AmeliaPustak AmeliaPustak
569
BLOG

Botoks z cebuli czyli jednostka próżności

AmeliaPustak AmeliaPustak Rozmaitości Obserwuj notkę 45

   Chciałam trochę geniuszu, jak ja go pragnęłam, nawet na swoim opiniotwórczym blogu zbierałam pytania do ministra i dziennikarza ale nigdy nie obiecałam, że na nie odpowiedzą chłe chłe. Otrzeć się o sławę dotknąć jej żeby ktoś wreszcie wypełnił ten mój wydrążony mózg Pustaka… Żeby poczuć wielki świat… Bo tak na dobrą sprawę poza klikaniem i kopiowaniem ja nic nie umiem, jak to na Pustaka przystało. Poza tym najwyżej umiem jednozdaniowe zdania tworzyć chłe chłe, bo w głowie mam lodowisko – płaściutko że aż chcieli mi zaproponować żebym za wzorzec płaskości robiła.
Sztokholmska Królewska Akademia Nauk napisała do mnie ostatnio takiego maila (zamieszczam tłumaczenie dzięki mojej przyjaciółce bo ja angielski bardzo dobrze znam ale takich słów jak “zmywak”, “zlew”, “picie” i “kac” itp. oni nie używali więc wysiadłam… chłe chłe)

Droga Amelio Pustak nasz Pustaczku kochany;

Międzynarodowa Unia Fizyki Czystej i Stosowanej od dłuższego czasu zainteresowana jest twoim opiniotwórczym blogiem. Szukaliśmy kilkanaście lat wzorca do nowej jednostki jaką chcemy wprowadzić. Jak zapewne ci nie wiadomo, w tej chwili jedynie kilogram jest jednostką opartą o artefakt. Mimo tego, że na pewno nie wiesz co to znaczy artefakt, chcemy cię poinformować że postanowiliśmy wprowadzić jednostkę próżności i twój mózg a dokładnie jego płaskość miałaby być właśnie wzorcem. Jeden Pustak (oznaczenie 1 PU) oznaczałby idealną płaskość obu półkul, choć tutaj ta nazwa niezbyt pasuje, mózgowych czyli wyślizgane, że wiatr hula. Coś jak na lodowisku, choć o wiele lepiej. Po prostu wymiar fraktalny mózgu równy 2, o ile wiesz co znaczy wymiar i fraktal. W każdym razie reasumując proponujemy Ci dożywotnie stypendium w zamian za mózg, który umieścimy w formalinie i w ten sposób stanie się absolutnym wzorcem, i jak wzorzec kilograma spocznie w Sevres pod Paryżem. Mamy nadzieję że się zgodzisz, i poważnie przemyślisz naszą propozycję, bo stypendium jest znaczne i pozwoli ci żyć w dostatku.

No i wprawili mnie w dylemat. Ugotowałam ja sobie obiadek – świńskie nóżki z cukrem, zrobiłam nawet zdjęcia, które po jednodniowej walce udało mi się za pomocą znajomych umieścić na moim opiniotwórczym blogu, i starałam się coś im odpowiedzieć. Niestety, list pozostawiłam bez odpowiedzi, ale zrobiło mi się zwyczajnie smutno, że mam tak płasko. I od tego dnia postanowiłam pofałdować sobie.

Pytanie czym i jak? Ale od czego ma się przyjaciół – zadzwoniłam do Franka, domorosłego lekarza domowego weterynarza, co to ma swój gabinet w piwnicy i Franek zaprosił mnie natychmiast do siebie. Bez owijania w bawełnę powiedział, że on o problemie wie, bo w końcu zna mnie dobrze, i zaproponował zabieg z obszaru chirurgii kosmetycznej. Wiem coś na ten temat powiedział, wskazując dłonią złote ramki na ścianie a w nich pod szybą piękny, ręcznie wypisywany dyplom z kursu chirurgii kosmetycznej dla psów. Zdał egzamin z wyróżnieniem, co zresztą napisali – „Nikt jeszcze w historii naszej Akademii Chirurgii Zwierzęcej nie dokonał tak pięknej transformacji Ratlerka w Doga Błękitnego za pomocą imadła, płynu na popęd dla ogierów i słomki do napojów. W dowód uznania wręczamy Panu ten oto dyplom.”

Już miałam zapytać Franka o szczegóły tego sukcesu, kiedy on jak w transie zaczął omawiać szczegóły mojego zabiegu. Za pomocą piły tarczowej, która akuratnio bezpańsko stoi w suszarni naszego bloku, po stolarzu Zenku, co to właśnie od dwunastu lat jest na gigancie, Franek dokona trepanacji mojej czaszki. Ponieważ mój mózg jest beznadziejnie płaski Franek amputuje mi prawy półdupek. Wstrzyknie mi pod jego skórę botoks. Jednak Franka nie stać na zakup oryginalnego botoksu i tutaj posłuży się jego wersją unowocześnioną, czyli nie jadem kiełbasianym a cebulowym. Zalety tego rozwiązania są takie, że po pierwsze, jest ekologicznie, po drugie podobno w opinii Franka cebula chociaż bardziej śmierdzi to jej jad jest mniej toksyczny niż jad kiełbasiany a po trzecie cebuli w piwnicy od groma, gorzej z kiełbasą. I cały urok tego rozwiązania polega na późniejszym przyczepieniu owego półdupka do płaskiego mózgu. Półdupek z powstrzykiwanym miejscowo analogiem botoksu pofałduje się i zostanie przyklejony do mózgu, płaskiego jak lodowisko. W tym celu, aby zachować pełną biokompatybilność Franek nie zastosuje swojej ukochanej kropelki, tylko klej z mączki ziemniaczanej, bo wiadomo: ja piję a bimberek z ziemniaków, to coś, co z moim organizmem jest w pełni zasymilowane chłe chłe.

Franek uśpił mnie za pomocą szybkiego uderzenia łopatą (tzw, szypą do śniegu) w łeb i nic nie pamiętam. Kiedy się obudziłam zobaczyłam tylko Franka w masce pochylającego się nade mną. Usiadłam na stole operacyjnym, który Franek samoczynnie wykonał w garażu ze starej lady z mięsnego, ale poczułam się dziwnie. Po pierwsze było jakoś płasko. Jakoś tak za płasko. Okazało się że nie mam obu półdupków! Mało tego w buzi czułam samą cebulę i byłam jakaś taka jakby na fazie.
Okazało się, że Franek poszedł na całość i postanowił zrobić przeszczep obu półkul mózgu. Niestety ponieważ botoks z cebuli nie fałdował, Franek wszył mi całe co pomniejsze główki. Fałdy i owszem były nawet ładne, no i klej z mączki ziemniaczanej związał nie powiem, ale już po kilku godzinach cebula zaczęła fermentować. Owszem uczucie nawet miłe ale inteligencji za grosz nie przybyło. Dodatkowo ten konował zniszczył wzorzec płaskości intelektualnej! Mój mózg…

I co ja teraz odpisze Sztokholmskiej Akademii ? No co?

A to mój mózg – zdjęcie wykonał Franek tomografem własnej produkcji z radia Pabieda i wuwuzeli.

A morał z tej historii jest następujący: Nie pomoże cebula jak we łbie płasko – czego i wam nie życzę chłe chłe.

 

 

o mnie: prowadzę osobiście bloga: http://sramelia666.wordpress.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Rozmaitości