W ostatnich dniach zawęziło się kryterium, aby zostać w Polsce okrzykniętym idiotą. I to za sprawą niedzielnych wyborów. Ten epitet coraz częściej jest używany uzupełniając słownik wcześniejszych przymiotów, jakimi raczyli nas nowocześni i światli europejczycy powtarzając, że jesteśmy antysemitami, ksenofobami, homofobami, itp.
Powtarzają się publiczne pytania"Czy Polacy to naród idiotów (m.in. Rybitzky)?" sugerujące, że znaczna część z nas nie potrafi świadomie i skutecznie zagłosować na kandydata, którego chce poprzeć.
Jak zapewne wielu, zastanawiałem się nad tym i także publicznie zapytałem "Czy wybory nie powinny być tak proste, by idiota dał także radę?".
Oczywiście określenia idiota użyłem nie w sensie jego potocznego znaczenia, tylko w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie, mając na myśli ludzi, którzy nieźle dają sobie radę w codziennej rzeczywistości, natomiast rzeczywiście obecna ordynacja wyborcza i przygotowane karty wyborcze mogły sprawić im kłopot.
Co mnie zaskoczyło, to pogardliwe wypowiedzi wielu blogerów, dotyczące osób, którym wybory w obecnej formie mogły sprawić klopot.Oto przykłady:
"Otóż jestem przeciwny tej tezie. Powinno się tak skomplikować wybory, aby idioci nie mieli szans na oddanie ważnego głosu. Bo cóż warte są wybory idioty?"
GOLDARK
"Nie powinny.
Ponieważ trudno w sposób prawny odebrać idiotom czynne prawo wyborcze, więc to jest świetny sposób na to, aby idioci nie decydowali :-)"
AJGOR
"Czytając ilu Polaków nie rozumie wiadomości, najprostszej instrukcji obsługi, prognozy pogody w TV, czemu miał bym się dziwić że co najmniej 1/4 z nich nie jest w stanie zrozumieć instrukcji głosowania?
Co gorsza, masa tych kretynów, oddając swój głos ( nie wiedząc właściwie na kogo głosuje i po co) decyduje również o moim życiu. I to jest dla mnie najbardziej zatrważające."
MANU IN FERRUM
Jak łatwo jest przypiąć komuś łatkę, jak łatwo jest kogoś wykluczyć tymczasem, to niekoniecznie zwykła głupota, czy zbyt słabe wyedukowanie mogły być przyczyną problemów glosujących, tylko po prostu źle przygotowana ordynacja wyborcza i to ona, nie wiadomo do końca, przypadkowo, czy celowo, sama w sobie była źródłem problemów.
Jako dowód chcę podać fakt, że przed II Wojną Światową analfabeci w Polsce stanowili ponad połowę społeczeństwa, a mimo to w wyborach powszechnych głosy nieważne stanowiły zaledwie ułamek tego co obserwujemy dziś, gdzie ta ilość czasami przekracza 50 % oddanych głosów, a średnią w wysokości 25% uznaje się za coś oczywistego.
Wracając do pytania tytułowego idę o zakład,że część z tych, którzy tak pogardliwie określają dziś idiotami zagubionych wyborców, stanowią m.in. osoby świetnie wyedukowane, które wcześniej nabrały się na kredyty we frankach, wierząc w swoją mądrość i spryt, oraz ufając, że waluta ta będzie tylko tanieć, lub co najwyżej utrzymywać dotychczasowy kurs, a dziś płaczą i oczekują, że za pośrednictwem państwa dołożą do nich ci, których mają w tak małym poważaniu.
Nie wiem, kto tu jest większym idiotą?
Wszystkie te wyniosłe "bystrzachy" po różnych "europejskich szkołach biznesu" powinny chwilę o tym pomyśleć i się zastanowić.
Inne tematy w dziale Polityka