Po pierwsze skladam hold wszystkim poleglym w walce z niemieckim okupantem-poza wszelka dyskusja pozostaje fakt, ze powstancy warszawscy byli wielkimi bohaterami i oddali dla naszej ojczyzny wszystko co mieli - zycie swoje i swoich rodzin. Zasluzyli na to, zeby byli czczeni w najbardziej uroczysty sposob a pamiec o nich na zawsze pozostala w naszym spoleczenstwie. Jestem przekonany, ze postapili najlepiej jak mogli - i mysle, ze nikt z walczacych nie mial zadnych watpliwosci, ze postapil slusznie.
Wypada tylko zalowac, ze ci dzielni ludzie nie mieli okazji stawic czola kolejnemu najezdzcy - tym razem radzieckiemu. Interesujacym jest postawic pytanie jak wygladalby PRL gdyby szanse mieli w nim zyc polegli w Warszawie w 1944 roku? Ludzie zahartowanymi piecioletnia okupacja z mocno rozwinietymi strukturami podziemnymi, zakonspirowanii i zdolni do wielokierunkowych dzialan dywersyjnych.
Oczywistym jest, ze wladza ludowa tak czy inaczej przejelaby wladze w Polsce ale skoro przez piec lat niesamowicie ciezkiej okupacji Niemcom nie udalo sie rozbic warszawskiego podziemia to nie sadze, ze udaloby to sie Rosjanom. Zatem nalezy zalozyc, ze dzialalnosc opozycyjna w PRL bylaby od samego poczatku jego istnienia niezwykle silna. Prawdopodobnie mniej oddzialujaca silowo, bardziej duchowo i propagandowo. W takim przypadku z cala pewnoscia duzo trudniej polskim wladzom komunistycznym byloby zawladnac duszami szerokich rzesz Polakow, co mialo miejsce przynajmniej w poczatkowym okresie PRL. Bylaby jakas alternatywa i byliby ludzie, ktorzy potrafiliby obnazac slabosci systemu wprowadzanego przez Stalina.
Majac na uwadze wydarzenia na Wegrzech (1956) i w Czechoslowacji (1968) gdzie najsilniejsza opozycja nie zostala zlikwidowana przez Niemcow nalezy zalozyc, ze predzej czy pozniej w naszym kraju doszloby do podobnych wydarzen jak w tamtych panstwach - zapewne w polowie lat 50-tych. Z tym, ze Polska jest nieporownywanie wiekszym krajem i sila protestu bylaby duzo wieksza. Niestety prawdopodobnie - mimo wszystko - oboz komunistyczny poradzilby sobie jeszcze wtedy z protestem. Z tym, ze wprowadzenie czolgow do naszego kraju oznaczaloby definitywne bankructwo systemu komunistycznego w oczach spoleczenstwa polskiego. Silowa likwidacja prostestu przyczyniloby sie do erozji systemu komunistycznego w naszym kraju mniej wiecej w takim stopniu jak pozniejsza "Solidarnosc" i stan wojenny. Z pewnoscia Polska bylaby wtedy wielkim hamulcowym w obozie komunistycznym co z kolei przyczyniloby sie do szybszego jego upadku.
I jeszcze jedno - nie mam zadnych watpliwosci, ze tak silna opozycja w PRL wykreowalaby prawdziwych przywodcow, ktorych tak nam teraz brakuje.
Inne tematy w dziale Polityka