Krótko i zwięźle. Czytając i oglądając komentarze mam wrażenie, że umyka bardzo ważny aspekt afery. Nie chodzi mi o jej uczestników, lecz tropicieli.
Są dwie osoby, którym za ich działania należy się największy szacunek. Pierwsza to Jacek Kapica, człowiek dzięki któremu można dziś odtworzyć historię zdarzeń i zbudować nierozerwalny łańcuch poszlak, nie znając nawet treści rozmów, przeprowadzanych przez panów o tych śmiesznych ksywkach. Takich urzędników potrzebuje nasz kraj - bez względu na partyjne konotacje, zrobił dokładnie to, co do niego należało.
Druga osoba to szef CBA, Mariusz Kamiński. Występuje on tu oczywiście jako reprezentant instytucji, która w wyniku profesjonalnego działania dostarczyła dowodów na korupcję (na dziś - przynajmniej mentalną) wysokich urzędników państwowych i partyjnych. CBA odświeżyło również wiedzę Polaków o charakterze polskiej polityki, wciąż uprawianej na cmentarzach, stacjach benzynowych, imprezach sportowych i w domu ministra. Ale Mariusz Kamiński występuje tutaj również jako obrońca prawdy i strażnik elementarnej uczciwości polityków. To jemu zawdzięczamy, że nie ograniczył się do poinformowania o aferze premiera i ministra sprawiedliwości. W przeciwnym wypadku Prokurator Generalny, minister Czuma, zapewne zamknąłby akta obciążające NIEWINNYCH w najgłebszym archiwum.
Panowie Kapica i Kamiński zasłużyli na wysokie odznaczenia państwowe. Za uczciwość i bezkompromisowe dążenie do prawdy, gdy Tuskowa rzeczywistość po pięciu dniach afery nadal tonie w obłudzie i sondażach.
A teraz niech się każdy zastanowi, co by było, gdyby tych dwóch nie było.
Może już wkrótce?
PS Tak, dziś za uczciwość trzeba dawać ordery.