Tak jawi się Polska tydzień po wyborach. Pisałem wczoraj o wielkim i niespodziewanym wzroście poparcia dla rolników, miedzy innymi w mieście Gdynia, gdzie wyniósł on w stosunku do poprzednich wyborów ponad 1100% (to nie jest pomyłka i ilość zer też się zgadza).
Tylko to nie jest ani zwycięstwo PSL, ani wynik poparcia dla chłopskich kandydatów.
Wszystko wskazuje na to, że polska hydra, której Macierewicz nie do końca ukręcił łeb, a następni włodarze razem ze strażnikiem żyrandola podali wzmacniającą kroplówkę, znów odzyskała moc i swe niepodzielne wpływy.
Badania exit polls przeprowadzane podczas wyborów bezpośrednio na głosujących różnią się tak diametralnie (nawet kilkakrotnie) w stosunku do "oficjalnych wyników", że trudno oprzeć się wrażeniu, iż wybory zostały po prostu skręcone i jak mawia część komentatorów, niemożliwe jest odsunięcie tej ekipy od władzy, na drodze procedur demokratycznych, do czego zresztą wbrew logice wciąż namawia Kaczyński.
Dlaczego wyniki wyborów 2014 tak różnią się od sondażu exit-poll. Badanie to przeprowadza się na próbie ok 90 tys. osób w całej Polsce, a nie jak inne, zwykłe sondaże 800-1200. Dla uzmysłowienia problemu i skali zjawiska przytaczam wyniki exit-poll z poprzednich wyborów
Eurowybory 2014
Exit-poll / wyniki oficjalne
PO - 32,8 / 32,13
PiS - 32,8 / 31,78
SLD - 9,7 / 9,44
KNP - 7,2 / 7,15
PSL - 7 / 6,8
Parlamentarne 2011
Exit-poll / wyniki oficjalne
PO - 39,6 / 39,18
PiS - 30,1 / 29,89
RuPa - 10,1 / 10,02
PSL - 8,2 / 8,36
SLD - 7,7 / 8,24
Samorządowe 2010
Exit-poll / wyniki oficjalne
PO - 33,8 / 30,89
PiS - 27 / 23,05
SLD - 15,8 / 15,20
PSL - 13,1 / 16,30
Dlaczego oddano tak wiele, jak nigdy do tej pory, głosów nieważnych? Tłumaczenie tego zjawiska niskim poziomem intelektualnym Polaków jest bez sensu, ponieważ przed wojną nasze społeczeństwo w 30% nie umiało czytać i pisać, a średnia oddanych głosów nieważnych wahała się w granicach 1 procenta.
Jakim prawem szefowie Trybunału Konstytucyjnego wydali oświadczenie, że nie dopatrzyli się nieuczciwości w wyborach, skoro nie mają ani dostępu do kart wyborczych, ani też proces wyborczy jeszcze się nie skończył?
Tłumaczenie zaskakującego wyniku PSL numerem jeden i dobrym miejscem w "książeczce wyborczej" nie ma sensu, bo książeczka była już wcześniej stosowana, PSL miał wtedy pozycję 10, a zjawisko jakoś nie dotkneło wtedy, choć według tej logiki powinno, partii z numerem 1.
Do tej pory czołowi politycy PO szermowali argumentem, że nie protestują, a przecież, by mogli, ponieważ przegrali. Teraz, jak wiele na to wskazuje wygrają, to oczywiście będą używać innej retoryki, gdyż dla rządzących i ich mediów słowo znaczy tyle co nic.
Wygląda na to, że Polacy chodzą głosować, wierząc w to, że w kraju panują demokratyczne reguły, a tak naprawdę wyboru niezależnie od tego głosowania dokonuje ktoś inny, w myśl zasady "WSI wspaniała, WSI zwycięska". Nagły zwrot w wynikach wyborów na koniec tygodnia, gdzie PIS i PO zrównały się poparciem, a Platforma zgarnia praktycznie wszędzie dużo więcej mandatów świadczy o tym, że leśne dziadki na odchodne poszły na całość i wykonały swoją misję wzorowo. Trochę żal przy tym wszystkim prezesa PIS i jego nieskończonej, choć naiwnej wiary, w demokratyczne reguły działające w Polsce.
Sytuację odzwierciedla najnowszy kawał, który byłby może śmieszny, gdyby nie był tak prawdziwy, mianowicie:
Przychodzi szef PKW do psychiatry i mówi
- Panie doktorze słyszę głosy:
- Jakie?
- NIEWAŻNE!!!
Jeśli nie chce nam się ruszyć czterech liter, aby zaprotestować na ulicy przeciw wyborczym jawnym oszustwom, lub poprzeć tych, co protestują w tej sprawie, to i samo chodzenie na wybory mija się z celem, bo stajemy się tylko gwarantem tych prawdziwie wybierających. Oni poradzą sobie i bez naszej pomocy, bo mają wystarczające doświadczenie jeszcze z PRL. Niech żulie i koterie dalej doją Polskę przykręcając autochtonom co i raz śrubę podatkami i nowymi restrykcjami, czy kontrolami (jak ktoś ładnie powiedział "zakontrolujmy sie na śmierć").
Jak kroją wyniki, tak skroją i frekwencję w tym pozornym państwie.
Inne tematy w dziale Polityka