chips chips
1280
BLOG

Świat potrzebuje ofiar ?.

chips chips Polityka Obserwuj notkę 9

Kiedy milkną już światła blokowisk, a tylko w nielicznych oknach, tli się jeszcze coś na kształt półmroku, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można zgadywać, iż za ich zasłonami siedzą z wzrokiem wlepionym w ekrany monitorów łowcy sensacji. Jedna ręka oparta na klawiaturze, w dłoni drugiej kółko myszki. Przewijane niecierpliwym ruchem okna internetowych portali. Zderzenie dwóch pociągów. Szkoda. Nikt nie zginął – więc nawet niema co czytać komentarzy. O! – ruscy mają zamieszkać w Bristolu, ale to trzeba będzie poczekać do dziesiątego. Może będzie jakaś rozróba. Kiedy zaś kolejno odwiedzane strony zaczynają  wiać nudą, to najlepszy moment aby wejść właśnie na blogi.

I tutaj, musiałbym zacząć ściemniać gdybym miał pisać o czymś innym niż zdarzyło się wczoraj. No nie. Wczoraj – było jedynie wylaniem z siebie goryczy rozczarowania, że oto moja skromna osoba pozwoliła sobie nie uczynić zadość bolszewickiemu poczuciu humoru pewnej niemłodej już damy łaknącej jak kania dżdżu sensacji. A tu nic!. Pełne rozczarowanie. Pozwoliłem sobie bowiem nie umrzeć za sprawę i… klops! – a raczej ups…! Nie będzie o czym napisać.

No nie będzie. Nie jestem tylko pewien, czy z poczuciem winy wbitym mi w głowę uprzejmością rzeczonej powinienem zacząć bić się co rychlej w piersi i błagać o wybaczenie, czy też nie bacząc na niewątpliwie opłakane skutki utarczki - dać się sprowadzić do poziomu idioty aby w nim – oddając pola doświadczeniu agresorki stać się błaznem o wiele większym aniżeli  można by to sobie wyobrazić. Ta rozterka pozostanie zapewne we mnie czas jakiś, mam jednak wiarę że niedługi.

Jednego co prawda jestem tylko nazwiska (choć imion mam dwoje) – cóż, nie dane mi było urodzić się kobietą, ale żebym z tak prozaicznego powodu nie mógł występować pod nickiem ? – nie rozumie, podobnie zresztą jak rzeczy wielu innych.

Nie rozumie na przykład powodu, dla którego miałbym na swoje barki brać ciężaru, którego i tak bym nie pokonał – zaś skutki, były by o wiele bardziej opłakane niż są obecnie. Tu i teraz,  aby to wszystkim uzmysłowić, ułożę hipotetyczny scenariusz wydarzeń:

Budzę się po napadzie, biorę do ręki telefon, wstukuję 777 i…

- dyżurny (coś tam) słucham

- chciałem zgłosić napad z kradzieżą

(chwila konsternacji po czym głos pyta)

- a nie mógł by pan przyjechać do nas?

- nie. Nie mogę (mam zespół stopy cukrzycowej)

- to proszę czekać. Przyjedzie ekipa.

(niedługo to trwa, w końcu dzwonek do drzwi, zapraszam do środka i zaczyna się rozmowa)

- więc proszę opowiedzieć od początku. Jak to się stało.

- nie wiem (odpowiadam). Zadzwonił dzwonek do drzwi, otwieram – patrzę – niema nikogo. Wychodzę przed próg aby się rozglądnąć, widzę kobietę, i to ostatni obraz jaki zapamiętałem.

- no, a co było potem?

- nic. Ocknąłem się i zadzwoniłem do was.

- może pan opisać tą kobietę?

- niewiele pamiętam. Średniego wzrostu, niebyło czasu aby się bardziej przyjrzeć.

- co zginęło z mieszkania?

- dwa komputery. Jeden laptop i jeden blaszak.

- i nic więcej?

- pudełko z płytami DVD.

- dobrze… - proszę mi teraz opisać te komputery

(tutaj pominę opis, bo w sumie nic ciekawego. Laptop Acer, blaszak – składak)

 - ma pan jakieś rachunki, faktury – coś, gdzie zapisany jest numer seryjny komputera?, wie pan, żebyśmy mogli dokonać później identyfikacji?

- nie mam. Laptopa kupiłem na giełdzie. Bez papierów. Blaszaka sam składałem.

- a te płyty DVD? – co na nich było?

- setki zdjęć i publikacji dotyczących Smoleńska.

(i od tego momentu mogły by się zacząć jaja których skutek jest trudny do przewidzenia. Panikuję więc i mówię)

- takie tam. Zdjęcia z wakacji, wie pan.

- a może jakieś dziewczynki (pyta z szelmowskim uśmieszkiem oficer)

 

Jaki mógł by być dalszy przebieg wydarzeń?

Pewnie typowy, a jego kwintesencją umorzenie postępowania itd. Kradzione komputery z reguły pojawiają się na giełdach w postaci części zamiennych.

Przykro mi że Was rozczarowałem, ale tak właśnie przebiegł ów feralny dzień. Zero sensacji. Nikt mnie nie zabił – i zapewne nawet nie próbował, bo gdyby chciał, pewnie nie czytalibyście tych słów.

Nauczony smutnym doświadczeniem (kiedyś zgłosiłem kradzież radia z samochodu) nie zawiadomiłem „organów”.

Popełniłem przestępstwo? – może.

Czy mam pretensje do wspomnianej damy że ujawniła moje nazwisko?

Trudno to nazwać pretensją, jeżeli od dawna pośrednio ujawniałem adres mojego drugiego bloga poprzez lokowanie na nim zdjęć publikowanych później na salonie. Uznaję więc ten fakt – osobliwym rodzajem chamstwa. W dalszym jednak ciągu będę się podpisywał jako chips. Po prostu – taki mam kaprys na salonie24.

Wolno mi?

I na koniec, - tak żeby nikt już więcej nie musiał szukać mojej skromnej  osoby (nie ma mnie w wiki) podaję swoje adresy:

http://amg.hostit.pl

http://amg.hostit.pl/cps

http://www.flickr.com/photos/adamgrudzinski

http://www.facebook.com/adamgrudzinski6

 

 

chips
O mnie chips

Mężczyzna, 56 lat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka