B-klasa. Mecz dwóch latarnikow czerwonych. Germania Lich-Steinstraß - SSV Körrenzig. Po pieciu meczach my zero punktow, przeciwnik od kogos wymeczyl 3 punkty. Stosunek bramek u obu negatywnie dwucyfrowy po 4 meczach. Prognozy w pilkarskim totku: 11 glosow na naszych, 2 na przeciwnikow, nikt na remis.
Mial byc saznisty deszcz, ale poki co nic. Pierwsza polowa. Chlopaki sie mecza. W 42. minucie pada bramka dla przeciwnika.
Do przerwy 0:1 pamietam ze szkoly. Skonczy sie 2:1. Paragon, Mandzaro, Perelka.
Druga polowa. Idzie jeszcze gorzej. Przeciwnik dostaje czerwona. Mysle, teraz sie zacznie. O malo co nie 0:2.
W 89. minucie rzut wolny prawie z polowy boiska. Sergej jak rabnal, to trafil w rog bramki 1:1.
Gwizdek. Koniec meczu. Pierwszy punkt w B-klasie i czwarta bramka. Chlopaki ze spiewem schodza z boiska.
Chlodno, wiec sie szybko przebieraja i siadaja do grilla. Podlaczam sie do kapitana i mowie: Chlopie, przez reforme klas tylko polowa druzyn zostanie w B-klasie, a polowa spadnie. Teraz macie 1 punkt, brakuje wam jakies 40, jak chcecie sobie zapewnic pobyt w B-klasie?! On na to, "widzisz, pilka nozna w nizszych klasach to jest taki sport, ze... a propos, napijesz sie piwka?". Zara, mowie, ale najpierw powiedz, jak te punkty. On na to "To zrobimy tak... kielbaski bys nie chcial, za te piekne fotki oczywista dostaniesz gratis". OK, mowie, ale tabelka, po co byl ten awans z C-klasy? On na to: "Wiesz ten awans... a moze bys sobie golnal z nami jednego, trainerowi syn sie urodzil". Chetnie, mowie, ale w C-klasie gromiliscie kazdego dwucyfrowo do zera, a teraz z ostatnim 1:1, a juz z przedostatnim 0:9. Katastrofa! On na to: "Co ty wlasciwie chcesz, przyszedles na mecz ciagle narzekac, czy tez obejrzec jak fajnie sobie pogrywamy? Panowie, wszyscy razem "we are the champions"!"
I wtedy zrozumialem ten pilkarski blues najnizszych klas.
(572) 1578751