolować. Dowód - co najmniej jedna pomyłka z zamianą kolejności haseł - najpierw powinien powiedzieć "Nie ma wolności bez solidarności" a powiedział  "Nie ma solidarności bez wolności". Dowód drugi - zasychanie w gardle towarzyszące tremie - podkreślane przerwami na przełknięcie śliny. W naturalności - 1:0 dla Kaczyńskiego.

Merytoryka. Tu nie było czego się spodziewać. Wszystko zostało powiedziane już wcześniej. Tu tylko należało lepiej wypaść pod wszystkimi innymi względami. W tym punkcie 0:0.

Na koniec, już bez punktów, coś co mocno mnie zabolało. Komorowski powiedział, że rząd zrobił wszystko by wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej. Wszystko czyli nic Panie Marszałku. Rząd zrobił wszystko, żeby robić dokładnie NIC wobec tego co mógłby zrobić (a nie musiał) ale czego robic nawet nie chciał (?). Jeśli "nic" to "wszystko" to co kryje się za resztą słów kandydata PO ?

W mojej optyce, by nawiązać do postu Pana Skalskiego, Kaczyński wygrał 3:1. Chętnie podyskutuję nad tym co napisałem bo czuję się obiektywny w ocenie. Myślę , że jednak skupiłoby się to nie na dyskusji o kandydatach a na dyskusji o optykach i geometriach. Moja jest jak powyżej.