an24 an24
622
BLOG

Piłsudski i jego geostrategiczne decyzje a interesy Rzeczypospolitej

an24 an24 Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Tuż przed wielką, setną rocznicą ofensywy kijowskiej Naczelnika Józefa Piłsudskiego, kiedy organizacje polityczne i tzw. autorytety, doszukują się swoich korzeni w sterowanych ruchach politycznych przełomu XIX i XX wieku, będą wpadały w zachwyt nad wielkim wizjonerstwem marszałka, warto się zastanowić, aby uniknąć tych samych błędów w przyszłości. Mimo wszystko, musimy sobie porozmawiać, czy marszałek był rzeczywiście wizjonerem geostrategicznym? Czy może jednak popełnił fundamentalne geostrategiczne błędy? Mało ważne jest czy popełnił je w wyniku swoich deficytów intelektualnych czy może w wyniku nacisków tzw. sojuszników, czy może wypełniał wolę swoich mocodawców z okresu przełomu wieku? Powinniśmy sobie odpowiedzieć, dla dobra współczesnych pokoleń Polaków i Polek, po co była ta ofensywa kijowska i czy nie można było tego rozegrać zupełnie inaczej, z większą korzyścią dla INTERESÓW Rzeczypospolitej, także dla położenia i sytuacji w jakiej współcześnie znajduje się III RP oraz kolejne pokolenia Polaków i Polek. Choćby po to, aby ten personalizm, który ssiemy już z mlekiem matki stał się beneficjentem (nawet największym) rywalizacji globalnej indywidualizmu z kolektywizmem w wydaniu konfucjanizmu oraz rywalizacji regionalnej indywidualizmu z kolektywizmem w wydaniu kantyzmu i samodzierżawia wypełnionego prawosławiem.

Ja oczywiście nie wiem, jak Naczelnik Józef Piłsudski zamierzał wygrać swoją ofensywą kijowską, wojnę z marksistowską Rosją, bez ówcześnie nowoczesnej i strategicznej broni, czyli lotnictwa (sił powietrznych). Też nie wiem, dlaczego Naczelnik chciał usilnie utworzenia państwa ukraińskiego, skoro sami mieszkańcy tych ziem, w przygniatającej większości nie chcieli. Gdyby chcieli, w Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej, byłoby mnogo poborowych i ochotników, przez cały okres wojen, czy to z bolszewikami, czy z Rosjanami (Denikin) w wojnie polsko - ukraińskiej o granice. Szczególnie, że formowanie Armii Ukraińskiej zaczyna się wiosną 1917 roku. W tym samym okresie, kiedy tworzyła się Armia Ukraińska, w Armii Rosyjskiej znajdowało się 500 tysięcy Polaków, a według rosyjskiego sztabu generalnego 700 tysięcy katolików (w tym 20 tysięcy oficerów i 119 generałów).

Musimy sobie powiedzieć, że są państwa niepodległe, są państwa podmiotowe i jest dosłownie kilka, na palcach jednej ręki państw które posiadają suwerenność. Tymi posiadającymi suwerenność są: Pax Americana, Chiny, Pax Britannica, Rosja (ale nawet ona musi poprosić o zgodę, jakby chciała np. zaatakować potomków Goślickiego). O dołączeniu do tego grona marzą (i coś próbują robić) potomkowie Kanta i Lutra (Niemcy), Imperium Osmańskiego, Persów.

Nasze elity mówią wyłącznie o niepodległości, temat podmiotowości (wymaga prowadzenia wielowektorowej polityki) jest tematem tabu. To jest miej więcej, taka przepaść, jak między religijnością a duchowością w Świętym Kościele Katolickim. Religijnym będziemy mogli nazwać każdego, kto choć raz np. na Boże Narodzenie czy Wszystkich Świętych czy Wielkanoc przyjdzie na Eucharystię. Nie będziemy mogli powiedzieć o takim człowieku, że jest nie religijny, ale to jeszcze nie duchowość. Duchowość, to relacja konkretnej osoby składającej się z duszy i ciała, poprzez przyjęcie Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela - Mesjasza, z łaski przez wiarę. Polega na stawaniu się bardziej na podobieństwo Boga, który jest duchem i upodabnianiu własnego charakteru na jego podobieństwo.

Tu stawiamy sobie pytania, Kim Jestem i Po co ŻYJĘ? Prawdziwie żyć! Droga wewnętrznego doskonalenia się. Człowiek nie zrozumie samego siebie z jakiejkolwiek perspektywy, niż perspektywa duchowa. Dziecko rodzi się do życia wiecznego, a NIE do kredytu lub ciężkiej, ponad ludzkie siły pracy, za nieludzką płacę, jak to jest w marksizmie. To co na Chwałę i Miłości Pana Boga (czyli wszystko dla Pana Boga i przez Pana Boga dla innego człowieka) musi też kosztować

Nasi przodkowie w Rzyczypospolitej Obojga Narodów rozumieli to doskonale. W tej cywilizacji republikanizmu wypełnionego personalizmie, w aspekcie społeczny - godność i dziedzictwo kulturowe było spoiwem, a brało się z Kościoła Powszechnego. W aspekcie gospodarczym dla wszystkich prawa zakupne - nie można było chłopu odebrać ziemi bez zadowalającego odszkodowania a w razie śmierci przekazywał gospodarstwo zstępnym w linii prostej i własność (około 90% ludzi posiadało własność – takie dane mi się tam swego czasu przez oczy przemknęły). W aspekcie politycznym - prawa polityczne, lokalne (samorząd i sejmiki) i krajowe (parlamentaryzm, wybór władzy wykonawczej - króla, czyli debatowanie o sprawach państwa, o wojnie i pokoju). Dlatego Rzeczypospolita oparta na Kościele Powszechnym dla indywidualizmu i kolektywizmu była nie do zaakceptowania. Trzeba było to zniszczyć.

W polityce liczą się fakty dokonane. Widzimy to teraz na Bliskim Wschodzie, Donbasie. Tak też było na trzech wielkich konferencjach, od Teheranu przez Jałtę po Poczdam. Tak też był we wrześniu 1939 r., tak było w przeszłości i tak będzie w przeszłości.

Sto lat temu mogliśmy spróbować (powinniśmy to zrobić) doprowadzić do rozpadu państwa rosyjskiego np. na dwa państwa, które skazane by były na wzajemną i wyniszczającą i długoletnią wojnę. Stymulować i kontrolować konflikt, tak aby cały czas się tlił. Pokrzyżować plany Imperium Brytyjskiemu (znowu te polskie ziemiaństwo), tak, że Jego Królewska Mość rozważałaby powrót do katolicyzmu oraz takim mocarstwom militarnym, jak Francja. Naszym obowiązkiem było oprzeć naszą południową granicę na Morzu Czarnym, możliwie najszybciej, jakby się dało, utrzymać kontrolę Bramy Smoleńskiej, Żytomierz, Winnicę i Bramę Brzeską. Zarządzać konfliktem marksistów z "białymi" i w zależności od potrzeb "białych" z tzw. siłami ukraińskimi. Nie zrobiliśmy jednak dosłownie nic. Za to zapłaciliśmy 17 września 1939 r. i płacimy po dzień dzisiejszy. Powtórzę, po raz wtóry. Państwa są, albo ich nie ma. Nie ma stałych sojuszy, są wyłącznie interesy.

Piłsudski 11 listopada 1918 r. dostał struktury lokalne (państwa) przygotowane przez takich ludzi jak Sługa Boży Edward Woyniłowicz i Radę Regencyjną (czyli w praktyce władze podporządkowane Kantowi wypełnionemu Lutrem). Do sierpnia 1919 r. Wojska Polskie wyparły marksistów, osiągając linię biegnącą od Dyneburga poprzez Dryssę, Dzisnę, Połock, wzdłuż Berezyny do Bobrujska, stamtąd do rzeki Zbrucz i tą rzeką aż do Dniestru.

Co robi Józef Piłsudski? Rozkazem z 31 sierpnia 1919 roku zakończył działania ofensywne Wojsk Polskich na froncie bolszewickim. Tuż po lipcowych negocjacjach Jerzego Osmołowskiego i Aleksandra Więckowskiego, a potem również Michał Kossakowski, z pełnomocnikiem Lenina – Julianem Marchlewski. Obiecuje, że Wojsko Polskie nie uderzy w okolicach Mozyrza na Armię Czerwoną, gdy ta przerzuci swoje jednostki dla zlikwidowania oporu białych generałów. Obietnica został dotrzymana. Wiosną, 24 maja 1919 r. wojska Rumunii wkroczyły do Galicji, zajmując bez walki obszar Pokucia (powiaty: Kosów, Horodenka, Kołomyja, Nadworna i część pow. tłumackiego do linii Dniestr - Nieżwiska - Ottynia - Nadworna), którego wiele miejscowości zostało już wcześniej opanowanych przez POW. Po konferencji polsko - rumuńskiej we Lwowie, wojska rumuńskie 18 sierpnia 1919 r. rozpoczęły wycofywanie wojsk. Nie wiem czy w rozmowach polsko - rumuńskich była poruszana kwestia Jedysanu. Sądzę iż wobec maniakalnej wręcz obsesji Piłsudskiego stworzenia państwa ukraińskiego, w składzie z krainami: Jadysan (można było się podzielić) i Budziak (w całości przyłączyć do Rumunii) stwarzały napięte stosunki polsko - rumuńskie. Dopiero pod koniec wrześniu 1919 r. w Taganrogu rozpoczyna negocjacje z Armią Ochotniczą Antona Denikinem (mimo, że to w naszym interesie leżało utrzymywanie Armii Czerwonej walczącej na czterech frontach). W tym czasie Denikin wydał rozkaz ataku na Moskwę (w październiku załamała się pod Orłem ofensywa Denikina na Moskwę), zdobywając Woroneż i Kijów.

Dlaczego Piłsudski nie prowadził działań dyplomatycznych równocześnie ze wszystkimi (nie prowadził lokalnie polityki zgodnej wyłącznie z interesami Rzeczypospolitej), jednocześnie prowadząc politykę metodami militarnymi (działania ofensywne przeciwko nim), także posługując się oddziałami ukraińskimi, do szarpania jednych i drugich?

Dlaczego nie kontynuował ofensywy ku Żytomierzowi (około 90 km od stacjonujących oddziałów polskich), czekając jednocześnie na zajęcie przez Armię Ochotniczą Denikina - Moskwy i następnie wzmocnić bolszewików, w kontrofensywie na Moskwę i jednocześnie wydając Wojsku Polskiemu, rozkaz dojścia do Morza Czarnego.

Czyż nie tak imperia i mocarstwa rozgrywają konflikty lokalne. Współcześnie doskonale to obrazują Kurdowie, Syria, Irak, Donbas, Bałkany. Po to, aby osiągnąć optymalny interes własnego państwa. Wspierają wszystkie strony konfliktu, stymulując i zarządzając konfliktami. Polityka faktów dokonanych ówcześnie dobrze znana. Rozumiem naciski tzw. sojuszników, ale prawdę powiedziawszy mogli Piłsudskiemu wówczas jedynie składać protesty i żądania, które mógł jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać. Nasi sojusznicy widzieli i widzą Rzeczypospolitą jedynie jako małe państewko, przedmiot, którym mogli się posłużyć. Nie byli zainteresowani sukcesami Rzeczypospolitej na Kresach. Dla nich konflikt na tych ziemiach miał się tlić.

Przypomnijmy, w marcu 1919 r. front polsko – ukraiński ustabilizował się wzdłuż linii Rawa Ruska – Niemirów – Wiszenka – Lwów – Gródek Jagielloński. W maj 1919 r. Wojska Polskie zajęły Galicję Wschodnią po rzekę Zbrucz, a Włodzimierz Wołyński i Kowel na początku 1919 r. Walki trwały do września 1919 r. We wrześniu 1919 r. front polsko – bolszewicki przebiegał wzdłuż linii Połock – Borysów – Bobrujsk – Zasław – Zbrucz. Pod koniec sierpnia 1919 linia frontu przebiegała następująco: przedpola Dyneburga – rzeka Dźwina – Lepel - rzeka Berezyna od Borysowa do Bobrujska – Lubań – Tonież – Bereźno – Tuczyn – rzeka Horyń – Toki – Zbrucz. Wszystkie trzy główne miasta Kresów: Wilno, Mińsk i Lwów oraz tereny zamieszkałe przez polską ludność, znalazły się pod polską kontrolą. Kamieniec Podolski na prośbę Petlury zostaje zajęty 17 listopada 1919 r. Działania wojenne zostały w tym rejonie wstrzymane z końcem jesieni 1919 r.

Po wstrzymaniu ofensywy, zamiast kontynuowania marszu Wojska Polskiego w kierunku Morza Czarnego, Żytomierza i Berdyczowa, niejaki Lord George Curzon (minister spraw zagranicznych Pax Britannica) ogłasza w grudniu 1919 r. nowy projekt polskiej granicy wschodniej wzdłuż linii Bug – Kuźnica – Piosk (tzw. Linia Curzona). Amerykańscy, francuscy i włoscy członkowie Komisji do Spraw Polskich optowali za Linią Curzona „B”, Dawid Lloyd Georg (premier Imperium Brytyjskiego) zaś jako przewodniczący delegacji brytyjskiej skłaniał się do linii „A”. W deklaracji Rady Najwyższej Sprzymierzonych (propozycja Clemenceau - projektu opracowanego przez Komisję do Spraw Polskich 8 grudnia 1919 r.) linia demarkacyjna została wytyczona według kolejnych punktów topograficznych, opierała się o kryteria etniczne i historyczne z 1795 r., biegła: „Poczynając od byłej granicy austriackiej wzdłuż Bugu, aż do punktu skrzyżowania się granicy administracyjnej powiatu brzeskiego i bielskiego, następnie na północ mniej więcej w odległości 9 km na północny wschód od Mielnika, później na wschód przecinając linię kolejową Brześć Litewski‑Bielsk koło Kleszczeli, w dwu kilometrach na zachód od Skupowa, następnie 4 km na północ od Jałówki, następnie wzdłuż Świsłoczy, zbaczając na zachód od Baranowa przez miejscowość Kiełbasin pod Grodnem, następnie wzdłuż Łosośny, dopływu Niemna aż do Studzianki, Marychy, przez Zelwę, Berżniki, Zegary”.

Po co Piłsudskiemu Kijów i ta cała ofensywa kijowska? Akurat w okresie kiedy sadzono ziemniaki, kiedy powłoka śniegowa zniknęła z pól, odkrywając zasiewy. Rzeczypospolitej, Kijów był do niczego potrzebny.

Czy Piłsudski nie zdawał sobie sprawy, że bolszewicy mają na tyle dużą siłę, aby przystąpić w szybkim tempie do kontrofensywy? Doskonale zdawał sobie sprawę z siły Armii Czerwonej. Tak samo doskonale zdawał sobie sprawę, że prowincja kozacka nie chciała żadnego państwa ukraińskiego. Oni czuli się Kozakami. Nie wiem dlaczego Naczelnikowi tak zależało, aby polskie ziemiaństwo zapłaciło za powstanie państwa ukraińskiego własnym majątkiem i życiem, a Polacy i Polki krwią własną i własnych dzieci. Dewastacją własności lokalnych mieszkańców i lokalnych struktur opartych na ziemiaństwie i duchowieństwie i inteligencji.

Nie wiem jak Piłsudski, praktycznie bez lotnictwa zamierzał osiągnąć sukces, czyli utrzymać zajęte w wyniku ofensywy ziemie. We wrześniu 1919 kody szyfrowe zarówno Armii Ochotniczej gen. Antona Denikina, jak i przede wszystkim kody szyfrowe Armii Czerwonej zostały złamane przez polski wywiad radiowy pod kierownictwem por. Jana Kowalewskiego. Mogliśmy ich rozgrywać, jak tylko chcielibyśmy.

Po stronie francuskiej, tak miłującej przecież Rzeczypospolitą w okresie walk o granice mamy 6 tysięcy płatowców, a Wojsko Polskie walczące o granice na wschodzie ma około 250 płatowców. Lotnictwo francuskie z chwilą zawarcia rozejmu w 1918 r. liczyło: 6 tysięcy płatowców, 6040 lotników, 1682 obserwatorów. Natomiast na początku wojny liczyło francuskie lotnictwo wojskowe 21 eskadr, 4 342 lotników, obserwatorów i mechaników. Kredyty dla lotnictwa wojskowego w 1914 r. wynosił 63 miliony, a we wrześniu 1917 r. już 1 342 miliony. Armia francuska posiadała z chwilą zawieszenia broni personel lotniczy, składający się z blisko 20 000 ludzi. Francja tylko w 1918 r. wyprodukowała 24 652 samolotów, Wielka Brytania – 32 036, Niemcy – 14 123, a Austro-Węgry zaledwie 2 438 samolotów (łącznie w latach 1914 – 18, samolotów 5 391).

Komisje państw zwycięskich, po I wojnie światowej przeznaczyły do zniszczenia 15 714 samolotów myśliwskich i bombowych oraz 27 757 silników lotniczych. Francja w ciągu całej wojny wyprodukowała w swych wytwórniach 78 000 samolotów, zaś państwa Ententy w ciągu ostatnich 8 miesięcy wojny 53 000. Celem było uzyskania przewagi w powietrzu.

W 1914 r. Anglia posiadała 272 płatowce, 197 oficerów i 1647 ludzi a w październiku 1918 r. stan ten wzrósł do 22 171 płatowców (nie licząc straconych w czasie wojny i dostarczonym państwom sprzymierzonym), 27 916 oficerów i 263 842 ludzi.

W Rzeczypospolitej mamy zrujnowanym zupełnie przemysł, nie można było myśleć o odremontowaniu własnymi siłami zdobytego materiału, ale mimo to nasi lotnicy, inżynierowie, mechanicy radzili sobie z remontem tych, co prawda przestarzałych samolotów, ale niezwykle potrzebnych. Później m.in. dziesiątkujących armię Budionnego, a wcześniej mający gigantyczny udział w wygraniu wojny polsko - ukraińskiej. Na przełomie 1918/19 z ogólnej liczby 200 płatowców (9 płatowców jednomiejscowych, 100 obserwujących, 70 szkolnych, 21 wycofanych z użytku; w tym po okupantach austriackich 40 sztuk samolotów typu Brandenburg, 14 sztuk Oeffag, 10 sztuk Lloyd) uzyskanych na okupantach tylko 12 mogło być przeznaczone natychmiast do użytku. Na początku 1919 roku lotnictwo polskie w Małopolsce i Kongresówce dysponowało 206 samolotami, o 30-tu odrębnych typach i 232 silnikach o 14-u typach w większości słabych, wycofanych z frontów jako szmelc do etapowych parków oraz 20 karabinami maszynowymi (w lutym zakupiono w Wiedniu 75 k.m. Colta). Wartość sprzętu znajdującego się w Hali Zeppelina w pod poznańskich Winiarach, zdobytego 6 stycznia 1919 roku szacowana była na co najmniej 160 milionów niemieckich marek. Znajdowało się tam 215 płatowców. Dysponowaliśmy na dzień 1 marca 1919 roku: 70 pilotami (oficerami i podoficerami), 40 obserwatorami (lotniczymi i balonowymi), 37 uczniami na pilotów, 188 mechanikami, 142 robotnikami – specjalistami. Inspektorat Wojsk Lotniczych na początku 1920 roku, według raportu Sekcji Żeglugi Napowietrznej, miał do rozporządzenia razem 225 płatowców o względnie znacznej wartości bojowej, z których mógł utworzyć 15 eskadr o pełnym stanie, czyli po 15 płatowców w każdej. Sprawozdanie komisji kontrolnej z dnia 17 grudnia 1919, która pod przewodnictwem por. Borejszy zbadała stan eskadr frontu litewsko-białoruskiego ustaliła: na 32 płatowce zdolnych do akcji było zaledwie 12.

Pod koniec stycznia 1919 r., we Francji było 47 lotników Polaków chcących pełnić służbę bojową. Byli też lotnicy Francuzi (w tym polskiego pochodzenia), którzy chcieli jechać do Polski, tak na stanowiska zwyczajnych pilotów, jak i na miejsca odpowiedzialne. Co zrobili Francuzi, rozrzucali w pojedynkę po eskadrach francuskich. Liczba 50 czy nawet 20 lotników nie stanowiło dla Francji wielkiego znaczenia (posiadała około 12 tysięcy lotników) ale dla odradzającego się państwa posiadającego 25 - 35 lotników (eskadra liczy 18), stanowiłaby dużą wartość. Można powiedzieć, że każdy lotnik i płatowiec był na wagę złota.

Dlaczego np. nie podarowali np. 2 – 3 tysiące samolotów i nie pozwolono ochotnikom francuskim, w tym polskiego pochodzenia będących w Armii Francuskiej na walkę w imię interesów Rzeczypospolitej, w wojnie o granicę wschodnią? Republic nigdy nie była, nie jest i nie będzie zainteresowana silną i wielką Rzeczypospolitą, z Kresami, opartą o Morze Bałtyckie i Czarne, zbudowanej na republikanizmie wypełnionym personalizmem. Podobnie uważała Pax Britannica, bolszewicy i białogwardziści. Mimo wszystko, i to trzeba powiedzieć Niemcy, zachowały się przyzwoicie, nie otworzyły nam frontu zachodniego, a mogły. Republic i Pax Britannica i wschodzące wówczas Imperium Pax Americana doskonale wiedzieli, że ziemiaństwo i duchowieństwo nie zgodzi się na rezygnacje z Bramy Smoleńskiej i Brzeskiej, i jak nadarzy się tylko okazja oprze swoją granice o Morze Czarne. Dlatego trzeba ich osłabić, najlepiej wyeliminować i wykreować sztucznie ruchy niepodległościowe, które z pocałowaniem ręki zadowolą się niepodległością okrojonej Rzeczypospolitej. Ogłoszą sukces, wszak Rzeczypospolitej na mapach nie było, a teraz jest.

Siła polskiego lotnictwa w końcu 1919 r. polskie lotnictwo wynosiła 19 eskadr, które wyposażone były w 130 płatowce.

Co prawda Oskar Żebrowski z 1847 r. czy Stanisława Tomaszewskiego z 1908 r. w swoich zbliżonych koncepcjach widzieli granicę z Imperium Rosyjskim jak najdalej na wschód. Żebrowski na linii Dźwiny i Dniepru, czyli od Bałtyku do Morza Czarnego. Terytorium dzieliło się na dwie części. Jedna z nich to zlewisko Bałtyku, do którego wpływały Odra, Wisła, Niemen i Dźwina. Druga to zlewisko Morza Czarnego, gdzie znalazły się ujścia Prutu, Dniestru, Bohu i Dniepru. O ile w 1919 r i kolejnych Odra i Zalew Szczeciński były abstrakcją, to granica wschodnia i południowa były realnie do osiągnięcia. Tomaszewski widział Polską granicę z Niemcami dociera do dolnej Odry i w przybliżeniu do Nysy Łużyckiej, z tym że lewobrzeżne dzielnice Zgorzelca wraz z najbliższym zapleczem należą do Polski. Bałtyckie wybrzeże morskie od prawobrzeżnego Szczecina do estońskiej Parnawy, łącznie z wyspą Ozylią i akwenem Zatoki Ryskiej oraz zachodnią linią brzegową jeziora Pejpus, są też w składzie odrodzonej Rzeczypospolitej. Także Prusy Wschodnie, Litwa, Łotwa i południowa Estonia. Równocześnie na wschodzie Polska obejmuje ziemie smoleńską, zachodnią część województwa bracławskiego oraz Zadnieprze.

Tak więc w obu optymalnych koncepcjach, powodujący ciągłe konflikty Kijów nie był priorytetom strategicznym dla odtworzenia dróg morskich śródlądowych, łączących Morze Bałtyckie i Morze Czarne. Takie koncepcje oczywiście są sprzeczne z interesami Pax Britannica i Pax Americana, ale był i są w interesie Rzeczypospolitej. Chwilowy interes brytyjski spowodowała, że narodziła się szansa na odbudowę Rzeczypospolitej z granicą wschodnią sprzed 1772 r., ale nie był to interes brytyjski. Ich interes był i jest, czyli małe państewko do Linii Curzona, którym można się zawsze posłużyć dla własnych interesów. Raz rozwinąć, i za chwilę zwinąć - jak we wrześniu 1939 r., ponieważ interes Korony jest najważniejszy i tylko on się liczy.

W Armii Białych, na wszystkich frontach służyło ok. 650 000 żołnierzy we wszystkich formacjach, choć powstawanie armii nie szło oszałamiająco. Po przyłączeniu się części kozaków kubańskim pod koniec marca 1918, Armia Ochotnicza liczyła 6 tysięcy żołnierzy. Od 10 lipca do 30 września 1920 r. do szeregów Armii Ochotniczej zgłosiło się łącznie 105 714 ochotników. Armia Czerwona w połowie 1920 r. dysponowała około 5 mln żołnierzy, w tym 3,5 mln jej bezpośrednio podległymi. Z tego ponad milion do dyspozycji frontu polsko - bolszewickiego, z czego bezpośrednio na froncie znajdować się około 400 tys. żołnierzy. Według informacji z końca lutego 1919 r. Ministerstwa Wojny Wielkiej Brytanii, Armia Ochotnicza do końca kwietnia 1919 r. otrzymała lub miała otrzymać m. in.: wyposażenie i umundurowanie dla 100 tys. żołnierzy, 205 dział, 75 haubic, 60 moździerzy, 2 tys. koni, 100 tys. karabinów, 12 czołgów, 100 samolotów. Dowództwo wojsk Ententy w połowie marca 1919 r. oceniało stan Sił Zbrojnych Południa Rosji (SZPR) na 107 tys., historycy radzieccy przyjmują obecnie 77 - 150 tys. i więcej. W kwietniu 1919 r. radzieckie wojska Frontu Południowego oraz istniejącego do czerwca 1919 r. odrębnego Frontu Ukraińskiego (dowódca: Włodzimierz Antonow-Owsiejenko) liczyły 55 - 100 tys. Carycyn (obecnie Wołgograd a za okresu marksistowskiego Stalingrad) padł, i że Biali - 30 czerwca 1919 r. zdobyli 70 armat, 300 karabinów maszynowych, dwa pociągi pancerne: ''Lenin'' i ''Trocki'', tabor kolejowy i wielkie zapasy amunicji. W listopadzie 1918 r. na wschodzie Rosji powstała Armia Ludowa (Rosyjska) pod dowództwem gen. Kołczaka. W ramach Tymczasowego Rządu Syberyjskiego w walkach z Armią Czerwoną biła się również Armia Syberyjska (liczyła 45 tysięcy żołnierzy). W marcu 1919 r. Armia Rosyjska Kołczak rozpoczął ofensywę (132 tysiące żołnierzy - 45 tys. gen. Radoli Gajdy , 42 tys. żołnierzy, gen. Michaiła Chanżyna, ok. 25 tys. atamana Dutowa oraz 20 tys. Kozaków uralskich i orenburskich) zoajęła obszar o powierzchni 300 tys. km2, dochodząc do Wołgi. W tym czasie przeciw bolszewikom powstają bunty chłopskie w guberniach symbirskiej, samarskiej, kazańskiej i wiackiej. Bolszewicy w kwietniu przeprowadzają kontrofensywę i spychają Kołaczka za Ural. 1 maja 1919 r. Front Wschodni Armii Czerwonej dowodzony przez Siergieja Kamieniewa liczył 143 tys. żołnierzy. Front Zachodni Armii Rosyjskiej liczył natomiast ok. 100 tys. żołnierzy w dwóch głównych związkach: Armii Zachodniej gen. Michaiła Chanżyna oraz Armii Syberyjskiej gen. Radoli Gajdy. We wrześniu stan Armii liczył ok. 30 - 35 tys. żołnierzy i oficerów. Gen. Anton Denikin 3 lipca rozpoczął marsz na Moskwę, w którym główne uderzenie prowadziła Armia Ochotnicza (40 tysięcy żołnierzy) pod dowództwem gen. Władimira Zenonowicza Maj-Majewskiego. Na początku 1920 Armia Ochotnicza wycofała się za Don. Pod koniec marca 1920 pozostałości Armii Ochotniczej były ewakuowane z Noworosyjska na Krym, gdzie weszły w skład Armii gen. Piotra Wrangla.

Przypomnieć trzeba, że do Wojska Polskiego trafiło do marca 1919 r. około 100 tys. żołnierzy - ochotników. Pierwszy lokalny pobór przeprowadzono w grudniu 1918 r. w Galicji Zachodniej. W styczniu 1919 r. pod bronią było 110,5 tys. żołnierzy, bez Armii Wielkopolskiej i Armii Hallera. W połowie 1919 r. Wojsko Polskie liczyło ponad 500 tys. żołnierzy. W połowie sierpnia Wojsko Polskie liczyło 584 tys. żołnierzy, z czego w jednostkach bojowych na froncie, znajdowało się ponad 280 tys. żołnierzy. W listopadzie 1919 r. na froncie znajdowało się 241 batalionów piechoty, 99 szwadronów jazdy i 189 baterii artylerii. W końcu 1919 roku wojsko polskie dysponowało już siłą 600 tys. ludzi skupioną w 21 dywizjach piechoty i 7 brygadach kawalerii.

W styczniu 1920 r. Wojsko Polskie dysponowało 18 dywizjami piechoty, 18 brygad artylerii, dysponujących łącznie 35 pułkami artylerii polowej i dywizjonami artylerii ciężkiej, wystawiono 87 pułków piechoty, 6 brygad jazdy (20 pułków jazdy). W kwietniu 1920 r. Armia Polska liczyła ponad 750 tys. oficerów, podoficerów i szeregowców. Na froncie znajdowało się 258 batalionów piechoty, 108 szwadronów jazdy i 229 baterii artylerii. Wojsko Polskie na dzień 1 września 1920 r. liczyło 943 978 żołnierzy, w tym 26 478 oficerów oraz 917 498 szeregowych. Z tej liczby w kraju znajdowało się 595 692 żołnierzy, zaś na froncie tylko 348 284 żołnierzy Wojska Polskiego, w tym 162 830 żołnierzy stanu bojowego.

Zobaczmy teraz, jak przedstawiał się stan sił ukraińskich zgrupowanych w różnych dowództwach politycznych i wojskowych. Ponoć w połowie 1917 liczebność jednostek wojskowych sięgała 170 tysięcy żołnierzy i oficerów. Było to armia podporządkowana Ukraińskiej Republice Ludowej, która chciała być w federacji z Imperium Rosyjskim. W Traktacie Brzeskim państwa centralne odstępują URL - Chełmszczyznę i część Podlasia, a w tajnej klauzuli tego dokumentu Austro-Węgry zobowiązywały się do wyodrębnienia Galicji Wschodniej wraz ze Lwowem i Przemyślem jako osobnego (autonomicznego) kraju koronnego monarchii. Obietnicę pomocy militarnej dla URL w zamian za milion ton zboża, które URL zobowiązywała się dostarczyć Niemcom i Austro-Węgrom do końca czerwca 1918 roku. Warunki zawieszenia broni zawartego 11 listopada 1918 przez Niemcy z państwami Ententy przewidywały ewakuację Wojsk Niemieckich z terytorium Ober-Ostu, w tym z Ukrainy.

W lipcu i na początku sierpnia 1919, przed atakiem na Kijów i Odessę, Armia URL liczyła 35 tysięcy żołnierzy i oficerów, 177 armat, 533 karabiny maszynowe, 9 samochodów pancernych, 26 samolotów.

W grudniu 1918 stan Ukraińskiej Armii Halickiej wynosił 30 000 podoficerów i żołnierzy (bojowy 15 000 i 40 dział), i ciągle wzrastał. W kwietniu 1919 wynosiła 1412 oficerów, 52 200 żołnierzy, 533 karabiny maszynowe, 188 polowych i 13 ciężkich armat. W czerwcu 1919 Zbrucz przekroczyło 49 800 żołnierzy i oficerów z 603 karabinami maszynowymi i 187 działami.

W końcu sierpnia 1920 r. Armia URL liczyła już ponad 21 tys. żołnierzy, z których tylko połowa przypadała na oddziały liniowe. Resztę stanowiły jednostki zapasowe i szczególnie rozbudowane tabory. Na przełomie października i listopada 1920 r., w następstwie przeprowadzenia kolejnej mobilizacji na zajmowanych terenach, według ocen strony polskiej armia URL liczyła ok. 40 tys. ludzi, w tym jednak zdolnych do walki było tylko ok.10,5 tys. żołnierzy uzbrojonych w 83 działa i 402 KM.

Właśnie 1919 r. był okresem największych zmagań zbrojnych. W końcu roku górę wzięła Rosja Radziecka i na przełomie 1919/1920 r. wszystkie trzy ośrodki zostały zdruzgotane, dzięki wstrzymaniu ofensywy przez Piłsudskiego. Kontrrewolucja na Północy już się nie odrodziła, na Południu raz jeszcze próbowała oporu pod wodzą gen. Piotra Wrangla, jej odrodzenie wiązać trzeba bezpośrednio z pomocą sojuszników i wojną polsko-radziecką. Również na Wschodzie utrzymywanie się „białych” aż do 1922 r. wynikało tylko z obecności wojsk japońskich. Układ z Japonią z kolei przekreślił ten ośrodek kontrrewolucji. Od jesieni 1919 do wiosny 1920 r. Armia Czerwona zepchnęła białych na wybrzeże czarnomorskie. Po wejściu w życie rozejmu z Polską bolszewicy zgromadzili 133 tys. żołnierzy (przy 35 tys. Wrangla).

Dogasała wojna domowa w Rosji, Rząd Polski z Naczelnikiem przegrał Traktat Ryski i zostaliśmy ponownie buforem. Wysokość zniszczeń wojennych ziem Rzeczypospolitej w I wojnie światowej została oszacowana na 10 miliardów franków w złocie. Koszt wojny o granice też był olbrzymi. Tylko w latach 1918-1920 na ogólną sumę wydatków państwa, wynoszącą 72,6 mld marek polskich, na wojsko przeznaczono 42,3 mld. W tym czasie nasi tzw. sojusznicy asygnowali na cele wojskowe przeciętnie 20% swoich budżetów.

Po bitwie niemeńskiej, Wojsko Polskie 12 października 1920 (tego dnia zawarto zawieszenie broni, które weszło w życie 18 października) wkroczyło ponownie do Mińska. Linia rozejmu biegła od Dźwiny po Niemen, w przybliżeniu Dźwiną od punktu styku granic Łotwy i Rosji na wschód od Drui do Dzisny, a dalej przez Orzechowno do linii kolejowej Połock – Mołodeczno, przez Dokszyce, Dołhinów, Radoszkowicze, Raków do linii kolejowej Mińsk – Baranowicze. Między Niemnem i Dniestrem wojska miały pozostać w miejscu, do którego dotarły 18 października, obsadzając Słuck i Kapcewicze w pobliżu Ptyczy. Na południe od Prypeci linię tożsamą, w ogólnych zarysach, z pozycjami, jakie zajmowały przed ofensywą wiosenną.

Michał Kryspin Pawlikowski po Traktacie Ryskim napisze: Dobrowolnie oddaliśmy wrogowi wschodniemu ćwierć miliona kilometrów kwadratowych ziemi i kilkanaście milionów ludności. Sługa Boży Woyniłłowicz w swoich wspomnieniach wydanych przez Klinikę Języków, tak pisze: (...) lekceważono ich życie i mienie i te 6 - 7 milionów hektarów ziemi polskiej dobrowolnie bolszewikom oddanej.




 




an24
O mnie an24

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka