Tak było dwa tygodnie temu w Krakowie, Warszawie, czy Poznaniu.
A tak było wczoraj w Poznaniu.
W pierwszym przypadku mieliśmy do czynienia z tzw. Black Lives Matter, czyli marszami pamięci George'a Floyda, czarnoskórego, który zmarł podczas rutynowego zatrzymania przez amerykańską policję. Zastanawiała spontaniczność i entuzjazm, z jakimi polska młodzież wyszła na ulicę przepraszać czarną społeczność USA!!! Już wtedy zastanawiałem się "kto ćwiczy na młodym polskim społeczeństwie i testuje je" https://www.salon24.pl/u/andrzej111/1052910,black-lives-matter-czyli-ktos-wyraznie-cwiczy-na-mlodym-spoleczenstwie-i-testuje-je
Nie minęło dwa tygodnie i sytuacja powtarza się, tym razem w Poznaniu. Około 650 manifestantów wzięło udział w czwartkowej demonstracji osób LGBT na ul. Półwiejskiej. Organizatorzy podkreślali, że pikieta jest związana z ostatnimi wypowiedziami prezydenta RP na temat osób homoseksualnych. Co łączy obie te sytuacje? W manifestacjach uczestniczy, jak widać na zdjęciach, praktycznie sama młodzież, często wyglądająca na uczniów szkół podstawowych. Być może traktują to jako dobrą zabawę, szczególnie teraz, po uciążliwości domowej kwarantanny związanej z pandemią i sam cel nie jest istotny, ale z drugiej strony widać postępującą indoktrynację zawodowych demiurgów zachowań ludzkich.
Pytanie, czy to takie akcje stricte polityczne, związane z mającymi się odbyć niedługo wyborami prezydenckimi, czy może jakiś trend, który ma na stałe już zagościć w naszej rzeczywistosci? Wykorzystanie dzieci i młodzieży, do obrony przed większością nieheteronormatywnych (jak niektórzy ładnie to nazywają) zachowań seksualnych powinno budzić szczególną uwagę i troskę. Czy nie jest to aby nowa forma pedofili? Może czas zacząć nazywać rzeczy po imieniu? Być może to już plon pracy seks-edukatorów w szkołach i przedszkolach w wielkomiejskich ośrodkach, gdzie rządzą zwolennicy tęczowej rewolucji? Jaka przyszłość nas czeka?
