Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
43
BLOG

Smutno mi Panie!

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 0
Jestem niewierzący. Nie chodzę do kościoła, ale sprawy Kościoła uważam za ważne dla Polski z przyczyn oczywistych.

Postanowiłem napisać to, co teraz piszę bez wcześniejszego czytania opinii innych salonowiczów, żeby się nie sugerować. Przeczytałem list biskupów i reaguję.

Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to stwierdzenie, że gdybyśmy wszyscy postąpili tak, jak życzą sobie tego biskupi, to byśmy mieli dzisiaj współpracownika SB jako Metropolitę Warszawskiego. Ot tak, zwyczajnie.

Być może biskupom wydaje się, że tutaj liczy się tylko spowiedź i pokuta, którą abp. Wielgus być może odbył już dawno (bo tak można by rozumieć ten list), ale oczywiście mylą się - poza sprawiedliwością bożą jest jeszcze sprawiedliwość ludzka, a podstawowe poczucie przyzwoitości zabrania dopuszczenia człowieka, który się TAK splamił do pełnienia jakichkolwiek oficjalnych funkcji i bycia reprezentantem wspólnoty wiernych.

Mam wrażenie, że jakoś biskupi o tym zapomnieli. Albo nie chcieli pamiętać.

Dziwne rzeczy dzieją się w Kościele polskim. Dziwne i przerażające. Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec, że jeszcze różne dziwne rzeczy powyłażą i robi mi się jakoś strasznie smutno! Tak zwyczajnie smutno.

W latach 1979-1982 zajmowałem się różnymi działaniami skierowanymi przeciwko ówczesnej władzy socjalistycznej. Jakoś tak chęci do działania dodawała myśl, że nie jesteśmy sami, że stoi jednak za nami wielka Instytucja, nawet jeśli się było niewierzącym. Ponure jest to, co się czyta w takim liście, jak ten list biskupów gdy człowiek sobie przypomina z jaką ufnością wówczas rozmawiało się z księżmi. Chyba nikomu wtedy do głowy nie przyszło, że którykolwiek ksiądz może być ubolem.

A dziś dowiadujemy się, że to nie tak, że ktoś kogoś zaszczuwa tutaj, że choć Jezus mówił "tak-tak, nie-nie", to biskupi wolą jednak "tak, ale" i "nie, choć może troszkę".

Przez chwilę przemknęła przez media wiadomość, że bp. Dąbrowski był TW. Spędziłem z Nim kilka godzin w 1976 roku, kiedy wspaniale opowiadał o różnych historiach z całego świata i w mojej obecności przygwoździł i zmusił do rejterady dwóch Świadków Jehowy. Jakoś tak mi łyso teraz, gdy dowiaduję się, że nie był tym, za kogo go wówczas brałem, a właściwie że był kimś jeszcze...

Tak jak powiedziałem - przykro mi się jakoś robi i myślę sobie, że Marks, Engels, Lenin i Stalin, Dzierżyński, Beria, Berman, Zambrowski muszą się w grobach ze śmiechu turlać. Najgorsze, że niektórzy wcale nie w grobach, tylko na żywo się turlać mogą! I zapewne się turlają!
 
A co do kanarów, to nadal twierdzę, że nie istnieją.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka