
"W restauracji Sowy toczą się rozmowy. O czym mówią goście? Przeczytasz we Wproście" - to mógłby być nowy slogan reklamowy tego niedawno powstałego lokalu, znajdującego się tuż nieopodal Biura Ochrony Rządu.
Ten lokal nie miał łatwego startu. Wszyscy niemal znawcy rynku przepowiadali Robertowi Sowie klęskę,a niektórzy nawet starali się do tego przyczynić, pisząc o świeżo otwartym lokalu raczej zgryźliwe recenzje.
Restauracja ma dwie duże sale otwarte dla wszystkich, oraz cztery małe, mniejsze i maciupeńkie tzw. vip-roomy i to one znalazły się w zainteresowaniu ludzi, którzy lubią posiadać cenne informację, bowiem stały się miejscem spotkań ludzi ze świecznika. Podsłuchiwać taki vip-room jest łatwo i wygodnie, bo samo założenie podsłuchu jest proste ze względu na "przyjazny klimat miejsca", a nagranie jest czyste bez zakłóceń gwarnej sali.
Jak widać położenie blisko BOR też nie było przeszkodą, pytanie, czy nie było wręcz pomocne?
Pytanie kto zrobił takie świństwo Robertowi Sowie, który zdążył już wydać w tej sprawie specjalne oświadczenie w Necie (oświadczenie przed chwilą tajemniczo zniknęło) wyprzedzając o kilka "długości świetlnych"premiera Tuska, ale bardziej zasadne pytanie, kto zrobił takie świństwo obecnej ekipie, bo przecież nie nieudolna opozycja?
Trudno zakładać, że podsłuch był incydentalnie przy kilku nagłośnionych spotkaniach, a wiadomo, że lista gości była znamienita. Ci co tam bywali mają się więc czego obawiać.
Na razie trwa salonowa (chodzi o salon polityczny) zabawa w potępianie nagrywających i ucieczka od powalających treści nagrań.
W najblizszych dniach powinno być ciekawie.
Inne tematy w dziale Polityka