Według sondażu "Rz" na miano męża stanu w naszym kraju najbardziej zasługuje Kazimierz Marcinkiewicz. Chyba jednak moim rodakom coś się pomyliło bowiem wybrali sobie na bohatera polityka, który dotychczas nigdy nie kierował żadnym ugrupowaniem politycznym - co więcej firmował rząd, w którym był jedynie marionetkę. I właśnie jak zabawka w rękach Jarosława Kaczyńskiego został odsunięty od szefowania gabinetowi. Generalnie nie wykazał się w swojej politycznej karierze szczególnymi osiągnięciami, które predysponowałyby go do uzyskania tego miana.
Zaiste dziwnym jest zatem, że ten skądinąd sympatyczny polityk jakim jest Kazimierz Marcinkiewicz cieszy się w oczach naszego społeczeństwa tak wielką estymą. Kim jest bowiem mąż stanu? Słownikowo jest to osoba uzależniająca każde swoje działanie polityczne od racji stanu. Związek frazeologiczny nazywający wybitnego polityka, dyplomatę, człowieka uważanego za autorytet dzięki temu, jak sprawuje powierzoną mu władzę.
Biorąc powyższe pod uwagę doprawdy trudno doszukać się jest tych cech u byłego premiera. Przede wszystkim dlatego, że jak słusznie zauważa historyk Marcin Zwoliński - "mąż stanu nie jest populistą, który za wszelką cenę zdobywa obietnicami, często bez pokrycia, masy społeczne aby móc żyć politycznie". Wydaje się, że właśnie dokładnie w ten sposób Kazimierz Marcinkiewicz funkcjonował jako premier. Bliżej jest mu zatem do populisty niż męża stanu.
Generalnie skłaniam się ku tezie, że ankietowani nie zastanawiali się zbytnio nad pytaniem tylko z automatu stawiali krzyżyk przy polityku, którego lubią najbardziej. Oznacza to jednak, że jeżeli Kazimierz Marcinkiewicz stanie na czele partii konserwatywnej to głosować mogą na nią nie tylko ludzie o takich poglądach. Czyli ugrupowanie takie może mieć bardzo wysokie poparcie.
Inne tematy w dziale Polityka