Jedna z ciekawszych dyscyplin olimpijski jest 3000 metrow lyzwiarzy i lyzwiarek. Panie osiagaja wyniki okolo 7 minut. Nie za szybko, nie za dlugo.
Final lyzwiarek byl dzisiaj w poludnie. 12 najlepszych tego swiata.
Rozpoczelo sie ciekawie, juz w pierwszej parze piekna Holenderka Annouk van der Weijden pobiegla 6:54 minuty i mogla zasiasc na trybunie i raczej spokojnie oczekiwac medalu. Grozne byly tylko dwie ostatnie pary. Claudia Pechstein i Czeszka Sablikowa.
Pierwszy cien na twarzy Holenderki na trybunie pojawil sie, kiedy jej kolezanka, mlodziutka Esmee Visser pobiegla 6:50. Ok. Wygra jak zawsze Sablikova, bedzie brazowy medal.
W parze Pechstein stalo sie to, co fachowcy juz oczekiwali. Po swietnym starcie Pechstein i wspolbiegnaca Kanadyjka swietnie wystartowaly, ale od polowy dystansu zaczynalo brakowac pary. Kanadyjka 7 minut, Niemka 7:05.
Ostatnia para Sablikova i slabsza Voronina niestety pobiegla jak oczekiwano. Sablikowa stracila do Visser 1,6 sekundy, Rosjanka niecale 4 sekundy, ale byla lepsza o 0,19 sekundy od van der Weijden. Ta ostatnia z jej genialnym czasem dostala tylko medal drewniany.
Po co to pisze?
Ano dlatego, ze Claudia Pechstein ma lat 45 (slownie: czterdziesci piec!) i byl to jej ostatni start. Od roku 1992 zdobywala na wszystkich olimpiadach jakies medale. Tu zakwalifikowala sie do finalu, na 12 zawodniczek zajela 8. miejsce. Czapka z glowy!
(https://www.sportschau.de/olympia/sportarten/eisschnelllauf/dreitausend-pechstein-100.html)
I jeszcze jedno: najwidoczniej minely czasy lyzwiarek, ktore maja uda jak pnie debu. Visser, lat 22, pierwszy wielki wystep, to chudzinka. Sablikova w ogole wyglada jak skoczek narciarski - skóra i kosc.
Cos sie stalo w lyzwiarstwie, ze juz nie trzeba miesni w udach, a raczej powietrza w plucach. Byc moze wynaleziono jakis nowy doping.
Trwaja kwalifikacje na duzej skoczni. Nie zalapal sie Gregor Schlierenzauer, tez koniec wielkiej kariery. Zalapal sie dobrym skokiem Simon Amman, kolejny rencista.
(700) 850 555