Allchemik Allchemik
425
BLOG

Czy internet to wehikuł wolności?

Allchemik Allchemik Technologie Obserwuj notkę 1

Prawda, parafrazując pewną sentencję, sama w sobie, jest tylko ciekawa. Nie ma żadnej wartości. Niemożliwe jest istnienie społeczeństwa weredyków. Zatem wszystko jest kwestią pewnego wartościowania, umowy. Internet dał możliwość szybkiego przepływu i powszechność dostępu do informacji a tym samym prawdy. Ma to swoje zalety ale i przeogromne, jak powinno wynikać wprost z pierwszego wersu, pułapki.  


Pułapka pierwsza.

Jeśli coś pokazano w PRL w telewizji to tak właśnie było. Dlaczego ? "Bo przecież w telewizji pokazali". Jeśli natomiast nie powiedzieli, to zasadniczo nie istniało. Informacje, zdarzenia, nawet wielkie katastrofy, były odpowiednio moderowane i filtrowane. Przez co pewne rzeczy, nie przenikając do opinii publicznej, nigdy w niej powszechnie nie zaistniały, a i kontestatorzy mogli pod wpływem zupełnej izolacji informacyjnej, również odstąpić od epatowania wiedzą i prawdą.

Dzisiaj większość pokolenia wychowanego w dobie internetu jeśli nie znajdzie potwierdzenia faktu w sieci gotowa jest stwierdzić, że takie zdarzenie nigdy nie miało miejsca. I to jest pułapka pierwsza. Jestem za tym by przeprowadzić eksperyment z jakąś klasą podstawówki na temat jakiegoś powszechnie znanego faktu. Niechby to i była bitwa pod Grunwaldem. Proponowałbym zadanie pytania czym była, dając klasie dostęp do zmoderowanej w odpowiedni sposób treści internetu. Wobec całego swojego przekonania i wiedzy zapewne większość uznałaby, że to motyw przewodni filmu Forda. Po jakimś czasie kilka nie przekonanych osób wobec "faktów" i zapewne ostracyzmu większości, jeśli nawet nie zwątpiłoby w posiadaną wiedzę, to przestało się do niej przyznawać. Tym bardziej, że "kogo dziś obchodzi bitwa pod Grunwaldem".


Ekstrapolacją pułapki pierwszej jest pułapka pierwsza A - wymazanie istnienia jednostki.

Jeśli dzisiaj jednostka istnieje dla innych i państwa pod postacią awatarów, peselów, nicków, nipów. Urząd A nie słucha dziś wyjaśnień, tylko mówi, że Iksińskiego nie ma w bazie i powinien to wyjaśnić w urzędzie B. Jeśli to co Igrekowski gromadzi jest elektronicznym zapisem i kawałkiem plastiku, a, do czego zmierzamy, jego inne dokonania, będą nie twardym dowodem, a tylko istnieć w "cloud computing", czy taka osoba po skasowaniu jej elektronicznego jestestwa nadal będzie istnieć ? Kim będzie ?


 

Pułapka druga - szybki przepływ niemoderowanej informacji.

Jak pokazują wydarzenia ostatnich dni to co jest zbawieniem może być i klątwą. Jeśli chodzi o organizowanie się młodych ludzi w Madrycie czy ruchy wyzwoleńcze państw Arabskich gotowi jesteśmy przyznać, że ta cecha internetu jest dobra i pożądana. Z drugiej strony mamy obecnie sprawę "hiszpańskich ogórków" - wynikłego, z rozpropagowania niepotwierdzonej informacji o pochodzeniu zakażeń, załamania na rynku nowalijek.

Jak i czy można zaradzić temu problemowi ? Myślę, że sprawa jest skomplikowana i w dobie dzisiejszej filozofii pojmowania internetu, niemożliwa do rozwiązania. Niegdyś chronił nas cykl wydawniczy prasy. W wypadku audycji radiowych na żywo stosuje się kilkusekundowe opóźnienie, dające nadawcy czas na zareagowanie, by w eter nie poszły na przykład niecenzuralne słowa sfrustrowanego słuchacza. Czy w wypadku internetu jest to możliwe ? Wydawać się może, że nie. Bez odpowiedniej umowy społecznej, a na taką nie ma szans za naszego życia, nie uda się wprowadzić żadnego podobnego ograniczenia. Niemniej nie wiem czy model chińskiego internetu już dziś nie przystaje dobrze do tej propozycji, spójnej zresztą z ich filozofią, wyrażoną klątwą "obyś żył w ciekawych czasach".

Nasza filozofia jest inna, stąd musimy po prostu edukować społeczeństwa. Niestety ludzie i media, którzy mają możliwość realizacji tego założenia przoduje w czymś zupełnie przeciwnym - społeczeństw ogłupianiu, kierując się zasadami "chleba i igrzysk" na zewnątrz oraz "dziel i rządź" wewnątrz.


 

Pułapka trzecia - zalew informacji, chaos, tworzenie fikcyjnego contentu.

Zaczytałem gdzieś, że w roku 2010 świat wytworzył tyle treści ile od początku istnienia świata do roku 2003. To oznacza tylko jedno - potężny natłok informacji. Istny informacyjny chaos. W większości co prawda informacji bezwartościowych ale te akurat nie mają znaczenia dla naszego dociekania. Problemem jest jak w tej zupie wybrać te rzeczywiście wartościowe. Gdzie mieć źródła informacji. Jak szeroko je analizować. Skąd czerpać konteksty do analizy. W tym natłoku łatwo jest, po pierwsze, ważne informacje, jeśli nie zostaną podchwycone, przeoczyć. Po drugie łatwo wygenerować sprzeczny z pierwotną informacją kontent i korzystając z odpowiednich narzędzi uczynić jego głos silniejszym niż głos pierwotny i prawdziwy. Weźmy taką dietę Ducana. Stosują ją teraz miliony ludzi na całym świecie. Z powodzeniem. Nawet czołowe celebrytki przyznają się do zrzucania fałdek tą metodą. Z dietą tą jest tylko jeden problem: nie trzeba nic kupować. Nic łykać, nic pić, niczego nie wcierać. Biorąc pod uwagę rozmiary rynku suplementów diety, który w samych tylko Stanach przekroczył w 2009 roku 26 mld dolarów (w Polsce w 2010 roku ok. 2 mld zł z czego ok. 120 mln. na preparaty, sensu stricte, wspomagające odchudzanie) należałoby się spodziewać reakcji. I rzeczywiście nic tak nie jest ostatnio modne w sieci, w wyżej wymienionym temacie, jak wypowiedzi kolejnych "specjalistów" krytykujących wspomnianą dietę.  


 

Zaraz za pułapką trzecią jest pułapka czwarta - nazwałbym ją "autorytety".

Dzisiaj możesz być bezrobotnym cieciem z Pcimia, który dzięki kilku, mniej lub bardziej celowym zabiegom, stanie się większym autorytetem niż rzecznik prasowy rządu. I tak, dzisiaj, więcej ludzi czyta wypociny jasia śmietany i antka emigranta, niż okólniki Tuska. Ludzie bardziej ufają aktorom przebranym za lekarzy niż naukowym publikacjom, od których zresztą stronią. Nie, nie specjalnie - po prostu o tych ostatnich nie wspomina się w najlepszym czasie antenowym. Dzisiejsze autorytety są w większości tworami jednowymiarowymi i plastikowymi. Ale w erze McDonaldyzacji informacji to właśnie takie autorytety idą jak świeże bułeczki. Nie żadni ludzie po przejściach, którzy musieli dokonywać wyborów i niejedno przeszli, ale właśnie najlepiej ludzie znikąd, bez historii i przyszłości, mający przesłanie wypisane na czole. W tym miejscu miałem obejść się bez przykładu ale jeden zaraz uformował mi się w tych zadanych ramkach - Jakub Wojewódzki.  


 

Pułapka piąta : kontrola.

To czego ty chcesz się dowiedzieć o świecie z internetu, internet dowie się o Tobie. "Spisane będą czyny i rozmowy." Internet jest kopalnią wiedzy o nas samych. Nie tylko poprzez ślady jakie w nim zostawiamy pod postacią komentarzy, zdjęć, e-maili, rozmów na czacie, filmów ale i przez samą tylko obecność. Ta wiedza o nas wykorzystywana jest dziś przez nadawców reklam do podsuwania nam pod nos reklam najwłaściwszych - ze względu na miejsce pobytu, na upodobania, na wiek dzieci, zamożność... Te same informacje są w rękach tych, którzy nie muszą nam dobrze życzyć. Tym samym służyć do kontroli całego naszego życia, gdyż coraz większa jego część znajduje już swój odpowiednik w sieci. Oby na końcu tej "wolności" nie okazało się, że najlepszym wyborem jaki został nam pozostawiony jest "świt zimowy. I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta".


 

Istnieje wiele innych pomniejszych pułapek, jak i mariaży wyżej wymienionych ze sobą nawzajem. Wszystko to co internet nam daje, rodzi, w tym samym źródle, lustrzane zagrożenia. Internet jest zatem narzędziem jak każde inne i jak każdym innym trzeba się nim umieć posługiwać. Jak każde inne może też być użyty w dobrej sprawie, jak i przez "ciemną stronę mocy". Najważniejsze jest by pamiętać, że nie jest on synonimem wolności, choć może ją przynieść, nie jest też synonimem "1984", choć jest doskonałym narzędziem do sprawowania kontroli. Bo tak jak nie możemy pozwolić sobie na absolutną prawdę tak i nie ma zupełnej wolności - wszyscy jesteśmy nie tylko śmiertelni, ale przede wszystkim uwarunkowani od siebie we wspólnocie, co najprościej opisał Tuwim w wierszu "Praca dla wszystkich". Dlatego w internecie upatrywałbym przede wszystkim nie wehikułu wolności a wspólnoty. O tym , że tak jest, niech zaświadczy przeogromna popularność serwisów społecznościowych. To one po pewnej ewolucji będą dyktować jak postrzegany będzie internet. A jakiej ewolucji się spodziewam ? Po zachłyśnięciu się wielkością, ucieczki w spokojne przystanie lokalnych społeczności i budowy zrębów społeczeństwa obywatelskiego na nowych zasadach, choć może to tylko powrót do przeszłości, do normalności. Szklane domy ? Możliwe - ale bardzo chcę w nie wierzyć.

 

Allchemik
O mnie Allchemik

www.gab.com                                         Live Your Life                                                                                                                        Przede wszystkim żyj a nie udawaj, że żyjesz.                                                                                              Żyj swoim życiem, nie życiem innych, znajdź własną drogę.                                                                     Celebruj życie i dostrzegaj je w innych, dobro zawsze wraca.                                                                       "Rewolucja byłaby najlepszym sposobem oczyszczenia stajni Augiasza w jakiej przyszło nam żyć. Jednak z racji tego, że to zadanie na dziś jest niewykonalne trzeba szukać sposobów na zmianę, możliwych do realizacji." - motto bloga od roku 2008. Zadanie okazało się wykonalne. Wolności i godności nikt nie może dać - ją trzeba sobie samemu wziąć. Nie ma większych niewolników od tych, co błędnie myślą, że są wolni Goethe Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości Dostojewski 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Technologie