Wszystko wskazuje na to, że najważniejszym aczkolwiek nieformalnym doradcą prezydenta został Jarosław Kaczyński. Zastanowić się zatem należy jaki skutek mogą przynieść jego porady. Wydaje się, że niezbyt dobry bowiem oczywistym jest przecież, że to właśnie taktyka wyborcza wybrana przez „genialnego stratega” PiS zdecydowała, iż partia ta bezwarunkowo przegrała w wyborach parlamentarnych. Zdaje się jednak, że Jarosław Kaczyński niczego się z tej porażki nie nauczył i podąża dalej błędną drogą, która doprowadzi tym razem do utraty fotela prezydenckiego przez Lecha.
Po pierwsze z całą pewnością zakładanego skutku nie przyniesie operacja niszczenia wizerunku Donalda Tuska. Przecież ta sama metoda została zastosowana przez Jarosława Kaczyńskiego podczas kampanii wyborczej do parlamentu i skończyła się totalną klapą. „Ciemny lud” bowiem nie kupił sprzedawanego przez polityków PiS obrazu szefa PO jako „fircyka”. Jednocześnie nie wmówiono społeczeństwu, że Jarosław Kaczyński to kolejne wcielenie marszałka Piłsudskiego. Generalnie cała ta strategia obróciła się przeciw jej wykonawcom – co najdobitniej okazało się podczas debaty telewizyjnej obu partyjnych liderów. Nie wyciągając chyba z tego żadnych wniosków kierownictwo PiS zamierza teraz zaprezentować premiera jako niesamodzielnego nuworysza, przeciwstawiając mu męża stanu jakim jest Lech Kaczyński. Sądzę, że te próby skończą się podobnie jak w pierwszym przypadku i Tusk wyjdzie z tego pojedynku jeszcze silniejszy.
Po drugie używanie prezydenta do rozgrywek wewnątrzpartyjnych PiS także nie przyniesie głowie państwa korzyści. Bowiem Lech Kaczyński angażując swój autorytet po jednej stronie konfliktu - w sporze brata z konserwatystami - pozbawił się tym samym prawdopodobnie możliwości utrzymania wsparcia elektoratu utożsamiającego się z poglądami polityków będących w ostrym sporze z prezesem PiS. Wydaje się, że jeżeli w tej sytuacji prezydent potrafiłby zachować umiar i zostałby mediatorem to mógłby przyczynić się do rozwiązaniu tego niezwykle szkodzącego partii jego brata konfliktu. Niemniej z pewnością pod wpływem namowy Jarosława zajął on jednoznaczne stanowisko, które może spowodować, że prezydent będzie teraz postrzegany już nawet nie jako reprezentant jednej partii ale jednego z jej nurtów.
Generalnie im większy wpływ na działalność Lecha Kaczyńskiego będzie miał jego brat tym mniejsze będą jego szanse na reelekcję. Jedynym ruchem dającym jakąś nadzieję na dłuższą niż pięć lat prezydenturę jest kompletna zmiana stylu działań – bez bardzo emocjonalnych konferencji prasowych ministra Kamińskiego oraz bezdyskusyjnego wykonywania rozkazów prezesa PiS.
Inne tematy w dziale Polityka