Po przegranych dla PiS wyborach parlamentarnych Lech Kaczyński postanowił prowadzić niezależną politykę od gabinetu nowego premiera - niczym rząd na emigracji. Co więcej - wydaje się, że zamierza realizować ją w pełnym zakresie - zarówno wewnętrzną jak i zewnętrzną.
W polityce zagranicznej już można zauważyć pierwsze oznaki, tego że Lech Kaczyński będzie próbował prowadzić swoją politykę bez współudziału MSZ. Należy do nich bardzo znamienny fakt - w czasie sejmowego expose nowego premiera prezydent wyjedzie do Gruzji na spotkanie ze swoim odpowiednikiem. Bardziej czytelnie nie można było pokazać, że prezydent nie będzie liczył się ze zdaniem premiera w tej dziedzinie. Ponadto, zatrudnienie w prezydenckiej kancelarii Pani Fotygi - jako odpowiedzialnej za politykę zagraniczną także wskazuje, że głowa państwa zamierza mieć swojego prywatnego Ministra Spraw Zagranicznych. Wielce prawdopodobnym jest nawet, że właśnie ją prezydent przedstawia obecnie w kontaktach dwustronnych jako osobę wciąż najbardziej kompetentną do prowadzenia polskiej polityki zagranicznej. Tworząc tym samym następny atrybut oddzielnej państwowości.
Natomiast sprowadzenie komisji weryfikacyjnej do budynków podległych kancelarii prezydenta jest dowodem na to, że będzie on aktywnym graczem w rozgrywkach pomiędzy obecną opozycją a rządem. Wspierając oczywiście jednoznacznie partię swojego brata. Nieważne jest nawet co znajduje się w dokumentach tam przewiezionych - najistotniejszym jest miejsce gdzie się one obecnie znajdują czyli na terenie eksterytorialnym, niedostępne dla nowego rządu. Żeby do nich dotrzeć premier Tusk będzie musiał sporo się napracować-może nawet zmuszony będzie napisać notę dyplomatycznę w celu odzyskania tych materiałów od "państwa prezydenkiego".
Generalnie prezydent podejmuje próbę zwiększenia swoich możliwości wpływu na losy kraju. Niemniej wydaje się, że obrał złą drogę - wewnętrznej emigracji czyli uniezależnienia się od nowego rządu. Nie ma bowiem do prowadzenia samodzielnej polityki zbyt wielu narzędzi. Na rynku wewnętrznym szybko przekona się o swoich małych możliwościach kiedy premier powoła do komisji weryfikacyjnej 12 nowych członków. Natomiast w polityce zagranicznej prezydent wkrótce zrozumie, że bez wsparcia rządu nikt na scenie międzynarodowej nie będzie traktował jego zdania poważnie.
Inne tematy w dziale Polityka