Ustalenia prokuratury zaprezentowane na wczorajszej konferencji prasowej wskazują, że zwierzchnikiem niektórych ministrów rządu PiS nie był wcale premier Kaczyński - tak naprawdę ich pracą kierował pan Ryszard Krauze. I to nie byle kim - chodzi bowiem przecież o wicepremiera oraz ministra SWiA. Jeżeli jest to prawdą to okazuje się, że biznesmen ten miał dostęp do największych tajemnic rządu i co za tym idzie wielki wpływ na decyzje przez ten gabinet podejmowane.
W takiej sytuacji oczywistym jest dlaczego tak bardzo właścicielowi Prokomu zależało na utrzymaniu koalicji rządowej PiS, SO, LPR. I prawdopodobnie dlatego właśnie Krauze podjął tak wielkie ryzyko i wykorzystał wszystkie swoje atuty aby ratować Leppera. Nie zrobił przecież tego z miłości do szefa Samoobrony tylko dla zachowania swoich wpływów w obecnym układzie rządzącym. Jednak działania jakie wykonał wiązały sie z olbrzymim zagrożeniem - a biorąc pod uwagę fakt, że nie jest on nowicjuszem w polskim biznesie to w tym wszystkim musi chodzić o naprawdę ogromne pieniądze.
Prawdopodobnie nie będzie trudnym zadaniem dla prokuratury ustalenie jakie i ile korzystnych decyzji dla szefa Prokomu podjął obecny rząd - tylko powstaje pytanie czy na rękę PiS będzie ogłaszać te fakty?. Wydaje mi się, że nie. Bowiem przecież każda taka decyzja obciżzy również w pewnym stopniu Jarosława Kaczyńskiego jako premiera, który jak się okazuje wcale nie panował nad swoim rządem gdyż nad nim był jeszcze superpremier - pan Ryszard Krauze.
Inne tematy w dziale Polityka