Gniewomir Świechowski Gniewomir Świechowski
65
BLOG

Dwa konserwatyzmy - w odpowiedzi Bartłomiejowi Radziejewskiemu

Gniewomir Świechowski Gniewomir Świechowski Polityka Obserwuj notkę 8

Pan Bartłomiej Radziejowski, zaszczycił mnie polemiką z tekstem Konserwatywna futurologia. Niestety przez natłok zajęć odpowiadam z poważnym opóźnieniem. Czuję się jednak w obowiązku bronić swojego tekstu – co też poniżej czynię.

Pierwszym ciosem w mój tekst, jest zarzut zredukowanie definicji konserwatyzmu do łacińskiego "conservare" (zachowywać, ocalić, nietkniętym zostawić). Zabieg celowy z mojej strony, biorący pod uwagę grupę docelową jaką dla mojego tekstu byli konserwatyści Salonu24, których uznaję za grupę bardziej radykalną niż przeciętny Polak.

Polacy – o ironio! - są konserwatystami z natury. Jak oceniam, sugerując się sondażami i stosunkiem do będących wizytówką konserwatyzmu kwestii obyczajowych, ów statystyczny Polak podchodzi on bez entuzjazmu do nowych trendów jak promowanie homoseksualizmu czy zdecydowanie luźniejszych związków między kobietą i mężczyzną. Z drugiej strony, nie widzi w tym ostatecznego zagrożenia dla swojego świata. Nie chce tylko, aby pchać mu się z tym przed oczy(vel parady). W życiu kieruje się pragmatyzmem, nie ideą, będąc bliżej definicji konserwatyzmu zakładającej powolną (zachowawczą?) ewolucję i wspomniany umiar.

Tu mamy natomiast do czynienia z ludźmi, którzy traktują zachowawczą rolę konserwatyzmu z nabożną czcią, która często przesłania oczywisty fakt(wybaczcie ten mały dowcip), że świat się zmienia, zmienia coraz szybciej. W tempie, które rośnie wykładniczo i pozostawia w tyle jednostki, które nie posiadają umiejętności błyskawicznego przystawania do nowej rzeczywistości.

Grupa docelowa określa język. To jedna z pierwszych rzeczy jakich uczy się człowiek aspirujący do miana dziennikarza.

Termopile

Porównanie do bitwy o Termopilski przesmyk wybrałem, akceptując słabość tego porównania w dłuższej perspektywie na rzecz czytelności. To, jako środek przekazu, nie jest tak istotne. Nie jest meritum sprawy. W pańskiej polemice panie Bartłomieju jest nim zdanie: „Jeśli bowiem mężczyzna zdradza ukochaną, to jak można wierzyć w jego ślubowanie ojczyźnie?”. Ma ono sugerować, że zdrada małżeńska, rzecz jak się domyślam przez konserwatystę nieakceptowalna dyskwalifikuje moralnie „zdrajcę”. Aczkolwiek, składając znacznie lżejsze niż małżeńskie zobowiązania, nie nadaję im takiego ciężaru, jakim niewątpliwie musimy obdarzyć małżeństwo, a nie zdarzyło mi się takowego złamać – mimo że w naszym liberalnym(obyczajowo) świecie okazji nie brak. Mimo to, nie czuję się uprawniony by oceniać małżeńskie zdrady, znając ułomność ludzkiej natury. Nie w kontekście małżonka ulegającego pokusie, ale tego, który z wspólnego życia może uczynić piekło. A co ważniejsze, muszę zadać pytanie, czy nawet zdradzając małżonka, bijając dzieci, będąc nomen omen sukinsynem – czy będziemy bronić swojego domowego miru? Czymże jest ojczyzna innym niż domem?

Potężne umysły

Jak ironizuje pan Bartłomiej „Oto jakieś potężne, rzekomo, umysły stoją za twierdzeniem, że człowiek im starszy, tym mniej liberalny”, powołując się na przykład 1979 w Iranie, kiedy to brodaci studenci przeprowadzili islamską rewolucję. Dla mnie, pan Radziejewski podkłada się w ten sam sposób, w jaki ja „podłożyłem” się używając przykładu Termopil. Studenci, młodzi i ideowi, obalili to co zastali, nie kontynuowali nowej(ale jednak...) tradycji. Dokonali REWOLUCJI. Przyjęty za sprawą "zdegenerowanych starców" porządek rzeczy, miejscowy etos, zamienili na własny. Dokonując ZMIANY, a nie konserwując rzeczywistość w jakiej się wychowali! „Konserwatywna rewolucja” to dla mnie oksymoron!

Dalej pan Bartłomiej, sugeruje, że postęp w moim rozumieniu jest równoznaczny „bezmyślnemu nowinkarstwu” i precyzuje, co ciekawe w kontekście powyższego akapitu, że „Prawdziwy konserwatyzm nie jest wrogi zmianom, a jedynie – rewolucjom”. Jednak i ja nie mam zamiaru promować tu rewolucji, zwłaszcza opartej na brodatych studentach, ale ewolucję nadążającą za zmianami. Jak pisałem wyżej, tekst był skierowany do tej grupy konserwatystów, który o ewolucyjnym aspekcie współczesnego konserwatyzmu zapomnieli – przyjmując, że pewne twierdzenia przyjmowane za aksjomaty dziś, muszą być nimi pojutrze. Ja stwierdzam, że mogą być nimi jutro, ale niekoniecznie pojutrze. Wiara w stałe w naszym wszechświecie ogranicza, okaleczając nasze percepcję i wpychając myślenie w koleiny utartych schematów, które się nie sprawdzają, gdy świat wiruje coraz szybciej .

johoko shakai

Społeczeństwa informacyjne rozpatruje pan Bartłomiej w kontekście jego twórców, czyli ponoć Amerykanów i Koreańczyków zapominając, że nie stworzyła go nacja, lecz środki komunikacji. Nowe i świeże pomysły które nie mają narodowości, ale wpływają na wszystkie nacje. Dzięki czemu jestem umówiony na mordobicie z Francuzem jak tylko wpadnę do Paryża, mimo że do ojców „społeczeństwa informacyjnego” trudno zaliczyć Polskę, która za czasów PRL rozwijała długie lata „społeczeństwo dezinformacyjne”.

Religia

Na koniec mój przeciwnik, wyraźnie sugeruje, że konserwatyzm jest nierozerwalnie związany z religią. Ma rację. Niewątpliwie relgia jest czynnikiem zachowawczym, konserwujacym tradycje, wierzenia i pewien system wartości. Nie mam nic przeciwko niej. Dlaczego? Wszak jestem ateistą?

Bo cenię ją, jako odpowiedź na odwieczne dylematy każdego człowieka. Odpowiedź zbyt prostą abym mógł ją przyjąć, ale bardzo kuszącą każdego zagubionego w naszej rzeczywistości. Nie jestem jedyny. Jako liberał, czuję się niejako zobowiązany, aby kwestionować oczywiste dla konserwatystów stwierdzenia. Uważam za grzech przeciw rozumowi przyjmowanie twierdzeń, których nie mam możliwości zweryfikować, a co znacznie ważniejsze, zakwestionować.

Religia zakłada wiarę, że coś jest niekwiestionowalne. Bóg. Jego prawa, które wykładać ma nam Kościół. Na zasadzie precedensu. Jeśli przyjmiemy, że jest coś absolutnie nieweryfikowalnego, ale prawdziwego w świecie... Łatwiej, czy trudniej było by nam przejść z Newtona na Einsteina?



Disclaimer Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu. Motto A my nie chcemy uciekać stąd! Krzyczymy w szale wściekłości i pokory Stanął w ogniu nasz wielki dom! Dom dla psychicznie i nerwowo chorych! Jacek Kaczmarski Zasady Copyright Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License. Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka