
Walczyli przez wiele lat z polskim patriotyzmem wszelkimi możliwymi metodami. Wykorzystywali do tego podległy im system edukacji "modyfikując", bądź eliminując z zakresu nauczania wrażliwe fakty historyczne powodujące dumę u rodaków. Ośmieszali w podległych im mediach wszelkie narodowe uniesienia i odniesienia. Wraz z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami Gazety Wyborczej, czy TVN wmawiali Polakom, że każdy nacjonalizm jest zły, chyba że jest to syjonizm, czyli nacjonalizm żydowski. Kazali wierzyć, że patriotyzm, to jest dokładnie to samo co faszyzm.
Miłość do ojczyzny - niegdyś cnota, dziś pojęcie, które zostało zdeformowane przez polityczną poprawność, oraz gadające głowy, które opierając się na sobie znanej tylko motywacji i kierując się różnymi przesłankami, zaczęły łączyć patriotyzm z faszyzmem. Dziś próbuje nam się wmówić, że patriotyzm to wstecznictwo, a działania patriotów spychają kraj na margines.
Co gorsza, znajdujemy się na etapie, na którym deprecjacji ulega rola narodowych bohaterów. Nie brakuje sytuacji, kiedy ci, którzy przelewali krew za ojczyznę, są opluwani i obrzucani pogardliwymi epitetami. Tak nierzadko dzieje się, gdy mowa o zasłużonych dla Polski żołnierzach AK. Nie inaczej jest, gdy do tablicy przywoływani są walczący z komunistyczną represją Żołnierze Wyklęci.
Próbuje nam się wmówić, że patriotyzm, który niegdyś uznawany był za jedno z dóbr najwyższych, dziś jest złem i próbą powrotu do mentalności człowieka z epoki kamienia łupanego. Do takich wniosków można dojść po pojawiających się w krajowej prasie artykułach.
"Patriotyzm nie ma żadnego uzasadnienia moralnego. Jest pozostałością po czasach, gdy hordy plemienne walczyły o terytorium, żywność i kobiety" - można było przeczytać w tekście Tomasza Żuradzkiego, który ukazał się na łamach "Gazety Wyborczej".
Co takiego nagle się stało, że ci opluwacze tradycji i patriotyzmu nagle poczuli potrzebę manifestowania przywiązania do polskich wartości narodowych? Co się zmieniło w ciągu siedmiu lat, że tak prześmiewczo przedstawiane, przywrócone przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego defilady na 15 sierpnia, dziś są powodem do dumy państwowych notabli ze zdjęcia? Czyżby się zmienili, lub zrozumieli swój wcześniejszy błąd?
Nic z tych rzeczy.
Ponieważ wcześniejsze metody przegrały z uporem społeczeństwa oni postanowili patriotyzm spacyfikować i zawłaszczyć. Liczą na naszą niepamięć. Nie przeszkadza im, że wchodzą dokładnie w tak wyśmiewane wcześniej buty Lecha Kaczyńskiego. Dla pozostawienia przy korycie ci koniunkturaliści, jak i podczepione pod nich rzesze celebrytów na państwowym wikcie, zrobią dosłownie wszystko. Mówią dziś o bohaterstwie i honorze... bez krzty własnego honoru. Z patriotyzmem Komorowskiego nikt nawet nie walczy. Antypolska propaganda nie bierze go widać na poważnie.
Nie widzą śmieszności w tym, że siedem lat temu nazywali podobną defiladę "kieszonkowym militaryzmem Kaczyńskich", a dziś, gdy przy pomocy psychiatry Klicha rozwalili polską armię pozostawiając jej szczątki, wpadają w euforię i próbują nią zarazić innych.
Ta metoda też się chyba nie sprawdzi panowie i panie, nie jesteście konsekwentni, za to jesteście do "bulu" niewiarygodni.
Inne tematy w dziale Polityka