Historia totalnego upadku. To kliniczny przypadek dla psychiatrów.

Donald Tusk coraz bardziej zaczyna odjeżdżać. Tym razem obraził miliony Polaków, wyborców PiS. Czy to wyraz bezsilności i frustracji, czy widmo oddalającej się władzy sprawiają, że traci całkowicie kontrolę nad sobą i odkrywa najgorsze swe instynkty? "Chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu lat", tak Tusk określał wyborców PiS podczas spotkania z mieszkańcami Sulechowa. Trzeba przyznać, że to dość dziwna taktyka założywszy, że jeździ po Polsce po to, aby zdobyć głosy także tych, którzy wcześniej popierali właśnie PiS. Dziwnie też te słowa brzmią w obliczu wcześniejszej jego deklaracji, że socjalne transfery PiS nie będą cofnięte po przejęciu władzy.

„Oburzające. Pokazują stosunek polityków PO do znacznej części polskiego społeczeństwa. Nie po raz pierwszy pojawiły się epitety pod adresem ludzi, którzy popierają PiS” - powiedział na antenie Programu I Polskiego Radia Rafał Bochenek, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości. "Tusk jest cynikiem i wie, że programy społeczne, które realizujemy od lat, cieszą się poparciem społecznym" - dodał. Czy ktoś z najbliższego otoczenia powstrzyma Donalda Tuska, który coraz częściej zachowuje się niczym nieobliczalny furiat, a nie doświadczony polityk? Ta obsesja poza tym, że pogrzebie szanse Platformy w wyborach, zrujnuje także osobiście zdrowie jej przewodniczącego. To już jest naprawdę ciężki przypadek dla psychiatry, czy nikt z bliskich tego nie widzi?